Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2009, 19:40   #3
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Bo ludzie nigdy nie byli do końca przewidywalni. Ani ich nie dało się przewidzieć, ani oni nie posiadali tej umiejętności. Czasami ich słabość wręcz emanowała odzwierciedlając się w zaistniałej rzeczywistości poprzez głupotę.
Był rok 2012, zimowy grudzień. Wszędzie mnóstwo śniegu, silny i arktyczny wiatr, powyginane drzewa. Jednak czasami podmuchy ustawały, było cicho. Zupełnie tak cicho, jak dziś.
Mimo iż był to XX wiek, niektórzy zachowywali się, jakby był XVII. Tak, niektórzy... Ale głównie Ci, co mieszkali z dala od miejskiego zgiełku, jednak jedną z tych osób zapewne nie byłam ja. Nie, ja mieszkałam prawie, że w samym centrum Wielkiego miasta. Zdziwieni, że to nie historyjka z dawnych, a z aktualnych, a nawet przyszłych czasów? Nie dziwcie się, historia lubi się powtarzać, więc zapewne za sto, może i więcej, lat, usłyszycie ponownie o Czerwonym Kapturku i Wilku, którzy mimo przeciwnościom losu starali się jak mogli... Starali, ale widocznie to nie wystarczało.
Ale zacznijmy wszystko od początku, gdy był rok 2004, bo to wtedy rozpoczął się mój nieśmiertelny koszmar.



Evina Mortis, bo tak się nazywała owa dziewczyna, była właśnie w swoim prywatnym apartamencie, gdzieś daleko od miejsca nazywanego przez innych "Krainą Żywej Śmierci". Właśnie tak nazywali ludzie to miejsce, Syberia. Teraz nie należąca już do Rosji, tylko niezależna, zapomniana i niechciana. Odrzucona przez państwo. Rzadko kiedy ktoś o niej mówił, jednak Evina wiedziała, po prostu wiedziała, co tam jest.

Evina wyglądem przypomina 18latkę. Mierzy 170cm wzrostu, zaś jej budowa ciała jest stosunkowo umiarkowana i prawidłowa. Cera dziewczyny jest koloru mleka. Oczy Eviny są koloru głębokiej czerni, podobnie jak jej długie włosy, miękko opadające na ramiona, piersi i plecy. We włosy ma wpięte coś przypominającego spinkę z czerwonym motylem.
Czarnowłosa często zarzuc na siebie czarny, długi, skórzany płaszcz, z pięcioma niezbyt grubymi pasami zapinanymi w talii. Buty ubiera długie, na bardzo grubej, wysokiej podeszwie, zapinane ciężkimi, metalowymi klamrami. Pod płaszczem zazwyczaj ma swój asortyment broni, jedynie naginatę nosi na plecach, dokładnie opatuloną w ciemnoczerwoną, grubą wstążką, ale to tylko wtedy, gdy nie jest w mieście. Tak w skrócie przedstawiałby się wygląd dziewczyny, zwykłej, miejskiej dziewczyny, która w swojej zwyczajności, była niezwykła.
Otóż dziewczyna posiadała niesamowitą wiedzę, którą nie mogła się pochwalić. Nie miała też żadnych przyjaciół, znajomych... Była sama, od samego początku, co też wywarło na jej psychice wielkie zmiany. Kobieta zamknęła się w sobie, stała się opryskliwa, nieprzyjemna, zadziorna, bezuczuciowa... Mimo iż miała uczucia, tak, oczywiście, jak każdy... Jednak nikt nigdy ich nie widział. Pokaż mi wiatr, a uwierzę, że mam czym oddychać.

- Rozumiem. - mruknęła powściągliwie szykując się do wyjścia i ramieniem podtrzymując telefon komórkowy. Wyglądała na zamyśloną, śpieszyła się... Chyba. Krzątała się po dużym apartamencie aż w końcu weszła na łóżko kolanami i przeszła po nim aż do samej ściany o którą oparła się dłońmi, które to z kolei błądziły po gładkiej, fioletowej powierzchni.
- Sama sobie poradzę. - stwierdziła krótko, bo co tutaj było do dyskusji? Misja jak misja, zawsze robiła to samo. Wychodziła, śledziła, szukałą, węszyła, odnajdywała, nie pytała, zabijała... Tak po prostu, bo taka była jej profesja.
- Nie. Kiedy mówię, że nikogo nie chcę to nikogo nie chcę i albo to pojmiesz, albo sam ruszysz swoją obsraną, szefowską dupę i zamiast stemplować jakieś pojebane papierki pójdziesz i dorwiesz problem. - zagrzmiała nagle głośno i przywaliła pięścią w pewien element ściany, który nagle zrobił się wypukły, zaś za dziewczyną otworzyła się wielka szafa.
Szafa ta była magiczna. Evina szybko zsunęła się z łózka i podeszła do niej wyjmując swoje ulubione glocki, naginatę w razie czego i małą, brązową kulkę.
- Wiem, że jestem. - tak, dokładnie, Evina zdawała sobie sprawę z tego, że jest wulgarna i arogancka, ale wiedziała coś jeszcze -...jednak nie masz nikogo lepszego ode mnie. - stwierdziła po chwili i ze złośliwym uśmiechem na ustach rozłączyła się. Rzuciła telefonem komórkowym na łóżko, zapięła płaszcz i po chwili zniknęła. Zostało po niej jedynie otwarte okno i chłód, który tym razem nie bił od jej osoby, a z dworu...


Evina Mortis, była łowczyni wampirów. Była Dowódczyni, była "gwiazda" wśród łowców, a teraz także były człowiek. Tak, ona nie jest już człowiekiem, straciła to, co dla niej najważniejsze, a jednocześnie coś zyskała jednak zyskać tego wcale a wcale nie chciała. Dlatego też zapieczętowała się w niej złość i nienawiść, która nie mogła znaleźć ujścia a jednak... Znalazła je, choć nie tak szybko jak to się mogłoby wydawać.

Rok 2012, grudzień, sroga zima. Wracamy do początku, choć to prawie koniec. Pewnie wielu z was teraz się zastanawia, czy śmierć wilka nastąpiła Dwunastego Grudnia? Cha cha, bardzo zabawne... Otóż nie, nie ma żadnego "Końca Świata". To była bujda, wiem o tym, przeżyłam to... Zresztą, pewnie nawet nalot i bombardowanie bym przeżyla, jestem potworem zrodzonym z potwora, który jest jedyną mą rodziną, który pozwolił mi żyć i dalej pełnić swoją funkcję. Tak, jestem Łowcą jednak nie poluję już na Wampiry, w końcu jak można polować na samego siebie, prawda? Poluję na naszych wrogów, znów jestem najlepsza, nieugięta, nie do przekupienia... Po prostu "Gwiazda". I tym się szczycę, i to utrzymuje mnie przy zdrowych zmysłach... Ten ostatni raz, bo w następnym roku miałam je stracić...


Syberia, Grudzień 2012 roku.

Puszysty śnieg pokrył chyba już cały las jak i jego okolice. Nie dało się znaleźć wśród tego tłumu nawet własnego cienia. Ślady zwierząt na białej powierzchni były głębokie i wyraźnie widoczne, nie do przeoczenia.
Dlatego właśnie Evina ich nie przeoczyła, gdzież by znowu! W końcu nie od parady była nazywana "Łowcą". Śledziła z uwagą wilcze ślady i mimo iż szła po "ścieżce" lasu, nadal miała śnieg prawie do wpół łydki. Czy się tym przejęła? To chyba pytanie retoryczne...
To nie był pierwszy raz, gdy Evina ubrana w czerwony płaszcz i z kapturem na głowie przemierzała tę okolicę. Była już znana w pobliskiej wiosce, rozpoznawalna. Każdy ją znał i nazywał zabawnie "Czerwonym Kapturkiem". Jednak ona nie była jakąś śmieszną dziewuszką, która wiecznie śpieszyła do babci. Nie miała koszyczka z jedzeniem, ciasteczkami i pysznym chlebkiem. Miała broń palną, i to kilka ich. Ze względu na młody wygląd ludzie niesłusznie mieli ją za bezbronną, jednak jej to pasowało... Oni nawet nie wiedzili jaka w pobliżu toczy się wojna, a polem bitwy jest ten ciemny las... Oni nawet nie mili pojęcia, a jednak jeden z nich miał już niedługo dołączyć do bitwy... I to nie z własnej woli, a z przymusu. Bo taka jest natura, bo taki był ślepy los... Bo przeznaczenia nie zmierzysz, ale nie musisz też pchać się pod jego kły.
Nagły szelest w okolicy przypomniał łowczyni po co tutaj jest, jednak została zaskoczona. Gwałtownie wilk wyskoczył z gąszczy krzewów, z wysokiej zaspy. Ciężarem swojego ciała skutecznie powalił dziewczynę na ziemię, ona jednak jedyne co zrobiła to uśmiechnęła się kącikiem ust i puściła zwierzynie zalotne oczko.
- Lepiej śpiesz do Babci, zamiast zajmować się mną, nieudaczniku... - syknęła niedbale i trzymajac go jedna ręką za szyję, drugą wyciągnąć chciała broń z koszyka, jednak ktoś stał nad nimi i ... Chciał zabić ją? Wilka? Chciał zabić ich oboje? Nie zdążyła zareagować, jednak poznała tego człowieka....
- Fabian... - szepnęła jakby do samej siebie, jednak potem... Potem wcale nie było weselej, a ona nie mogła zdradzić kim jest i nie mogła otwarcie mu pomóc... Nic nie mogła.

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline