Rycerz Rudolf o szlachetnie garbatym nosie lekko się skrzywił na kolejną złotą myśl nilfgardczyka po czym obejrzał się na giermka Żakuja który niedawno co wygramolił się z wozu który to miał zaszczyt powozić i oporządzać. Rycerz spostrzegł jak Żakuj wyciągał kuszę z wozu podstępnie spoglądając na niewiastę która siedziała na złotokasztanowej klaczy .- Łapserdaku odłóż tą kuszę, potrzebna ci nie będzie! Do mnie ale to żwawo! -Giermek rzucił broń na wóz i podbiegł do swojego pana. Żakuj wskazał ręką na ową niewiastę która wzbudziła w nim takie poruszenie. - Panie wiedźma ! - Giermek łapskiem wskazał na czarodziejkę. - Podobno przemienia rycerzy w ślinę ropuchy, a kto waży się ją tknąć okryje się krostami i będzie sikał mułem aż przez siedem pokoleń! -
Rudolf rąbnął swego pachołka tarczą ten jedynie zakrzyknął. Słowa Żakuja wzbudziły niepokój wśród obecnych którzy jakoby odsunęli się od niewiasty i uważali coby nie okryć się krostami. Rycerz spojrzał na tą gromadę która do budynku toczyła się drzwiami do budynku. - Łapserdaku leć tam żwawo między chamów i obacz czy do izby prędzej się dostać nie da.-Żakuj zaraz poleciał w tłum i zaczął się dopychać i przepychać do wnętrza z innymi. Rycerz przetarł w tym czasie czoło i obrócił się w stronę damy. - Pani racz wybaczyć mu jego grubiaństwo, to Żakuj mój giermek jest nieokrzesany jednak sprytu mu nie brakuje i potrafi zwęszyć każdy trop....
__________________ "Robimy naprawdę dużo... bardzo dużo... aż trudno wymienić." |