Kerston przybył do "Jutrzni" późno, już w czasie wieczornego posiłku. Pogoda była kiepska tego dnia, zimny deszcz smagał każdego kto wystawił choćby nos ze swego domu, ale jakiej można było się spodziewać pogody w Folhordzie? Kerston pozostawiwszy konia w opiece stajennego wszedł do głównej sali zajazdu, otrzepał kapelusz z wody i ruszył w kierunku szynkwasu. Każdy kto go teraz obserwował mógł go opisać jako szczupłego mężczyznę o ciemnych włosach i zaciętym wyrazie twarzy.
Przez plecy przewieszony miał muszkiet obleczony w skórzany futerał, a spod odpiętego szarego płaszcza wystawały zatknięte za pas dwa pistolety oraz rapier.
Kerston wynajął u grubego karczmarza pokój i zamówił posiłek, choć bez znajomości języka nie było to łatwe, a następnie udał się do stolika. Wybrał miejsce bez towarzystwa, najbliżej kominka. Muszkiet oparł o stół, a płaszcz rozłożył na ławie by schnął. Po chwili dziewka służebna przyniosła sycony miód. Kerston wiedział że ma tu spotkać innych towarzyszy z kawałkiem pieczęci, więc nie wiele myśląc wysupłał swoją część z sakiewki i położył centralnie na stole, następnie rozejrzał się w około, starając się rozpoznać reakcje zgromadzonych.