Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2006, 19:34   #3
Kulek
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
Rudolf Kajdaniarz

Cień padł do środka zajazdu. W pierwszej chwili właściciel i obecni goście chwycili za broń.

W drzwiach stanęła postać rodem z piekła.

Może nie było to wypisane w szerokich barach, ani we wzroście gdyż jedno i drugie było zaledwie przeciętne. Nie, jej rodowód był wypisany w oczach, widoczny w ruchach i wyryty w duszy. Ja przeszedłem piekło, mówił, i nie zawaham się tam wrócić.

Po chwili wszyscy odwrócili wzrok od ziejących nienawiścią oczu typa choć nikt nie puścił ręki z broni. Ale przynajmniej można było się przyjrzeć obcemu gdy wolnym krokiem wszedł do zajazdu.
Twarz była zakryta zawojami, niby mumia, pozostało tylko miejsce na oczy, nos i usta. Nieosłonięte fragmenty skóry były pokryte takimi bliznami że odraza brała, gdy pomyślało się co kryje maska...
Szeroki płaszcz, nie zdjęty nawet mimo upału na zewnątrz miał doszyty kaptur z brezentu. Gdy obrócił się, widać było że na plecach ma namalowanych ponad trzydzieści kresek, a do każdej przyczepiony rzemieniem ząb. Buty miały gumową podeszwę, ale ich reszta była zrobiona patchworkiem z różnych skór. W lewym ręku obcy trzymał skórzany worek, w którym grzechotało kilka drobiazgów. W prawym Karabin Garanda, przedłużony o długość ramienia i zakończony bagnetem długości miecza...

Rudolf Kajdaniarz wszedł na środek, rozejrzał się dookoła i powiedział chrapliwym, władczym głosem.
- Ktoś widział tu śmiecia o blond włosach, nieco wyższego ode mnie? Nosi zielony mundur i colta czterdziestkę piątkę. Przedstawia się jako Rolf, choć nie zdziwiłbym się gdyby przybrał inne miano. Wygląda niemal jak człowiek. I śmierdzi niemal jak człowiek. Był tu? -
W głosie obcego była nuta siły i pewności siebie, jakby przywykł do wydawania rozkazów. I tego że są natychmiast wykonywane. Obyte ucho właściciela knajpy nieomylnie rozpoznało akcent znad Missisipi.
 
Kulek jest offline