| - Ma to przynajmniej jakieś moce magiczne? - spytał półwampir. - Po za tym wciskasz mi tu jakieś zabawki i 500 sztuk złota za zabicie dość potężnego maga. To ma być 1000 sztuk złota i ten medalion. Wtedy coś zarobię. - powiedział zdecydowanym tonem. - Tak mi się nie opłaca bo muszę sporządzić mikstury, które z tego wszystkiego są najdroższe. Płacisz czy się wycofujesz?
Guhbak przez pewien czas wydawał się toczyć wewnątrz siebie jakiś spór. Kiedy Argromannar zaczął się niecierpliwić, odpowiedział:
- Tysiąc sztuk złota! A niech ci będzie najemniku. Nie ma co, umiesz się targować, a ja... doceniam ludzi, którzy potrafią postawić na swoim. Umowa stoi. - skwitował krasnolud, podając Agromannarowi dłoń i mocno ją ściskając.
- Kiedy moje hm... "zlecenie" zostanie wypełnione, będę pana oczekiwał w gospodzie "Pod Skrzydlatym Zadem". Znajdzie ją pan bez trudu, każdy zapytany w południowej dzielnicy wskaże panu drogę. - mówiąc to krasnolud szczerze się uśmiechnął, pokazując rząd niezbyt zadbanych zębów. Za taką cenę oczekuję, iż pańskie dzieło będzie naprawdę... dobrej jakości. - Guhbak mrugnął do mężczyzny oddalając się wraz ze swoimi ochroniarzami.
- Ah! Byłbym zapomniał... znajdzie pan naszego maga w północnej części miasta, w największej wieży. Jest tam dużo ksiąg, na pewno ten staruch już zaciska na ich oprawach swoje krzywe paluchy. Najlepiej działać nocą, Diloss jest wtedy słabszy. A więc, czołem! - krasnolud zdjął kapelusz i kłaniając się, figlarnie nim pomachał.
Do wieczora było jeszcze sporo czasu. Pozycja Słońca na niebie wskazywała na to, że jest już południe. Gdy Argromannar patrzył w górę, zauważył jakieś zafalowanie na błękitnej tafli nieba, ale kiedy mrugnął, wszystko wyglądało normalnie. Dobrym wyborem byłoby znalezienie jakiegoś zacisznego miejsca, gdzie można by się przygotować i wypocząć przed nadchodzącym zadaniem...
***
- Guhbak... Wiedziałam, że ten głupiec coś przede mną ukrywał. - Valeria wycedziła przez zęby, ostrożnie wychylając się zza kamienicy przy miejscu w którym odbyło się dziwne spotkanie.
Położyła dłoń na rękojeści miecza, i kiedy miała już wybiec zza rogu, ogarnęło ją dziwne przeczucie. Cofnęła dłoń, i odbijając się od ziemi machnięciem skrzydeł, poleciała na dach pobliskiej kamienicy, z której nie mogła zostać zauważona, ale miała idealny punkt obserwacyjny na dziwnego przybysza. Zamknęła oczy i skupiła się na aurze istoty, którą pragnęła zapisać w pamięci. Była bardzo niestabilna... wręcz dziwnie zakrzywiona. Aura zdradzała wewnętrzny konflikt dwóch natur.
- Mieszaniec...- wyszeptała i odleciała.
