Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2009, 20:15   #7
Mivnova
 
Mivnova's Avatar
 
Reputacja: 1 Mivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemu
Tartar. Mitologiczne miejsce najbardziej wymyślnych kaźni, centrum cierpienia i zbiorowisko najgorszych potępieńców. Heh. Ktokolwiek wymyślił nazwę, musiał mieć dziwne poczucie humoru.
Hadesowy Kerberos, który przedstawił się jako Rei Jakiśtam, wydawał się człowiekiem aż nadto miłym, zwłaszcza w kontraście z dwoma dryblasami- Eryniami, które zafundowały Loganowi niedawną wycieczkę. ‘Doktor medycyny’ pozwolił sobie nawet na przyjacielski gest w postaci nachalnego dotyku. Ta próba spoufalenia, połączona z trudnymi do przyjęcia informacjami o matce, samą postawą doktora wobec Ewy Gos ( która to postawa była zastanawiająca i rodziła nieprzyjemne domysły), plus fakt, że dalej traktowano Logana jak ćwierćidiotę i zwracano się do niego protekcjonalnym tonem, mogły zaowocować tylko w jeden sposób. Chłopak, na poły podświadomie, na poły chętnie, uznał Rei’a za naturalnego wroga. Z przyjemnością manifestowałby swoją niechęć otwarcie, gdyby tylko stać go było na ten luksus. Póki co mógł jedynie płynąć z prądem wydarzeń, na które miał wpływ porównywalny z wpływem trzepotu muszych skrzydeł na pogodę ( przy aksjomacie: teorie chaosu to brednie).

Logos uśmiechnął się więc tylko do doktora, przekazując całą swoją gromadzoną od opuszczenia domu irytację wargami, ale bez użycia narządów mowy. Chciał zapytać, po co jakiekolwiek testy, skoro chodzi o kod genetyczny. Teoretycznie wystarczyło więc wziąć jego włos, by sprawdzić, czy kwas deoksyrybonukleinowy jest nośnikiem odpowiadającym wzorcowi. Skoro ten cały Tartar poszukiwał idealnego kodu, musiał mieć przecież wzorzec… chyba ( tu Logan doznał oświecenia), że to jakieś szalone przedsięwzięcie rodem z fantastyki naukowej.
Średnio miał ochotę dzielić się swoimi helisami, czy to podwójną, czy jakimikolwiek liniami śrubowymi, lecz argument, iż to matka zgłosiła go do projektu, był mimo wszystko dość przekonujący, by iść na rękę obcym. Zresztą, choć wolał tego nie zgłębiać, jak dotąd nikt go o zdanie nie pytał. Co by się stało, gdyby odwrócił się na pięcie ze słowami: „ Całujcie mnie w mój potencjalnie idealny tyłek”? Kusiło, by sprawdzić… oj, kusiło.
Mimo wszystko ciekawość biła zadufanie na głowę. Znajdował się przecież w placówce wojskowej. Do niedawna uważał, że Eden w ogóle takich nie posiada, a jeśli nawet posiada, to jest to budka o wymiarach 3x2, z podstarzałym oficerem porządkowym przy stoliku.
Na co Edenowi wojsko? Po co badania naukowe o charakterze militarnym? 'Przetrwanie naszej rasy', powiedział doktorek.
Oczywiście. Nie od dziś wiadomo, że w historii ludzkości tylko działania militarne zapewniają bezpieczeństwo. Trzecia Wojna tego dowiodła dobitnie.

***

Winda ruszyła i albo ostatnie wydarzenia tak namąciły młodemu Gosowi w głowie, że miał zaburzone poczucie kierunku, albo jechała w dół. Czując skutki nieznacznego przeciążenia spowodowanego pionowym ruchem, spojrzał pod stopy, jak gdyby mógł się w ten sposób upewnić, czy rzeczywiście jedzie z doktorem pod ziemię. Rzucił ponownie okiem na panel z przyciskami. Ósme piętro dawało wyobrażenie o tym, jak rozległa musiała być placówka, która wydawała się młodzieńcowi ogromna bez perspektywy sięgania poniżej poziomu morza. Skala przytłaczała Logana, do tej pory mógł uważać bazę za przedsięwzięcie kilku narwańców o ograniczonym budżecie. Teraz, skłonny uwierzyć, że samolot, który widział na parkingu byłby w stanie polecieć, oglądał otoczenie z czymś na miarę szacunku, niedowierzającego zainteresowania.

Idąc korytarzem, mrużył oczy przed energią świetlówek. Wcześniej napuszony, obecnie zastąpił typowy sceptycyzm chłodną analizą, wykorzystując dawno nieodświeżane krańce swego ( powszechnie uważanego za wyjątkowy) umysłu. Stawiał kroki, przymykał powieki i rozmyślał.
Konkluzje wydawały się optymistyczne. Nie zamierzano go dręczyć moralizatorskim programem socjalizującym. Wręcz przeciwnie, właśnie nadano mu status VIPa, ujawniono lokalizację i fakt istnienia tajnej placówki naukowej, wreszcie zdradzono powiązania matki z… z tym wszystkim.
Adam Gos chyba strzeliłby sobie w łeb, gdyby się dowiedział, czym zajmuje się jego nudna, szara, wykształcona i zapewne do bólu schematyczna w łóżku żona.

***

- Jakieś ostatnie życzenie?
- Zestresowałem się. Muszę zapalić- odpowiedział zgodnie z prawdą. Cokolwiek zamierzali mu zaraz zrobić, mogli chyba poczekać kilka minut.
- Ach, i jeszcze jedno-dodał uszczypliwie zyskując szansę wykazania się złośliwą naturą. Grymas miał wesoły. Postanowił w typowy dla siebie sposób wypaczyć żart rozmówcy- Powiedz mojej matce, że ją kocham.
 

Ostatnio edytowane przez Mivnova : 29-09-2009 o 22:17.
Mivnova jest offline