Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2009, 20:42   #18
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Kastar

Jedi pozostawałał zamknięty w swojej kajucie przez długi czas. Oddawał się medytacji, która go uspokajała. To czego niedawno doświadczył przekraczało wszelkie jego wyobrażenia na temat wojny. Teraz miał jasny obraz dlaczego Dooku należało powstrzymać.

Co ciekawe nikt nie przeszkodził mu w medytacji. Nie został wezwany na mostek. Nie miał złożyć żadnego raportu, ani odebrać nowych rozkazów. Zdziwiło go to i w końcu sam postanowił zobaczyć co się dzieje.

Ruszył na mostek, gdzie spotkał mistrzynię Saa, wraz z mistrzynią Kossex i kilkoma oficerami floty, obmyślających nowe plany nad stołem strategicznym.

- Przedarcie sie nic nie da. Jeżeli po prostu wylądujemy na planecie zostaniemy odcięci od wszelkich dostaw, a dodatkowo Separatyści będą mogli bezkarnie nas bombardować z przestrzeni - mówił admirał.

- Ale, z całym szacunkiem, obecnymi siłami nie jesteśmy w stanie opanować orbity. Trzy Venatory mają poważne uszkodzenia, dwa kolejne mają pomniejsze problemy znacznie uniemożliwiające walkę, pozostałe również nie są w pełni sprawne. Do tego nasze szwadrony myśliwców zostały znacznie przerzedzone, a na uzupełnienia nie mamy co liczyć - odpowiedział jakiś kapitan.

- Możemy poprosić generała Fisto o małe wsparcie. Być może jego flota nie napotkała takiego oporu na Thul - kontynuował admirał.

- Tak właśnie uczynimy - postanowiła T'ra Saa. - Nie mamy innego wyjścia. nie możemy pozostawić pierwszej fali na planecie. Bez środków medycznych, zapasów żywności, amunicji, i ciężkiego sprzętu nie wytrzymają długo. Połączcie mnie z Systemową Armią Kappa - rozkazała.

Na połączenie nie trzeba było długo czekać. Już chwilę potem nad stołem zamiast hologramu planety, która musiała być Elomem, pojawił się wysoki Nautolanin. Jego wielkie, czarne oczy mogły wydać się na początku przerażające, ale po bliższym zapoznaniu dostrzegano bijącą z nich dobroć.

- Witam mistrzyni Saa. Czy coś się stało? - spytał.

- Mistrzu Fisto. Nasz atak na Elom załamał się. Okazało się, że Konfederacja dysponuje tam o wiele większymi siłami niż przewidywał wywiad. Musieliśmy wycofać flotę, ale pozostawiliśmy tam część sił naziemnych. Musimy raz jeszcze spróbować, ale potrzebne nam do tego wsparcie. Czy byłbyś w stanie nam go udzielić? - T'ra wyjaśniła pokrótce.

- Nie widzę problemu. Na Thul nie mieliśmy większych problemów z rozbiciem floty Separatystów. Widocznie nie spodziewali się ataku wymierzonego tak głęboko w ich terytorium. Wyślę tyle okrętów ile będę mógł. Za jakieś 16 godzin powinny być do waszej dyspozycji.

- Dziękuję mistrzu.

- Powodzenia i niech Moc będzie z wami. Fisto, bez odbioru.

- Oby na Elom wytrzymali tyle czasu - powiedziała sama do siebie T'ra Saa.

Era

Ruszyli. Droidy musiały nie spodziewać się takiego posunięcia, bo pierwszego klona zgarnęli z ulicy bez najmniejszego kłopotu. Gorzej miało być później. Gdy tylko weszli po raz drugi na drogę z okien wszystkich trzech budynków zaczęły wylatywać wiązki laserów.

Era starała sie jak mogła ale nie była w stanie odbić ich wszystkich. Było ich zwyczajnie na dużo. Jakoś jednak udało im się znieść z widoku kolejnych dwóch żołnierzy. Ucierpiał jeden z ochotników, który dostał w nogę i w ten sposób został wyłączony z dalszej akcji.

Blaszaki widząc, że ich taktyka niespecjalnie się sprawdza, doszły prawdopodobnie do wniosku, że w ten sposób tylko zasilają szeregi Republiki. W końcu te ranne klony kiedyś wyzdrowieją, a przynajmniej część z nich. Gdy młoda Jedi po raz czwarty znalazła się na ulicy tylko kilka droidów zajęło się jej ostrzałem. Tym razem z łatwością zapewniała osłonę nie tylko sobie, ale i towarzyszom.

