Temat stworzony, by nie zaśmiecać zbytnio deMausowi rekrutacji
Przyznam szczerze, że tak dziwnego systemu jeszcze nie czytałem. Sam setting jest mocno zakręcony (trochę bardziej niż Arcanum), co w RPGu widać jednak dużo wyraźniej, niż w grze komputerowej. Do tego dochodzi mega-abstrakcyjna i pokręcona mechanika, przypominająca mi połączenie karcianki z planśzówką. Gdybym poznał ten system ze dwa lata temu, gdy grałem standardowo w mainstreamowe systemy, to pierwszym co bym zrobił, byłyby mocne zmiany w świecie (kastracja przegiętych elementów high-fantasy - patrolujące kolonie smoki? Generatory maniczne do pralki?) i totalna wymiana mechaniki, na bardziej rzeczywistą i wspierającą odgrywanie. Ale teraz?
Podoba mi się to, że system jest inny i jest w nim więcej GRY niż w innych RPGach. Cały system walki i konfrontacji społecznych jest grą w grze. Wolsung zdecydowanie nastawiony jest na duże ilości efektownej, filmowej zabawy i mechanika wspiera konwencję na każdym kroku. Pewnie znudziłoby się to szybko, gdyby nie idea Niezwykłych Dżentelmenów i Dam. Nie starczy pokonywać złoczyńców, trzeba czynić to w jak najlepszym stylu, godnym dobrze wychowanej osoby. Cały podręcznik aż kipi od przykładów społecznych tabu, ówczesnych elementów ubioru, salonowych mód... Dowiemy się z niego co dama winna nosić na plaży i o czym lepiej nie rozmawiać na salonach w danym państwie. Wiąże się to wszystko z rozbudowaną mechaniką reputacji i społecznego skandalu, która może dać postaci istotne profity, bądź mocno utrudnić jej życie.
Warto zauważyć też skłonność do nieczepiania się drobnostek. Książka na każdym kroku przypomina o tym, że bohaterowie są zamożni, szlachetni i wyjątkowi. W związku z tym gracze nie powinni przejmować się załatwianiem takich szczegółów jak normalna broń, transport, czy pieniądze. Jeśli coś jest w zasięgu ich statystyki bogactwa to zostanie dostarczone automatycznie przez służbę. Jeśli gracz w czasie walki straci swój gadżet (coś jak artefakt - zaczyna się z minimum dwoma), to w większości przypadków w następnej scenie automatycznie go odzyska (ktoś pamięta gubiony ciągle kapelusz Indiana Jones'a?). Gracz nie powinien przejmować się tutaj przyziemnymi sprawami, a rzeczywistość non-stop jest naciągana dla grywalności i "filmowości" rozgrywki.
Jeszcze parę słów o podręczniku. Przypomina to, co dostaliśmy w Neuroshimie. Format B5, czarno-białe strony, kompletny podręcznik do gry. Przyznam, że jestem wielkim zwolennikiem czarno-białych podręczników i nie mam potrzeby wydawania >100zł dla koloru i błyszczącego papieru (który dla mnie i tak jest mniej czytelny). Wolsung naprawdę wypchany jest po granice treścią. Mamy tu podręcznik savoir vivru, obszerny bestiariusz, dwa zarysy kampanii, jedną dokładnie opisaną przygodę i szkice przygód dla każdego z opisanych państw. Bardzo fajne są ramki z pomysłami na odgrywanie mieszkańców różnych państw. Dla przykładu, bohaterowie z Wotani (pohitlerowskie Niemcy), do każdego zwracają się per Herr, między imieniem a nazwiskiem mają "ven", mają słabość do skórzanych spodenek, porządku i udają, że w czasie wojny byli na wakacjach albo daleko od frontu
Nie wiem czy da się w to dłużej grać - to się jeszcze okaże ale system na pewno przynosi dużo radości. Szkoda tylko, że w PBFie bardzo ciężko ukazać te wszystkie smaczki, które wychodzą dopiero w mechanicznych konfrontacjach przy stole.
A co wy sądzicie o systemie?