Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2009, 10:53   #10
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tomasz wyszedł z hotelu i stosunkowo szybko doszedł na Dworzec Centralny. Wejście na dworzec przypominało bardziej oblężenie twierdzy niż...



Przypatrując się tłumowi Tomasz analizował fakty. Był w stanie zrozumieć tych ludzi, jak bardzo mocno się postarał... Widmo wojny wisiało nad Polską i rozsądnym wydawało się opuszczenie stolicy. Stolicy, która będzie jednym z głównych celów. Tyle, że ucieczka była bardzo krótkotrwałym rozwiązaniem, a mogła być nawet bardziej niebezpieczna niż pozostanie w mieście... Plany Hitlera i jego Wielka Rzesza... Jeżeli wojna wybuchnie to nie będzie ona szybka - pomimo buńczucznych zapowiedzi Niemiec.

Spanikowany tłum kłębił się i Dunin był przekonany, że zdobycie biletów w tych warunkach będzie cokolwiek kłopotliwe. Miał tylko nadzieję, że kierunek północny nie będzie zbyt obciążony podróżnymi. Jak dobrze pamiętał pociąg do Gdańska zmierzał początkowo na północ do Malborka poprzez Działdowo i Iławę, a póżniej na zachód na Tczew i ponownie na północ do Gdańska... "Ludzie powinni uciekać na południe, z dala od Niemiec i morza" - pomyślał przelotnie i rozejrzał się ponownie. Tuż przed nim przebiegł młody chłopak - student może, z biletami w ręce. Spojrzał za nim i zauważył, że dobiega do czekających na niego kolegów.



Zaczeli o czymś rozmawiać i Tomasz postanowił wykorzystać sytuację. Szybkim krokiem podszedł do samochodu i usłyszał jeszcze koniec rozmowy:
- ...tutaj. Nic innego nie wymyślimy.
- Przepraszam - Dunin uśmiechnął się przepraszająco - Ja... bo... my z żoną... Widziałem, że mają panowie bilety... Czy nie chcieliby panowie sprzedać tego samochodu skoro wyjeżdżają panowie pociągiem?
- Właściwie - najstarszy z mężczyzn szybko otrząsnął się z zaskoczenia - zastanawialiśmy się co z nim zrobić. Jedziemy do Krakowa i nasz pociąg odchodzi za kilkanaście minut... Ile pan może dać?
Tomasz z niewinną miną rzucił połową wartości samochodu widząc, że w samochodzie praktycznie nie ma bagaży, i po chwili trzymał w ręku spisaną na szybko umową sprzedaży i kluczyki. Zaproponował, że podwiezie na Dworzec Zachodni, który powinien być mniej oblegany, ale panowie pożegnali się szybko i po chwili zniknęli w bocznym przejściu na perony.

Dunin spojrzał na samochód i odetchnął. "Jesteś okropny" - pomyślał. Oczywiście zdawał sobie sprawę z faktu, że w razie ogłoszenia mobilizacji samochód może zostać skonfiskowany przez władze czy wojsko. Podróż samochodem również niosła z sobą kilka niedogodności, ale z drugiej strony - byli znacznie bardziej mobilni...

Wsiadł do samochodu i ruszył. Samochód potoczył się z wolna w kierunku dworca Warszawa Gdańska, gdzie znajdowało się biuro kolei.

Tutaj było znacznie luźniej. Wszedł do budynku z napisem dyrekcja i dość szybko znalazł odpowiedni gabinet. Dwie sekretarki usiłowały utrzymać w ryzach kilku zdenerwowanych petentów. Wyjął paszport i zaczął coś mówić na tyle cicho, aby pracownica go nie usłyszała:
- Nie słyszę pana! O co chodzi?

Dunin machnął, jakby ze zdenerwowania, ręką i poszedł prosto do gabinetu. Omal nie dostał gwałtownie otwartymi drzwiami:
- Pani Halinko...
- Musimy porozmawiać! To sprawa najwyższej wagi -
prawie wepchnął dyrektora z powrotem do gabinetu. - Przepraszam za swoją obcesowość, ale nie mogę tego załatwić inaczej. Moje nazwisko Dunin, pracuję dla ambasady francuskiej w Warszawie - pokazał paszport na tyle długo, aby rozmówca zdołał ocenić dokument, ale równocześnie nie na tyle długo, aby zapamiętał zbyt wiele szczegółów - Niezbędnym jest, abym zorganizował przejazd czterech osób pociągiem do Gdańska. Przejazd ten jest związany z pracą naszej ambasady. Jest mi to zupełnie obojętne, czy zakupię bilety czy wynajmę dodatkowy wagon. Muszę mieć zagwarantowany przejazd tym pociągiem.