Problem polegał na tym, że wróg zaczął strzelać do leżących klonów. Były to strzały na chybił-trafił i większość z nich trafiała w ciała, z których życie uszło już jakiś czas temu. Niestety niektóre dosięgały żywych żołnierzy, którzy w ten sposób zwiększali ilość poległych w tej bitwie.

Era zdołała uratować jeszcze dwójkę podwładnych. Nie mogła już niczego wyczuć w ciałach, wciąż sponiewieranych przez ogień blaszaków. Nie był to miły dla oka widok. Ciała tych, którzy poświęcili swoje życia dla dobra ogółu, były teraz rozdzierane i przypalane blasterami. Z pewnością nie miało to nic wspólnego z chwałą, o jakiej śnili Mandalorianie.

Tamir

- Zebrać wszystkich żołnierzy na wzgórzu i przygotować je do obrony - rozkazał Jedi. Kapitan BR-5521 nawet nie spytał jak ma to zrobić. Może wiedział doskonale jak to zrobić, a może wolał sam się tym zająć niż zdać się na umiejętności taktyczne swojego dowódcy?

- Tak jest, sir - odpowiedział tylko i odszedł rozstawiać żołnierzy.

W tym czasie Tamir rzucił raz jeszcze okiem na to wszystko co go otaczało. Wzgórze zostało zajęte, wróg pokonany, zadanie wykonane.

- Mistrzyni Saa, ZX11 zostało zdobyte, droidy zniszczone, a artyleria wroga przejęta - zameldował przez komunikator. Odpowiedziało mu jednak milczenie. Poczekał jeszcze chwilę, po czym powtórzył:

- Mistrzyni Saa, ZX11 zostało zdobyte, droidy zniszczone, a artyleria wroga przejęta.

Znowu nic. Młody rycerz spojrzał w górę, ale nie dojrzał żadnych oznak bitwy. Żadnych błysków, nic. Co prawda w blasku dnia mógł tego nie dostrzec, ale spodziewał się jednak dojrzeć cokolwiek, co by świadczyło o obecności floty tam gdzie być powinna. Myśli zostały mu jednak przerwane, przez głos w komunikatorze:

- Torn! Torn, zgłoś się!

- Mistrz Kota?

- Nie próbuj skontaktować się z mistrzynią Saa. To nic nie da. Flota wycofała się. Zostaliśmy sami chłopcze.

- Ale jak to...

- Posłuchaj - Rahm Kota przerwał brutalnie - Nie masz co liczyć na jakiekolwiek wsparcie. Masz utrzymać to piekielne wzgórze za wszelka cenę i tym co masz. Nie dostaniesz artylerii, gdyż ta odfrunęła razem z flotą. Ilu masz ludzi?

- Nie wiem dokładnie. Myślę, że około 700 żołnierzy. Dostaliśmy się pod silny ogień i...

- A działa droidów? Co z nimi?

- Większość została uszkodzona przez obrońców, w momencie, gdy byliśmy już na wzgórzu. Tylko dwa pozostałe sprawne.

- Nie wygląda to za dobrze. Trudno. Musisz utrzymać swoją pozycję. Jest kluczowa jeżeli mamy utrzymać się na tym przyczółku do powrotu floty. Rozumiesz? Masz się utrzymać. Musisz!

Lira i Nejl

Oboje Jedi, po tym jak Nejl wysłał już swoją wiadomość, opuścili Consulara i ruszyli czym prędzej ku najbliższemu gąszczowi. Skryli się tam jak najlepiej potrafili i w ciszy zaczęli obserwować teren wokół statku.

Trochę to trwało, ale wreszcie doszedł ich dźwięk łamanego drzewa, przewracanego przez coś ciężkiego. Wkrótce potem w polu widzenia pojawił się czołg AAT. Na jego wieżyczce spokojnie siedział droid B1.



- Kapralu, sprawdźcie wrak - rozkazał swoim zrobotyzowanym głosem.

- Rozkaz, rozkaz.

Kilka blaszaków dostało się na pokład statku i prawdopodobnie zaczęły przeszukiwać jego wnętrze. W tym czasie pojawiły się jeszcze dwa czołgi i sporo piechoty, w tym kilka droidów B2. Lira skończyła liczenie na trzydziestu pięciu, ale dalszą rachubę przerwał jej kapral, który zameldował:

- Cała załoga nie żyje, sir. Trzech pilotów, nawigator, radiooperator i trzech technicznych.

- A dyplomata?

- Ani śladu, sir.

- Natychmiast sprawdzić całą okolicę za pomocą podczerwieni.

To chyba nie wróżyło dobrze, ukrytym Jedi...
 
Col Frost jest offline