Amberlen przybyła do miasta wczesnym popołudniem. Bez problemu przekroczyła bramę i ruszyła w kierunku rynku. Widok jaki tam zastała bardzo ją zdziwił, spodziewała się jakiejś ledwo zamieszkanej, małej wioski tymczasem na samym targu było kilkuset ludzi. Postanowiła nie marnować czasu i podeszła do pierwszego z brzegu kupca, który wyglądał na miejscowego. Okazało się że dobrze znał kupca Verdila, ale nie widział go już od kilku dni. Dodał także że od jakiegoś czasu często widywano go z niejakim Parlem Cranewingiem. Amberlen próbowała jeszcze pytać o niego innych ludzi na rynku ale od każdego dostawała tę samą odpowiedź - nikt go nie widział od kilku dni. Domyśliła się że niczego nowego tu już się nie dowie więc zapytała kogoś o drogę do karczmy i ruszyła we wskazanym kierunku. Miała nadzieje że w chociaż w karczmie ktoś będzie wiedział co ostatnio się działo z jej przyszłą ofiarą.
Sala do której weszła była bardzo zatłoczona. Z trudnością przecisnęła się w kierunku baru gdzie powitała ją barmanka
- Witam serdecznie w „Karczmie Wraftonów”. Czym mogę służyć?
- Chciała bym wynająć pokój o ile są jeszcze jakieś wolne i jakieś miejsce w którym mogłabym się umyć - odpowiedziała, zwykle nie zwracała uwagi na swój wygląd, nie lubiła zbytnio dbać o siebie ale mimo to była osobą bardzo przystojną, po swojej elfiej matce odziedziczyła piękne rysy, kruczoczarne włosy i zielone oczy, natomiast po ludzkim ojcu wysoki wzrost i ciemną karnacje. Nie miała szczególnej ochoty na kąpiel ale ponieważ chciała wyciągnąć od miejscowych jakieś informacje musiała się dobrze prezentować.
- Myślę że mamy jeszcze jakieś wolne pokoje, a co do kąpieli to zaraz każe Ci naszykować, Kolacje także będziesz tu jeść?
-Myślę że tak, zależy co podajecie
-W takim razie razem z posiłkiem to będzie 12 sztuk złota
Cena była wygórowana ale Amberlen nie była akurat w nastroju żeby się targować więc zgodziła się na nią. Jeden z chłopców zaprowadził ją do pokoju gdzie stała balia. Młodzieniec szybko wstawił wodę, i zaczął przygotowywać kąpiel rzucając co chwile ukradkowe spojrzenia w jej kierunku. Jedno z jej lodowatych spojrzeń wystarczyło aby chłopiec więcej nie spojrzał w jej kierunku. Szybko oznajmił że kąpiel gotowa i będzie czekał pod drzwiami. Amberlen rozebrała się. Odłożyła rzeczy i broń na bok i zanurzyła się w gorącej wodzie rozmyślając. Jej aktualnego zadanie polegało na zabiciu jakiegoś kupca, w tej wiosce na końcu świata, od początku nie podobało jej się to zlecenie a teraz jeszcze bardziej denerwowało ją to że nikt nie wiedział gdzie on aktualnie się znajduje. Szybko dokończyła mycie, wyszła z wanny i założyła na siebie jakieś czyste ubrania po czym wyszła z tej komórki i kazała się zaprowadzić do jej pokoju. Chłopiec odprowadził ją pod drzwi dał jej klucz i podążył z powrotem na salę. Pokój nie był taki zły, był całkiem przestronny, na łóżku była czysta pościel a z okna widać było sporą część miasta. Zostawiła w nim swój bagaż i miecz, tylko sztylety z którymi zresztą nigdy się nie rozstawała wzięła ze sobą. Wróciła na sale i omiotła wzrokiem zgromadzonych, miała nadzieję na rozmowę z miejscowymi na temat kupca jednak sala była tak zatłoczona że postanowiła odłożyć swoje zadanie na jutro i ruszyła do baru. Zamówiła kolacje po czym właścicielka odesłała ją do jakiegoś prawie zapełnionego już stolika mówiąc że jest to stolik dla gości karczmy a wszystkie inne miejsca są już zajęte. Spojrzała na ludzi siedzących przy 'jej' stoliku po czym skierowała się w jego stronę. Żaden z nich nie wyglądał na miejscowego, większość była uzbrojona. "Kto wie, może dowiem się czegoś ciekawego"-pomyślała, w jej fachu trzeba potrafić dogadać się z każdym nawet, jeśli w myślach sie nim gardzi. Usiadła przy stoliku po czym zaczęła:
-Witajcie nazywam się Amberlen i tak się złożyło że dzisiaj będziemy siedzieli razem- potrafiła być miła jeśli tylko tego chciała.
Ostatnio edytowane przez Lynx : 09-11-2009 o 22:03.
|