Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2009, 04:37   #14
Mizuichi
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Bitwa rozpoczęła się na dobre, jak można było się domyślić taktyka obrana przez Kastara nie mogła działać w nieskończoność. Myśliwce rozproszyły się i rozpoczęły samodzielną walkę z wrogiem. Nagle jedi dostrzegł dziwne zachowanie jednego V-19
- Niebieski-2, co się dzieje?
- Nie wiem, sir. Silniki tracą moc. Chyba mam awarię.
- Niebieski-2 wracaj natychmiast do hangaru.
- Nie wiem czy dam radę, sir. Maszyna wciąż zwalnia. Aaargh...

Coś w sercu Kastara zadrżało, stracił kolejnego to się nie powinno stać, wiedział że nie mógł nic zrobić, mimo to miał wrażenie że to jego wina. Dwoje spośród pozostałych przy życiu klonów wdało się w krótką rozmowę, jednak jedi ich nie słuchał. Po chwili z nadprzestrznieni wyskoczyły posiłki dla separatystów. Jakby mało było tego że już wcześniej przewyższali liczebnością wojska republiki, teraz ich siły stały się jeszcze większe.
W myślach Kastar powtórzył sobie słowa generała: ”nie spodziewamy się większego oporu” śmiechu warte, ktoś u góry nieźle nawalił. Po chwili wszyscy dostali rozkaz powrotu.
- Słyszeliście generała – powiedział głośno – Zabieramy się stąd
Wszystkie myśliwce zaprzestały dalszej walki i skierowały się w stronę hangaru, problemem teraz było przedrzeć się do niego. Jedi raz po raz musiał unikać strzałów nieprzyjaciela, podobnie zresztą klony. Nagle rycerz zobaczył jak za jednym z myśliwców podąża maszyna wroga.
– niebieski-10 masz bandytę na ogonie – Krzykną do mikrofonu – Trzymaj się już lecę
Szybko zrobił zwrot by znaleźć się tuż za nieprzyjacielem. Teraz wystarczyło oddać tylko czysty strzał. Celownik automatyczny już na namierzał cel.
Jeszcze tylko trochę niebieski-10 wytrzymaj – powiedział próbując dodać otuchy nie tylko klonowi ale i samemu sobie.
Chwilę później po myśliwcu nieprzyjaciela pozostały jedynie, swobodnie dryfujące w przestrzeni kosmicznej, szczątki. KastarOdetchną z ulgą, udało się. Ze słuchawek usłyszał głos, który jak się domyślał należał do niebieskiego-10:
- Dziękuję Sir
– Nie ma sprawy, wracamy do hangaru
Chwilę trwało nim udało im się dolecieć. Jednak Wreszcie byli na miejscu. Jedi nie wiedział czy dodarli jako ostatni. Wróg przytłoczył ich liczebnością a w ferworze walki ciężko było rozglądać się dookoła.
- Szwadron niebieski na miejscu – Zakomunikował przez radio po czym opuścił maszynę.
Klony już zebrały się w jednym z pomieszczeń. Kastar Wszedł do małego pokoju, przyjrzał się wszystkim zebranym, wyruszyło ich dziesięciu, powróciło siedmioro, dla nikogo nie było to przyjemne. Jedi odbierał to jako osobistą porażkę, był odpowiedzialny za tych ludzi, zaufali mu a on ich zawiódł.
[i]- Dobrze się spisaliście [i] – powiedział cicho – Jestem z was dumny, nie mogłem sobie wymarzyć lepszego szwadronu... – przerwał na chwilę – [i] Straciliście w tej bitwie braci, walczyli dzielnie i odeszli z honorem, nie smućcie się jednak, będą żyć zawsze w waszych sercach... jak i w moim
Statek zdążył już wejść w nadprzestrzeń, Kastar nie mógł się pogodzić z faktem że na planecie zostali ich ludzie, chciałby jak najszybciej tam wrócić i pomów w walce. Czuł się paskudnie. Poza tym odczuwał jeszcze coś, coś co było mu zupełnie obce, nieznane. Był wściekły, rozkazano im walczyć, mówiono że to nie będzie trudna misja. W jego głowie ponownie zabrzmiały słowa generała; ”Nie spodziewamy się większego oporu” Co za brednie. Młody Jedi po raz pierwszy ujrzał na własne oczy prawdziwe oblicze wojny i to co zobaczył, wcale mu się nie spodobało. Śmierć zebrała wielkie żniwo. Pośpiesznym krokiem udał się do swojej kajuty, czekając na dalsze rozkazy. Musiał wszystko przemyśleć, odetchnąć, lecz przede wszystkim wyprzeć to nieprzyjemne uczucie gniewu i bezsilności. Wszedł do swojego lokum, usiadł na łóżku i zwiesił swobodnie ręce, pochylając się przy tym do przodu. Wpatrywał się w podłogę. Dobrze wiedział że gdy tylko zamknie oczy, obrazy z pola walki powrócą, że ponownie ujrzy eksplozje myśliwców. Zastanawiał się co by powiedział teraz jego mistrz. Zapewne coś w stylu: „Nie martw się, taka była wola mocy” . Lub inną z wielu jego mądrości, których brak Kastar Odczuwał teraz bardziej niż kiedykolwiek. Wojna dopiero się zaczęła a on już odczuwał jej skutki, wiedział że jeśli kiedyś to się skończy, to nigdy już nie będzie taki sam. Uniósł głowę do góry i w myślach powtarzał sobie kilka razy: Wszystko będzie dobrze. Po czym usiadł na podłodze krzyżując nogi i przystąpił do medytacji, jednak wciąż nie pozwolił sobie na zamknięcie oczu.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline