Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2009, 18:53   #24
Gekido
 
Reputacja: 1 Gekido nie jest za bardzo znanyGekido nie jest za bardzo znany
Oczywiście nic nie mogło pójść tak, jak chciałby tego młody Jedi. Reakcja kapitana wskazywała na to, że rozkazy jakie wydał i cały jego plan obrony wzgórza, nie były najlepsze z taktycznego punktu widzenia. Tamir poczuł nagle ogromne zmęczenie. To była jego pierwsza misja w tej wojnie, a on już chciał, by była ostatnią, by działania wojenny się zakończyły, a pokój wrócił do Galaktyki. Jednak od jego chęci, do rzeczywistego zakończenia walk, było bardzo daleko. Obserwując przemieszczające się klony, zdał sobie sprawę, jak wielkim błędem było przekazanie dowodzenia niedoświadczonym Jedi. Przez myśl przeszło mu, że o wiele łatwiej by było, gdyby to on mógł wykonywać polecenia BR-5521, niż mu je wydawać.

- Komandorze! -

Tamir zareagował natychmiast, odwracając głowę ku nadbiegającemu klonowi, by zaraz później, odwrócić ją w kierunku nieboskłonu, na którym unosiły się Hieny. Widok ten sprawił, iż Zabrak ściągnął brwi marszcząc czoło. Nie przewidział powietrznego ataku ze strony Separatystów. Mistrzyni Saa także nic nie wspominała o tym, że wojska Konfederacji miały w swoim arsenale bombowce typu Hiena. Ta misja komplikowała się z każdą chwilą.

- Kapitanie, przejmujesz dowodzenie! - krzyknął w stronę BR-5521

Torn doszedł do wniosku, że nadeszła najwyższa pora, by przekazać dowodzenie komuś bardziej odpowiedzialnemu, kiedy on będzie robił to, co do Rycerza Jedi należy. Zamknął oczy wypuszczając powoli powietrze. Miał znacznie potężniejsza broń niż blastery, czy działa odebrane droidom. Jego sprzymierzeńcem była Moc, a jak mawiali jego Mistrzowie, ona jest najpotężniejszym ze sprzymierzeńców. Tamir był przede wszystkim Jedi, Yoda mówił by nie zapominać o tym, kim się jest, by tego nie zatracić. Młody Rycerz nie miał takiego zamiaru. Poczuł Moc wokół siebie. Czuł ją w otaczających go roślinach, kamieniach, klonach, a nawet w powietrzu. Fala Mocy napłynęła do jego ciała obmywając je. Spłukała z niego strach, niepewność, wyrzuty sumienia, pozostawiając umysł młodego Jedi czystym i jasnym. Tamir otworzył oczy i wyprostował nagle ręce skierowane ku nadlatującym Hienom. Uniesione telekinetycznie kamienie, szczątki droidów i ich blastery, pomknęły w kierunku bombowców. On jednak wiedział, że to było za mało, by pozbyć się takiej ilości przeciwników, którzy z każdą chwilą byli coraz bliżej wzgórza. Musiał działać. Wspomagając się Mocą, w kilku susach przebiegł odległość między miejscem, w którym stał, a działem skierowanym na zachód. Pęd jego biegu sprawił, iż płaszcz znajdujący się do tej pory na barkach młodego Strażnika Pokoju, sfrunął lądując na ziemi. Tamir wskoczył na działo, ruszając w kierunku wylotowi lufy. Rękojeść jego miecza znalazła się w dłoni Zabraka w chwili, gdy ten wybijał się w kierunku nadlatujących Hien. Samą siłą swoich mięśni nie byłby w stanie skoczyć tak daleko, ale Moc była jego sprzymierzeńcem, zawierzył jej całkowicie. Jej i swoim umiejętnościom. Ostrze błysnęło, kiedy Tamir znalazł się blisko pierwszego bombowca. Chciał strącić go, odcinając jedne skrzydła, a następnie skoczyć ku następnemu. Nie wiedział ile maszyn zdoła strącić, ile tylko uszkodzić i co zrobią klony. On musiał jednak zrobić wszystko, by obronić swoich podkomendnych i utrzymać wzgórze.
 
Gekido jest offline