Co za ludzie, kontemplował Mikhail, patrząc na towarzyszącą mu kompanie. Nie moge wprost uwierzyć, że ten gość wysłał mnie z tą bandą na elfów. Elfów, które potrafią walczyć. Elfów, które są zwinne i szybkie. Elfów, które nas zmiażdżą przy najbliższej możliwej okazji. Ah tak, wynajął mnie żebym poskromił wroga moim drewnianym kijkiem z żelazną obudową, pomyślał z nutką sarkazmu.
Wydawało mu się, że przejazd obok zmasakrowanej wioski, zrobił na nim najmniejsze wrażenie. Jako bard, widział na świecie już wiele rzeczy.
- "Szkoda, że mnie tu nie było" - oznajmił, próbując udać wielce odważnego.
Spojrzał z politowaniem na stos jaki ułożył jeden z jego kompanów.
- "Myślałem, że czasy palenia na stosie minęły" - ocenił krótko przedstawienie maga, który, jak uważał Mikhail, próbował podnieść swoją pozycję w drużynie.
Na trakcie, niedługo przed odpoczynkiem, wyjął swoją lutnię i starał się poezją poprawić humor drużyny. Nie grał zbyt długo, jako że jakiś awanturnik uważał, iż "wszędzie mogą czyhać elfy".
- Elfy, nie elfy. To wy tu jesteście od zabijania. Ja mogę jedynie dać im po głowach moim kijem - powiedział, ale tym razem zaczął grać ciszej.
Zastanwiał się, kto w kompanii będzie chciał przejąć dówództwo. Na świecie było zbyt wielu żądnych władzy idiotów, by łudził się, że nie będzie walki o przewodzenie i podejmowanie decyzji.
Jeśli chodziło o obserwację terenu, tą czynność zostawił na razie innym. Co prawda był spostrzegawczy, ale na razie powierzył sobie inne zadania.
Kiedy zatrzymali się, by założyć obozowisko, Mikhail ruszył by rozpalić ognisko.
- "Przemyślałbym rozpalenie ogniska" - usłyszał poradę od jednego z kompanów.
- "Ja nie myślę, więc nie mam takich problemów. Z resztą nie chce być zjedzony przez dzikie kury" - szybko skontrował wypowiedź, będąc pewien swoich racji.
Kilka chwil później, wszyscy siedzieli przy ognisku, jednocześnie ogrzewani przez ziemię, którą mag ogrzał. Kompani zaczęli się przedstawiać i kiedy przyszła kolej na Mikhail'a powiedział:
- "Mam na imię Mikhail. Pewnie zdążyliście się już domyśleć, że jestem bardem. Mój przydomek brzmi "Tygrys". Trochę czaruję, ale z góry ostrzegam, że nie można na mnie polegać jeśli chodzi o magię. Cóż więcej powiedzieć, jesteście skazani na moje towarzystwo do końca naszej wyprawy.
Ostatnio edytowane przez Nerchio : 14-09-2009 o 16:57.
Powód: literówka
|