Kierowała się na południe, do dzielnicy ognia. Lot nie zajął jej wiele czasu, to też kiedy wreszcie nastąpiła zmiana stylu zabudowań, skierowała się w kierunku potężnej twierdzy zbudowanej z czerwonych kamieni. Wylądowała przed budowlą, prosto przed masywnymi wrotami z żelaza. Straże na widok przybyszki otworzyły nieco wejście i wpuściły Valerię do środka. Wnętrze budowli także zbudowane było z czerwonego surowca, a światło dawały liczne okiennice. Szła tak cały czas, kiedy wreszcie dotarła do dużej owalnej sali, na której krzątało się wiele Nieskończonych w mundurach straży miejskiej. Na przeciwległym krańcu sali znajdowały się schody, prowadzące do wyższych kondygnacji budynku. Po środku pomieszczenia umieszczono trzy runiczne kręgi, błyszczące czerwonawą poświatą. W centrum każdego stały piedestały z czerwonymi kulami. Valeria podeszła do jednego z nich i uniosła nad kulą dłoń. Zamknęła oczy i pomyślała o miejscu, w które pragnęła się udać. Po krótkiej chwili poczuła ciepło, wszystko w ogół niej się rozmazało i zlało w jedno. To co znajdowało się na zewnątrz teraz dziwnie wirowało. Jedynie wnętrze było niedotknięte zmianą. Trwało to dobre pół minuty, po czym barwy nabrały innego odcienia i kształty stały się wyraźniejsze.
- Wspaniałe wyczucie czasu, panno Brightfeather! - powiedział mężczyzna siedzący za biurkiem, ukryty przez stertę papierów.
Valeria zdjęła rękę z kuli i wyszła z magicznego kręgu. Na jej widok, mężczyzna zerwał się z krzesła i podszedł do niej. Miał krótkie, nastroszone czerwone włosy, tego samego koloru skrzydła i brwi. Ubrany był w pełną zbroję płytową wykonaną ze złota, okrytą czerwoną tuniką na środku której widniał złoty symbol skrzydeł.
- Właśnie miałem posłać po ciebie, Valerio. Dostaliśmy cynk. - powiedział łagodnym głosem.
- Cynk? W jakiej sprawie? - zapytała zbita z tropu.
- To znowu on. Arnthalniel. - posłał jej przepraszające spojrzenie. Jeden z naszych strażników doniósł nam, iż ten ma zamiar znowu coś przemycić. Podejrzewamy że to Treks...
- Lordzie Ryuuken, między mną a Arnthalnielem wszystko skończone. Nie mam już wpływu na jego poczynania, ani nie zamierzam...
- To rozkaz. - przerwał jej dowódca straży nieco mniej pobłażliwym tonem. Poza tym, jesteś jednym z najlepszych agentów. Tak Valerio, twoja sława dotarła już i tu. - mężczyzna położył jej rękę na ramieniu, aby dodać otuchy. Dasz radę.
- Tak jest, panie. Zajmę się tym. - odparła upokorzonym tonem. Ale nie każ mi robić tego więcej. Znasz mój stosunek do tego psa. - ostatnie słowo wypowiedziała z wyjątkową pogardą.
Ryuuken zaśmiał się i puścił kobietę. Podszedł do wielkiego okna za swoim biurkiem i stanął wpatrując się w niespokojną dzielnicę.
- Coś nowego w sprawie córki króla? - spytał poważnym głosem.
- Nic nowego, panie... Ale wpadłam na pewien trop. Czas jeszcze pokaże, czy mnie do czegoś doprowadzi... - odpowiedziała z zadumą.
- Czasu jest coraz mniej. Wprawne oko uchwyci oznaki nadchodzącego ataku... Za wszelką cenę musimy ją odnaleźć przed pełnią, a zostały zaledwie trzy tygodnie.
- Staram się jak mogę.
Ryuuken odwrócił się do Valerii.
- Mam złe przeczucia co do tego. Być może Upadli maczali w tym palce... Bądź ostrożna, Valerio.
- Oczywiście, Lordzie. - Nieskończona ukłoniła się i opuściła gabinet dowódcy straży.
Wychodząc z Komiasriatu, Valeria odetchnęła z ulgą. Do jej myśli szybko jednak doszedł fakt, iż niedługo zobaczy twarz mężczyzny, który niegdyś ją skrzywdził i upokorzył.
- Arthalniel...- powiedziała i wzbiła się w powietrze, podążając w kierunku knajpy, w której lubił przesiadywać ten choleryk.
Ostatnio edytowane przez Endless : 02-10-2009 o 21:45.
|