Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2009, 02:00   #7
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Głośny ryk i pchnięcie...Tak! udało się. Co prawda miecz nie utonął w brzuchu napastniczki, ale obśliznął się po zbroi i zbaczając z 'kursu' nadkruszył ją, raniąc pierś napastniczki. Na twarzy Dagomira pojawił się złośliwy uśmiech, który równie szybko zniknął jako, że napastniczka już atakowała. Skrzywiła jedynie usta i cięła. Pierwszy cios na chybił, tak więc Dagomir wytrzeszczył tylko oczy w zdziwieniu i uniknął cięcia. Nie minęła chwila i miecz spadał ponownie w kierunku rycerza, który tym razem nie zdołał nic zrobić, żelazo potężnie huknęło w skórzaną płytę napierśnika. Zbroja nie wytrzymała potężnego ciosu i Dagomir leżał już na ziemi krwawiąc obficie z obu ran.
-Rękę...podaj rę... - wyksztusił szeptem do Jagły wyciągając w jego kierunku dłoń w skórzanej rękawicy, jednak opuścił ją równie szybko. Siły zaczęły go opuszczać. Był wściekły i radosny zarazem, jako że przez chwilę myślał, że to już koniec. Nie sądził by jego towarzysze się poddali mimo namowy kobiety, a rad był że polegnie u boku tak dzielnych towarzyszy, którzy jak się okazało myślą podobnie do niego w sytuacjach takich jak ta.
Dagomir po omacku przeciągnął ręką naokoło siebie. Po chwili namacał swój miecz. Chwycił go i spojrzał na napis pod jelcem. W tym samym momencie zobaczył jak Jagła obserwuje swój miecz. Na twarzy Silvana widział dziką determinację. Wszystko wyglądało jak przez sen, kręciło mu się strasznie w głowie i zdawało mu się, że zaraz będzie wymiotował. Mimo to zaparł się mocno lewą ręką, a w prawej trzymając miecz wbił go w ziemię i próbował wstać. Choć tyle. Wiedział, że jeśli w stanie, to będzie w stanie uwierzyć w to, że może walczyć.
- Argo! - zawołał nagle, i po chwili pojawił się przy nim rumak, który do tej pory parskał strachliwie, patrząc na bitkę która właśnie się rozgrywała. Na swojego konia, Dagomir zawsze mógł liczyć. Gdy zwierzę opuściło łeb, rycerz założył za jego szyję rękę i po chwili stał, mniej więcej, o własnych siłach.
Wtedy Jagła siekał już mieczem jak opętany. Dagomir widział jak kobieta ugina się pod wpływem jego ciosów, nie wiedział jednak jak skończy się ten pojedynek.

-----------------------------------------------------------------------------
(dalsza część posta jest moim planem, a ponieważ od Mistrza Gry zależy znaczna część jego powodzenia, toteż jest ona dopiskiem alternatywnym)

- Silvanie - Dagomir zwrócił się do strzelca - Mam pewien pomysł. Uderzmy razem z zaskoczenia. Naciągnij strzałę na cięciwę i oczekuj. Gdy ja podejdę do pojedynkujących się i odciągnę z zaskoczenia Jagłę, ty strzelaj w kobietę, która powinna być zdezorientowana. Zgadzasz się?
Po tych słowach rycerz ulokował swój miecz w pochwie na plecach, a zza pasa wyjął swój sztylet. Ostrożnie podszedł do pojedynkujących się, usiłując nie zostać trafionym przez któregoś z nich. Wtedy w pewnej chwili, gdy Jagła robił zamach, Dagomir chwycił go oburącz i obalił się w raz z nim na ziemię.
- Teraz! - wrzasnął dając sygnał Silvanowi.
 
Ra6nar jest offline