W końcu zrobił pauzę pozwalając rozmówcy na zebranie myśli i przetrawienie wszystkiego. Jak szybko się okazało, na doczepienie wagonu nie było szans - pociągi były tak przepełnione, że wszystkie wagony zostały już wykorzystane. Tomasz podsunął, że w takiej sytuacji może być wykorzystany nawet wagon restauracyjny czy "cokolwiek co jedzie w kierunku Gdańska"... W końcu Dunin uzyskał zapewnienie, że coś na pewno zostanie załatwione, a bilety będą czekać u dyżurnego ruchu przed odjazdem pociągu. Zdecydowanie wolałby mieć bilety w ręku, ale... zostawił na biurku dyrektora dostatecznie dużo, aby zapłacić za bilety i "fatygę". Wylewnie się pożegnał zaznaczając, że gdyby wniknęły jeszcze jakieś koszty...

Kilka minut później Dunin był przy samochodzie. Zaczynało kropić i przez chwilę mocował się z dachem samochodu... Zastanawiał się co dalej. Postanowił pojechać do "Bristolu". Podczas jazdy myślał o liście od redaktora. Niezdarny rysunek cyrkla i węgielnicy rozpoznał prawie natychmiast - sztuka królewska. Przynależność do tajnej organizacji była jedną z dwu niebezpiecznych rzeczy...

Wolnomularstwo - Dunin usiłował przypomnieć sobie wszystko co kiedyś usłyszał, zwłaszcza w kontekście Weroniki - nurt wyznający pewne, określone przekonania metafizyczne i dążący do zmiany człowieka i społeczeństwa... Pięknie - wypisz, wymaluj... Cała metafizyczna otoczka i dążenie do czystości ducha nabierały teraz zupełnie nowego znaczenia... Mniej pasowały do... Zmarłej ideały braterstwa i łączenia ponad podziałami - w myślach zgodził się z twierdzeniem reportera o tym, że Weronika "by się do niego przyznała"... Problemem zaczynało być założenie jakie poczynił redaktorzyna - w liście założył, że Tomasz jest członkiem masonerii - inaczej nie pisałby "bracie"... Choć zupełnie nie wiedział po co aż tak obcesowo informował go o... Wystarczyło napisać "Bracie w sztuce królewskiej..." - ale może to byłoby zbyt subtelne dla...

Dunin zaparkował pod hotelem i wszedł do wnętrza. Podszedł do recepcji i zaczepił tego samego, ulizanego recepcjonistę, który przekazał mu list od Mostowicza:

- Dzień dobry. Poproszę klucz do pokoju 325. Proszę również przysłać do pokoju herbatę i kruche ciasteczka. jeżeli mnie jeszcze nie będzie to niech kelner poczeka...
- Oczywiście proszę pana. Czy coś jeszcze?
- Nie... A, tak, przepraszam... Ten cały Mostowicz, który zostawił wiadomość... Gdzie mieści się redakcja tego "Kuriera Mistycznego"? Zostawił mi informacje z prośbą o spotkanie w kafeterii hotelu "Francuskiego" jednak się nie pojawił... Nie lubię jak ktoś mnie tak wystawia...
- Nie wiem proszę szanownego pana, ale zaraz ustalę. Może mają tam telefon?
- Doskonale, bardzo dziękuję... A, i proszę mi zdobyć adres restauracji "Ziemiańska" - mam się tam jutro z kimś spotkać.
- Oczywiście proszę szanownego pana... -
kolejny suty napiwek znikał w kieszeni pracownika hotelowego kiedy Tomasz podążał do łazienki.

Zamknął się w obszernej toalecie. Zapalił papierosa i wypuścił kilka kłębów dymu w powietrze. Jeszcze raz przeczytał list Mostowicza... Skrótem WLNP zajmie się później, teraz tylko go zapamiętał. Podpalił list i poczekał aż spłonie w muszli klozetowej. Jeszcze dwa obłoczki dymu znalazły się w powietrzu... Wrzucił na wpół dopalonego papierosa do muszli i spuścił wodę.

