Słuchając tej olbrzymiej kobiety i małego pokurcza Kah'el doszedł do wniosku że decyzja podjęta impulsywnie „za kraj” mogła okazać się najgorszą decyzją jaka podjął w życiu.
Przyjrzał się swojemu oddziałowi, kobieta, niziołek, i banda obszarpańców pasował tutaj jak śliwka do gówna. No cóż niestety przeznaczenie i wiatry magii taki właśnie los dla niego wybrały.
Gdy tylko herod-baba skończyła mówić a krasnal wręczył im coś co miało być płaszczem maskującym, stanął przed resztą oddziału i zaczął im się przyglądać.
Stał tak jedyny elf na tym podwórku, zdjął powoli kaptur z głowy ukazując szlachetne rysy tak charakterystyczne dla starszej rasy, spod kaptura wysypały się włosy spięte w kucyk koloru mleka, jego postać delikatnie górowała nad innymi a jego czarne jak węgiel oczy wyraźnie kontrastowały z jasna cerą. Czarny odlany z metalu drąg spoczywał w ręce elfa, zwieńczony był czaszką także odlaną z metalu, zaś oplot został ozdobiony różnymi runami. Fioletowe szaty były już delikatnie ubrudzone przy spodzie szaty a spod niech wystawały czubki jeździeckich butów.
-Zwą mnie Kah'el... - Powiedział cichym głosem – Od dziś jesteśmy towarzyszami broni, a więc miło mi was poznać.
Kłamał... -Czy dane będzie mi poznać wasze imiona?
Uśmiechnął się delikatnie ukazując białe jak śnieg uzębienie. Dokładnie zlustrował każdego który przebywał z nim na placu, siedmiu w większości wystraszonych lub niepewnych ludzi, a przynajmniej tak to wyglądało z jego strony. „To będzie ciężkie życie ” - Pomyślał, i zaczął wyczekiwać jakiegokolwiek odzewu.
__________________ Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż... |