Hej! Wybaczcie, że wykopuje ten nieco stary bo kilkuletni i zakurzony temat. Skłoniło mnie do tego kilka rzeczy. Po pierwsze to sam chciałem coś takiego założyć. Po drugie to natknąłem się na niego i mam swój własny sposób radzenia sobie z punktami poczytalności w Zewie, który nie został przez poprzedników opisany. Więc pomyślałem sobie, że się podzielę moim sposobem i przy okazji zapytam innych MG co o tym myślą.
Mianowicie dla mnie PP zawsze stanowiły aspekt tylko i wyłącznie narracyjny. Świadomie zignorowałem zasady podane w podręczniku bo po prostu nie pasowały mi. Dlaczego? Moim zdaniem szaleństwo i poczytalność to coś bardzo niestałego i trudnego do określenia. Wszelkie próby zamknięcia ich w jakiś punktach czy tabelach moim mniemaniem rujnują cały klimat szaleństwa.
Na moich sesjach wyglądało to w sposób następujący. To MG (w tym przypadku ja) kontrolował i zapisywał w notatkach cały przebieg utraty poczytalności u graczy, którzy nie mieli w nie wglądu. To samo dotyczyło chorób psychicznych. Do momentu oddania się w kojące ręce lekarzy biedni gracze nie mieli pojęcia co im dolega. Mogli się jedynie domyślać na podstawie opisów jakie im fundowałem.
I to działało jak cholera, dlaczego? Gracz zachowywał się dużo rozważniej nie wiedząc w jakim stanie są teraz jego nerwy. Nie było takich sytuacji typu: „Eee… co tam straciłem jak dotąd zaledwie dziesięć PP, nic mi nie grozi.” A dodatkowo nie wiedzieli co działo się naprawdę a co tylko w ich głowie, po jakimś czasie bali się własnych wymysłów i własnych cieni i to było po prostu piękne.
Zabawa z psychiką postaci graczy jest najpotężniejszym narzędziem w rękach Strażnika Tajemnic. Możliwość bycia ich zmysłami, emocjami i przeczuciami sprawia, iż sami zastanawiają się nad tym co się z nimi dzieje. Nadaje to grze realności bo przecież człowiek szalony nie budzi się pewnego dnia ze stwierdzeniem: „Jestem szalony!” Szaleństwo często powoli postępuje w umysłach niczego nieświadomych uczciwych obywateli.
Żaden z moich graczy nigdy nie narzekał i sesje jakie prowadziłem zawsze wywierały silne emocje tak na nich jak i na mnie. Ciekawi mnie co inni Strażnicy myślą o takim sposobie? Czy ktoś już kiedyś też stosował taką taktykę? Mam nadzieję, że doczekam się odpowiedzi.
PS: Słowo odnośnie utraty poczytalności po przeczytaniu Ksiąg bo w poprzednich postach czytałem, iż ktoś zaniżał ich wpływ na psychikę bohaterów z czym zupełnie się nie zgadzam.
Nie chodzi o to jaki wpływ może mieć sama książka bo koleś po dwugodzinnej lekturze moim zdaniem nie powinien od razu zsiwieć i trafić do psychiatryka. Moim zdaniem jednak lektura zawsze pozostawia jakiś ślad w psychice, powraca w koszmarach, zmusza do przemyśleń sprzecznych z naturą ludzką, otwiera drzwi w umyśle o których człowiek nie zdawał sobie sprawy. Dlatego ja zawsze stosowałem pełnię kary dla zbyt natrętnych czytelników.
Pozdrowienia dla Przedwiecznych.
__________________ D&D is a Heroic Fantasy.
Not a Peasant-oic Fantasy.
Know the difference.
Feel the difference. |