Po chwili znalazł się pod drzwiami swojego pokoju. Kelner już czekał. Uśmiechnął się przepraszająco:
- Oh, przepraszam. Już otwieram. - włożył klucz do zamka i przekręcił. Popchnął drzwi mówiąc: Proszę postawić na stole.
- Ale... proszę pana.
- Co?!? -
Dunin spojrzał na pokój i dokończył - proszę to postawić gdziekolwiek i wezwać kierownika...


Po chwili w spreparowanym przez Tomasza pokoju pojawił się nienagannie ubrany kierownik hotelu... Kiedy kierownik tonął w przeprosinach i zapewnieniach, że nie ma najmniejszego pojęcia jak to się stało i co zaszło, oraz że wszystko zaraz zostanie sprzątnięte... Dunin wyraźnie kierował rozmowę w kierunku: włamanie i przeszukanie. Wyraził nadzieję, że nic nie zginęło, oraz jakby mimochodem wspomniał nazwisko inspektora Hryniewicza. Podczas rozmowy sprawdził stan swoich rzeczy w pokoju i z, wyraźnie widoczną, ulgą stwierdził, że poza jakimiś drobnymi z kieszeni marynarki nic nie zginęło.

- Na szczęście najważniejsze dla mnie dokumenty miałem przy sobie - powiedział na zakończenie otwarcie i wyraźnie sugerując nierabunkowy cel wywrócenia pokoju do góry nogami.

Po wspólnych zapewnieniach o zachowaniu pełnej dyskrecji Dunin poprosił o posprzątanie pokoju i wyprasowanie garderoby. Zawiadomienie policji pozostawił w gestii kierownika hotelu...

Zszedł do recepcji i na firmowej papeterii skreślił kilka słów:

"Szanowny Panie Cywiński.

Zapewne widział pan sytuację na Dworcu Centralnym i w jego okolicach. Zdobycie biletów na pociąg do Krakowa, o którym rozmawialiśmy może okazać się niemożliwe - podobno wyprzedane są na kilka dni naprzód... Wierzę jednak, że uda mam się rozwiązać sytuację. Proszę o spotkanie tu w Bristolu dzisiaj o 19:00...

Pozdrawiam serdecznie, T. D."


Niedokładnie zakleił kopertę i skreślił nazwisko: E. Cywiński. Podał kopertę recepcjoniście z informacją, i prośbą o przekazanie gdyby pan Cywiński pojawił się w hotelu. Pamiętał oczywiście, że umówił się w wagonie restauracyjnym w pociągu, ale nie był pewny czy Edmund będzie w stanie kupić bilet... On sam nie był pewny, czy jego sposób na zdobycie biletu był skuteczny... Ciągle rozważał samochód jako środek lokomocji...

Szybko napisał jeszcze jedną informację:
"Jeżeli nie będzie mnie w pociągu, będę czekał na dworcu Głównym w Gdańsku lub proszę na mnie czekać w hotelu "Jantar". Pozdrawiam T.D."

Zaadresował "Pan Edmund Celiński. Pociąg do Gdańska, być może wagon restauracyjny." i włożył kopertę do kieszeni. W tej grze było zbyt wiele zmiennych. Z jednej strony umówił się z Edmundem w pociągu, ba może nawet udało mu się załatwić przejazd tym pociągiem. Z drugiej - posiadał samochód, co ułatwiało podróż. Z trzeciej - spotkanie z Bratem M; równie zagadkowe, jak i mogące przynieść wiele korzyści... Wszystkie te klocki średnio pasowały do jakiejkolwiek układanki... Miał godzinę i kilkanaście minut do odjazdu pociągu... Jeżeli recepcjonista coś ustalił - spróbuje złapać Mostowicza w redakcji "Kuriera" i porozmawiać z nim przed wyjazdem. Jeżeli to się nie uda - będzie musiał zaczekać do wieczora i spotkać się w "Ziemiańskiej". Tego Dunin wolał uniknąć i doprowadzić do spotkania na własnym gruncie i własnych warunkach... W każdym razie - musiał przekazać informacje Edwardowi - kierownik pociągu do Gdańska będzie odpowiednią osobą...

Z uśmiechem zwrócił się do recepcjonisty:

- Czy udało się coś ustalić? Czy może mi pan rozmienić? - położył na blacie papier dwudziestozłotowy. Musiał mieć trochę drobnych na "wyrazy wdzięczności"...
 
Aschaar jest offline