W klasyfikacji militarystycznej katana jest uznawana za szablę właśnie
Ma bardzo dużo cech wspólnych (oczywiście pomijam niuanse typu szable węgierskie, batorówki, itp., itd.) i nazywana jest po dziś dzień "szablą typu japońskiego".
Co się tyczy kwestii okupu, to można było się go spodziewać jedynie za rycerzy ze znamienitych, i co najważniejsze, majętnych rodów.
Walka zatem była walką. Walczyć by wygrywać i pokonywać wroga. Gdyby metodą na wygranie z przeciwnikiem było położenie całej armii bez konieczności zabijania a w następstwie złupienie skarbców najznamienitszych rodów w ramach pozyskania okupu to czemu nie całe bitwy na obuchy?
Niestety, rżnięto, wypruwano flaki, ograbiano zabitych a zabierano niedobitków, których proporce cokolwiek znaczyły w ówczesnych czasach.
Setki rycin, tapestrii i malowideł to potwierdzają.
Miecz miał być ostry, wytrzymały, miał ciąć i rąbać. Ciężko mi jest wyobrazić sobie wojownika uzbrojonego w 180-cio centymetrowy flamberg, który wychodzi do boju, po to by ogłuszyć "gościa z naprzeciwka"
Owszem zgodzę się z tobą Matyjasz, że wyłudzenia okupu były powszechnie stosowane i dowódcy zaznaczali, że jeśli uda się kogoś ocalić to dobrze. No a jak już nie wyszło, to nikt sobie w brodę nie pluł
Tu akurat kwestia zastosowania miecza nie miała nic do rzeczy w kwestii prób zarobienia na pokonanych. Nie po to kuto miecze by wyłudzać pieniądze