Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2009, 23:07   #19
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Nejl otworzył drzwi od ładowni i zlustrował ciemne pomieszczenie. Oczywiście oświetlenie tutaj nie działało, pozostawało wiec podejść do każdego z pojemników i sprawdzić co ma w środku. Większość skrzyni zerwała przytrzymujące je pasy i poleciała na jedną ścianę, skierowaną w stronę dziobu. Kilka utrzymało się na miejscu, dwie czy trzy przewróciły się tylko. Lecz nie było tu zbyt wiele jedzenia. Z jakiegoś dziwnego powodu kwatermistrzowie z świątyni nie przewidywali okrętów dyplomatycznych dodatkowych racji, w razie powiedzmy... zestrzelenia.
Rycerz pokręcił tylko głową gdy wyciągnął kilka torebek z racjami z ostatniego pojemnika. Wszystkiego mogło wystarczyć może na dwa dni, a więc niewiele to tutaj pomoże, jeśli droga do cywilizacji okaże się znacznie dłuższa. Trzeba będzie więc korzystać z flory i fauny lasów Rodii, choć to ostanie mogło być śmiertelnie niebezpieczne. Tym jednak mógł się przejmować później, teraz trzeba było stąd znikać. Wyszedł z ładowni i skierowawszy się do swojej kajuty wypakował naprędce torbę podróżna i schował do niej jedzenie, oraz co potrzebniejsze rzeczy.
Później znów obrał kierunek w stronę mostku i przy jednym z terminali zaczął ustawiać komunikator. Starał się przy tym nie zwrócić głowy w stronę ciała nawigatora, które leżało na konsoli w sąsiednim pomieszczeniu. Gdyby zbytnio skupił na nim uwagę... Nejl nie chciał tego. Nie, gdy miał zadanie. Czuł się z tym podle ale wiedział, ze dla dobra misji, nie morze sobie pozwolić na opłakiwaniu tych ludzi... Tak musiało być- chciał sobie wmówić, lecz to go wcale nie przekonywało. Oparł się ciężko o pulpit i zamknął oczy, a jego umysł walczył sam ze sobą...
W końcu skupił wzrok i wystukał kolejną sekwencję na klawiaturze. nie otrzymał jednak żadnej informacji zwrotnej... Czyli antena mogła być uszkodzona, bądź sygnał za słaby. A więc informacja, którą wyśle, może nie dotrzeć do świątyni, na co liczył Ricon, a odebrać ja może ktokolwiek... niekoniecznie sojusznik. rycerz westchnął i i rozpoczął transmisję, spokojnym tonem, pozbawionych zbędnych emocji.
-Tutaj rycerz jedi Nejl Ricon. Ze względu na słaby zasięg komunikatora proszę przesłać tą wiadomość do świątyni jedi- zerknął jeszcze na swój własny zniekształcony obraz, który przewijał się w rogu ekranu.
-Wraz z mistrzynią Shalulira Qua'ire mamy misję dyploamtyczą na planecie Rodii. Nasz statek został jednak zestrzelony nad dżunglą tej planety, przez nieokreślonych sprawców. Załoga okrętu zginęła, ja i Shalulira będziemy kontynuować misję. Bez odbioru.
Rozłączył się i kilka ostatnich poleceń wpisanych kontrolę wysłało przekaz. Teraz pozostawało mieć nadzieję, że wiadomość nie dotrze do Rady, choć i tak dla separatystów ta informacja będzie raczej mało przydatna... chyba że ktoś na jej podstawie określi położenie wraku, lecz pewno nim ktokolwiek tutaj dotrze i tak będą się znajdywać w bezpiecznej odległości. W końcu w tej dżungli nietrudno się ukryć... bądź zgubić.
-Jesteś przytomny. Dobrze - Nejl zaskoczony niemal podskoczył, odwrócił się na pięcie i spojrzał na swą towarzyszkę. Uśmiechnął się nieznacznie.
