Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2009, 10:14   #5
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Takiego ognistego pocałunku i gorącego uścisku dawno nie otrzymał od nikogo.
Jeśli to miało odzwierciedlać radość ze spotkania, to było całkiem nieźle.
Auraya ponownie rzuciła mu się w ramiona. Przygarnął ją, nie zważając na nadmiar piwa pokrywający znaczny kawałek siostry i z ochotą przenoszący się na jego ubranie.
Albo się wypierze, albo wyrzuci.
Dla takiego spotkania warto stracić majątek. Pieniądz - rzecz nabyta. W przeciwieństwie do siostry.

Nagle Auraya ze zduszonym okrzykiem wyrwała się z jego ramion i spojrzała na niego z niedowierzaniem.

- Wy naprawdę tu jesteście...

Nim Celryn zdołał powiedzieć chociaż słowo zbliżył się do nich młodzian, którego Celryn widział wcześniej w "Pijanym Kapitanie".
O ile na Aurayę spoglądał całkiem przychylnym wzrokiem, o tyle spojrzenie skierowane na Kaldora było zdecydowanie mniej przyjazne. Można by powiedzieć nawet, że dość wrogie. I nic dziwnego - gdyby każdy gość wychodząc z "Kapitana" zabierał sobie jakąś pamiątkę, to wkrótce goście tawerny musieliby pić z beczek. Chociaż pewnie niektórzy byliby tym faktem zachwyceni.
Młodzian bezceremonialnie odebrał Kaldorowi kufel i oddalił się, obdarzywszy Aurayę pełnym zainteresowania i podziwu spojrzeniem. Oraz przyjacielskim ostrzeżeniem.

Na twarzy dziewczyny... nie... dorosłej już kobiety... pojawiła się nagle cała gama przeróżnych uczuć, zmieniających się tak szybko, że trudno było się w nich do końca połapać.
Tree zaćwierkał z niepokojem, jakby i do nieco dotarły niektóre z myśli Aurayi.

- Jesteśmy, siostrzyczko... - Celryn przygarnął do piersi Aurayę, nie zważając na to, że obficie płynące łzy jeszcze bardziej moczą mu przód koszuli. - Jesteśmy znowu razem i nie znikniemy z twojego życia.

Wyciągnął z kieszeni chusteczkę i pomógł Aurayi otrzeć łzy.

Gniewny głos wypowiadający imię Aurayi rozległ się w powietrzu.

- Znikamy stąd - zaproponował Celryn, a Tree ćwierknął z aprobatą.

Co prawda Celryn bez wahania i skrupułów rozprawiłby się z tamtym awanturnikiem i jego kompanami, bez względu na to, co powiedziałaby cała piątka Kapitanów, ale wolał zawsze załatwiać sprawy po cichu... Bez nadmiernego, niepotrzebnego nikomu rozgłosu i efektów specjalnych na ulicy.

Podał Aurayi ramię i ruszył w stronę centrum.

- Jestem tu przejazdem, ale mam pokój w "Siedmiu Żaglach" - powiedział.

Zimny podmuch wiatru przebiegł ulicą. Auraya zadrżała.

- Osioł ze mnie... Zmarzniesz... - Celryn puścił ramię siostry i zaczął ściągać płaszcz, której to czynności towarzyszyło niezbyt zachwycone poćwierkiwanie tressyma. - Proszę, załóż to...

- I jeszcze jedno... Na śmierć zapomniałem... To jest mój przyjaciel, Tree. Tree, przywitaj się z moją siostrą.

- A teraz pytanie... Najpierw pokój i coś na rozgrzewkę przed kolacją, czy chcesz sobie sprawić coś do przebrania?

Auraya przyjęła płaszcz i obdarzyła zwierzątko nieco niepewnym uśmiechem. Na ostatnie pytanie brata odpowiedziała cicho.

- Może jednak to drugie.. Tylko... Ja... Wszystko co mam zostało w "Kapitanie" więc...

Po czym spojrzała w oczy Celdryna z niemą prośbą, by sam się domyślił, o co jej chodzi.

Przed oczami Celryna pojawiła się nagle wystawa, którą mijał nie tak dawno temu.


Cmoknął Aurayę w policzek.

- Nie przejmuj się. Widziałem niedaleko stąd pewną suknię. Jestem pewien, że tamten odcień ci się spodoba. Chodźcie - ruchem ręki ponaglił Kaldora, który zatrzymał się by sprawdzić, czy natręt z "Kapitana" czasem za nimi nie idzie.
 
Kerm jest offline