Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2009, 22:32   #5
Erthon
 
Erthon's Avatar
 
Reputacja: 1 Erthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znany
Sataner przebywał w ciemnej uliczce gdzie bójki i morderstwa to codzienność.
Twarz Satanera była pod kapturem który zwykł nosić...
Przechodząc obok jakiegoś patologicznego domu, zza drzwi usłyszał głos kobiety która z hukiem wyskoczyła przez okno. Sataner uśmiechnął się szyderczo i poszedł dalej.
Zaczepił go Ślepy starzec proszący o odrobiną pieniędzy.
-Spierdalaj staruchu.- powiedział kopiąc jego miskę w której trzymał pieniądze.
Z miski wyleciały pieniądze...miedziaki które po chwili zniknęły zabrane przez różnych żebraków.
Sataner szukał pewnego człowieka który był mu winny przysługę. Kiedyś gdy jeszcze nie był jednym z Upadłych ocalił członków wioski którą niedawno zniszczył.
W końcu po kilku godzinach szukania domu tego człowieka znalazł go...Nie duży pałacyk w bezpieczniejszej części Miasta.
Nie pukając kopnął w drzwi które otworzyły się i z hukiem uderzyły w ściany.
-Co się u licha dzieje?!-Wykrzyknął jakiś mężczyzna wybiegając z jednego z licznych pokoi.
-Nie pamiętasz mnie?- zapytał Sataner ściągając kaptur.
-Sataner...Ja...czego tu szukasz?- powiedział wystraszony
-Ciebie i dobrze wiesz po co tu jestem- wyszeptał Sataner siegając pod płaszcz by dobyć miecza.
-Proszę cię wyjdź z tąd- powiedział coraz bardziej przerażony
-Dobra koniec tego pierdolenia!-Krzyknął Sataner wyciągając miecz który pluną ogniem w powietrze.
Przerażony mężczyzna zaczął uciekać lecz tam gdzie chciał uciec, wszystko w pobliżu stawało w płomieniach.
-Przecież dobrze wiesz że nie ukryjesz się kurwa przede mną gnido!-Krzyknął Sataner.
Meżczyzna schował się do szafy mając nadzieje że Sataner nie odkryje jego kryjówki.
Podchodząc do jednej z szafy Sataner uchylił drzwiczki i wszystko co znajdowało się w środku staneło w płomieniach. Nagle usłyszał krzyk, Paniczny oraz rozdzierający krzyk mężczyzny. Ku jego zdziwieniu mężczyzna wybiegł z szafy którą Sataner przed chwila podpalił.
Cały w ogniu biegał jak oszalały po pomieszczeniu wrzeszcząc i obijając się o wszystko.
Gdy mężczyzna padł martwy na ziemie Sataner obszukał cały dom w poszukiwaniu Pewnego zdobionego sztyletu. Gdy w końcu go znalazł schował go do jednej z kieszeni w szacie.
Sataner z zadowoleniem wyszedł przez drzwi jak gdyby nic się nie stało.
Gdy tylko wyszedł z pałacyku udał się w stronę najbliższej knajpy gdyż chciał odpocząć od dzisiejszego dnia.
Wchodząc do Baru usiadł przy jednym ze stolików w rogu.
Podszedł do niego mężczyzna pytając o zamówienie.
-Czym mogę służyć?- zapytał uprzejmie.
-Daj mi jakiś dobry rum...Tylko rusz dupę bo nie mam zamiaru czekać na Ciebie rozumiesz to?!- powiedział Sataner sięgając do głowicy miecza.
-T-tak jest już się robi.-powiedział odwracając się na pięcie, po chwili Sataner otrzymał swój rum.
-A teraz spierdalaj wymiocino!- pożegnał go skinieniem ręki.
Sataner nie mógł powstrzymać się od śmiechu gdy widział jak uciekający mężczyzna potrąca jeden ze stolików bijąc wszystko co na nim zostało.
Wychylając ostatni łyk z butelki wyszedł z Baru.
Sataner Rozłożył potężne czerwona niczym krew skrzydła i odleciał w tylko jemu znanym kierunku...Pędząc pomiędzy chmurami dotarł do centrum Miasta opadając wolno, wylądował zgrabnie na ziemi.
Sataner zarzucił na siebie kaptur i udał się w dość ciemnawe uliczki miasta.
 
Erthon jest offline