Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2009, 12:38   #21
Gekido
 
Reputacja: 1 Gekido nie jest za bardzo znanyGekido nie jest za bardzo znany
Dopiero podczas rozmowy z Mistrzem Kotą i składania raportu odnośnie posiadanego wojska, Tamir zdał sobie sprawę z tego, jak wielkie straty poniósł. Przy życiu pozostała nawet nie połowa żołnierzy, z którymi wyruszał na podbój tego wzgórza. Z całego regimentu pozostało mu zaledwie 700 ludzi! Ogromne straty, a w dodatku na razie mógł tylko pomarzyć o tym, że otrzyma wsparcie.
- Tak... - zawahał się przez moment. Słysząc polecenie Mistrza Koty, chciał odruchowo odpowiedzieć "Tak, sir", ale zawahał się. Oni byli najpierw Jedi, dopiero później żołnierzami. - Tak, Mistrzu. -
Tamir przerwał połączenie i ruszył powoli w kierunku formujących się na wzgórzu jego wojsk. Niewiele ludzi, mało sprzętu i prawdopodobnie zbliżające się oddziały Separatystów, by odbić wzgórze. To pierwsze zadanie przerastało Zabraka. Zdecydowanie wolałby dalej ganiać po Rubieżach za Korelem. Musiał jednak sprostać wyzwaniu i przeszkodzie, jaką Moc w swej nieodgadniętej woli, postawiła przed nim.
Przechadzając się wśród żołnierzy, widział jak klony pomagają sobie wzajemnie. Nie wszyscy zginęli od artylerii droidów. Wśród jego szeregów znajdowali się także ranni, którzy potrzebowali w mniejszym lub większym stopniu pomocy medycznej.
Ech, przydałaby się tu teraz Era... pomyślał Torn, kiedy przyglądał się przez chwilę jak jeden z klonów, pomaga swojemu bratu przy opatrywaniu rany na twarzy. Jedi także chciałby im pomóc, żałować, że nie potrafił za pomocą Mocy koić bólu innym, czy leczyć ich rany. Na razie, mógł tylko wydać rozkazy, z nadzieją, że pozwolą utrzymać wzgórze i zdecydowanie mniej klonów straci tym razem życie. Rozmyślając nad odpowiednią organizacją obrony wzgórza, kątem oka dostrzegł kapitana, któremu polecił zebrać żołnierzy i przygotować obronę. Klon z pewnością dobrze sobie radził, ale mimo wszystko, to Tamir był dowódcą. Powolnym krokiem podszedł do oficera.
- Kapitanie. -
- Tak sir? - zapytał przerywając na chwilę obserwację zbierających się żołnierzy i spojrzał na Jedi.
- Jak przebiega przygotowywanie obrony? -
- Dobrze. Niestety straciliśmy wielu ludzi i przydadzą się posiłki. -
- Niestety, będziemy musieli sobie poradzić na razie bez nich. - powiedział Zabrak - Generał Saa razem z flotą, musiała się wycofać pod naporem wojsk Konfederacji. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że szybko powrócą, a nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do obrony i liczyć na to, że zwiadowcy nie pomylili się w ocenie liczebności wojsk lądowych. -
- Jakie sÄ… zatem rozkazy? -
- Generał Kota rozkazał nam utrzymać wzgórze za wszelką cenę. Tak też zrobimy. - Tamir uśmiechnął się tajemniczo
- Sir? - zapytał niepewnie kapitan
- Mamy do dyspozycji artylerię wroga prawda? - zapytał spoglądając na dwa sprawne działa
- Ale tylko dwa sÄ… sprawne. -
- To i tak o dwa więcej niż droidy chciałyby nam pozostawić - młody Jedi spojrzał znów na klona - Prawdopodobnie atak nie nastąpi od tej samej strony, z której myśmy zdobywali wzgórze. Nawet jeżeli, to od strony północnej wciąż znajduje się pole minowe. Niewielki oddział, około 50 klonów do tego trójka snajperów. Przynajmniej wstępnie tak by to wyglądało. Najmocniejszą obronę postawiłbym na zachód. Jedno działo skierować w tamtą stronę, snajperów i kilku żołnierzy z ciężkim sprzętem. Razem powinno się tam znaleźć 300 klonów. Na południe skierować drugie działo i ustawić na razie 200 żołnierzy. No i wschód, setka. Reszta pozostaje w odwodzie, w centrum wzgórze, gdzie będą wysyłani tam, gdzie będą potrzebni najbardziej. Wszystkie cztery strony wzgórza mają być pod stałą obserwacją. Nie możemy dać się zaskoczyć, inaczej nas zdziesiątkują i stracimy wzgórze. -
Tamir uważał, że to był dobry plan, a właściwie to miał taką nadzieję. Przedstawiając go jednak kapitanowi, mówił takim tonem, że nikt nie mógł mieć wątpliwości, co do tego, że Jedi jest absolutnie pewien swoich słów. 700 ludzi. By poczuć się pewniej, Tamir potrzebowałby przynajmniej jeszcze raz tyle.
- Wykonać - powiedział spoglądając na kapitana. Teraz pozostawało już tylko czekać i mieć nadzieję.
 
Gekido jest offline