- Tak, choć nadal czuję się jak w jakimś złym śnie... Dziękuje za wyniesienie z wraku.- spojrzał za siebie po czym kontynuował- Wysłałem wiadomość o naszym lądowaniu, nie wiem czy kiedykolwiek dotrze do Rady. Ale to i tak raczej nie pogorszy naszej sytuacji... A właściwie jak ona wygląda? Po za tym, że siedzimy w środku dżungli, w zestrzelonym okręcie?
- Byłam w stanie dojrzeć w oddali jakiś budynek przypominający.. cóż.. bąbel, niezły kawałek stąd jeśli będziemy mieć szczęście i się od razu nie zgubimy w tej dżungli -Nejl kiwnął głową i zaczął się powoli wspinać do góry wraz z Lirą
-Zawsze możemy zweryfikować nasz kierunek jeszcze jedną wspinaczką do góry. Ważne by mieć zarysowany jakiś cel.- dodał i od razu skrzywił minę. chyba zaczął się starzeć- jak jego mistrz, zaczął puszczać taki złote myśli
-Ale to jeszcze można uznać za całkiem dobrą wiadomość. Druga jest taka, że ktoś się do nas zbliża. Nie byłam w stanie dostrzec kim może być nasz gość lub goście. Istnieje prawdopodobieństwo, że wysłano do nas pomoc, ale jednocześnie nie można wykluczyć możliwości, że to po prostu ta sama osoba, która nas zestrzeliła chce zobaczyć jak się mamy. Tak czy siak, wygląda to podejrzanie. Z tej też racji proponuję ukryć się nieopodal w taki sposób, by móc sobie ich obejrzeć i ocenić czy są z nami, czy przeciwko nam To byłoby problematyczne...- Nejl nic nie powiedział rozważając całą sytuację, która wcale nie wyglądała dobrze. Ktoś zadał sobie trud by ich strącić i o ile nie był to rozpaczliwy gest, pewno nie poprzestanie na tym. Mogła być to wprawdzie grupa ratunkowa, lecz jakaś część umysłu szczerze w to wątpiła. Lira natomiast kontynuowała- Na szczęście z ukryciem się nie powinno być większych problemów. W tym akurat pomoże nam ta cała roślinność. Nawet jeśli pomyślą, że zbiegliśmy z tego miejsca, to raczej nie ruszą na poszukiwania. Mogliśmy przecież już stąd odejść dobry czas temu, w dowolnym kierunku, a szukanie dwójki wyszkolonych Jedi wśród tego wszystkiego.. cóż, musieliby być szaleni i jednocześnie znać tę planetę jak własną kieszeń. Zresztą, później będziemy się tym martwić.
Jedi nadal nic mówił, stał tylko u włazu, podczas gdy jego towarzyszka zgrabnie wylądowała z powrotem na polance utworzonej przez "awaryjne" lądowanie Consulara.
-Jeśli taki plan Ci pasuje to chodź. A jeśli nie, to radzę się spieszyć z tworzeniem nowego.-Nejl jakby teraz oprzytomniał, zeskoczył na dół, i wylądował przykucając by zamortyzować upadek.
-W zasadzie nie, co najwyżej później się będzie improwizować- odrzekł, po czym udał się za Shalulira w stronę zarośli...

Zanim pojawił się pierwszy z pojazdów minęło trochę czasu, które dało się jedynie wykorzystać do szukania najdogodniejsze miejsce do obserwacji. Później pozostało czekać w milczeniu.
W końcu ciszę przerwał basowy pomruk repulsorów i przez zarośla przedarł się charakterystyczny pojazd.
-Droidy Federacji... Czyli misja ratunkowa raczej odpada- szepnął Nejl uważnie obserwując jak czołg zatrzymuje się, a za nim poruszały się kolejne AAT. Wsparciem dla czołgów był również duży oddział droidów, również nowszego typu, a to wcale nie polepszało sytuacji. O ile z jednym czołgiem i niewielkim oddziałem robotów z pewnością by sobie poradzili, to z całym batalionem było to o wiele trudniejsze czy wręcz nieosiągalne
-Chyba nie złapiemy u nich okazji- mruknął do Liry- Jakieś pomysły czy wycofujmy sie?
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline