Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2009, 22:18   #2
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
[Storytelling] Kongo 1964 r.

Jean Paul Brant - Postać do sesji Mulele maj operacja "River" - postać całkowicie fikcyjna.

Brazzaville, październik 1964


Ciężkie kotary przysłaniały wszystkie okna w niewielkim pokoiku na drugim piętrze hotelu „Henrietta”. Hotel leżący w odległości niewiele większej niż rzut kamieniem od Poto-Poto (przedmieście Brazzaville zamieszkałe przez ludność murzyńską) zamieszkiwali w znacznej większości europejczycy i kilku przybyszy z ameryki środkowej.

Zaciemniony pokój, o którym mowa zajmował francuski dziennikarz – Jean Paul Brant. Francuz wylegiwał się właśnie na wygniecionym łóżku, a bose stopy opierał się o chłodną ścianę lodówki. Na jego owłosionej piersi stała butelka zimnego piwa „Polar”, która kojarzyła się mu natrętnie z twarzą Patrice Lumumby. Jean miał takie wrażenie od czasu kiedy jego znajomy profesor Alain Lecroux uświadomił mu, że Lumumba był kiedyś pracownikiem browaru produkującego tą markę.

Chłodna butelka co chwila wędrowała do spierzchniętych ust francuza. Po każdym łyku Jean przymykał oczy i delektował się delikatną goryczką sycącą pragnienie zmęczonego ciała. Brant snuł rozmyślania przeplatane gęsto wspomnieniami lektur, które czytał jeszcze przed wyjazdem z Paryża.

„Andre Gide chyba miał rację pisząc, że Brazzaville wygląda tak jakby spało. Gide relacjonując swój pobyt w Kongu w publikacji „Voyage au Congo” wydanej w 1927 przez NRF pisał tak:

„Ale zdaję sobie sprawę, że nie można tutaj nawiązać prawdziwego kontaktu z niczym; to nie znaczy bynajmniej, że wszystko jest sztuczne; nie, ale pomiędzy mną a wszystkim, na co patrzę, znajduje się jakby matowa szyba cywilizacji i każda rzecz wydaje mi się wyjałowiona.”

„Taka matowa szyba – myślał Jean - otacza większość europejczyków przybywających do Afryki i przysłania możliwość naturalnego widzenia rzeczywistości. Wszyscy nosimy w sobie tą barierę wiedzy, która narosła przez pokolenia kultywujące tradycyjne przesądy. Każdy z białych przybyszów patrzy na Afrykę, ale nie widzi Afryki taką jaka jest naprawdę. Do naszych twarzy przylgnęła jakaś niewidzialna bariera, która jak niedopasowane okulary zniekształca nasze możliwości widzenia. Zrozumienie czarnych wydaje się prawie niemożliwe. Jak zbliżyć się choć trochę do prawdziwego obrazu Afryki?” – dziennikarz postawił sobie pytanie.

Jednak znalezienie odpowiedzi musiało zaczekać, ponieważ właśnie nadchodziła pora na codzienne odwiedziny w „szpitalu”. Jean nazywał „szpitalem” pokój profesora Alaina Lecrouxa znajdujący się piętro niżej w tym samym hotelu. Profesor chorował odkąd wspólnie przybyli do Brazzaville, a Jean pełnił rolę jego opiekuna i dostawcy świeżych informacji.

Dziennikarz odstawił pustą butelkę w kąt pokoju. Po czym obrzucił wzrokiem cały pokój szukając wśród stosów gazet tych tytułów, które zwykle zanosił swemu przyjacielowi. Kilka minut zajęło mu zanim poskładał kilka najświeższych gazet w zgrabny stosik. Chwilę później trzasnęły drzwi. Jean opuścił pokój z naręczem gazet i innych zadrukowanych papierów.




Jean Paul Brant – francuz, 35 lat,

Urodził się w 1929 roku na przedmieściach Paryża. Ojciec Jeana był urzędnikiem, a matka była nauczycielką geografii. Jean właśnie po matce odziedziczył zamiłowanie do podróży. W dzieciństwie jego wyobraźnię rozbudzał olbrzymi globus, który służył jego matce jako pomoc dydaktyczna. W 1944 roku w wypadku samochodowym zginął jego ojciec (został potrącony przez samochód prowadzony przez pijanego niemieckiego oficera). Od tego czasu w głowie Jeana zakorzeniła się myśl o wyjeździe z Francji. Po ukończeniu szkoły Jean zaczął studiować antropologię kulturową, ale po roku studiów zrezygnował i przeniósł się na studia dziennikarskie.

Żonaty od 1949 roku z Anna Kalman. Anna pracuje również w dziennikarskim fachu, jest korektorem tekstów w jednej z paryskich gazet. Anna to osoba cierpiąca na depresję, często miewa huśtawkę nastroju. Państwo Brant mają dwójkę dzieci: Julia – 14 lat; Alan – 10 lat.

Jean po ukończeniu studiów Brant odbywał staż laboratorium fotograficznym świetnie rozwijającego się w początkach lat 60-tych dziennika France-Soir. Właśnie w czasie tej praktyki nabył umiejętność: profesjonalnego fotografowania. A szef redakcji France-Soir, Pierre Lazareff (postać autentyczna) zaoferował mu pracę w dziale fotograficznym. Jean przyjmuje posadę, ale pragnienie podróżowania sprawia, że po kilku miesiącach przenosi się do działu zagranicznego. Gdzie wreszcie ma możliwość wyjazdów zagranicznych. Jean był kilkakrotnie wysyłany przez redakcję do Algierii, Tunezji i Egiptu oraz do innych krajów północno-afrykańskich. Po roku pracy dostaje wyłączność na materiały dotyczące północnej Afryki.

Jean uwielbia te wyjazdy w delegacje i czuje się doskonale kiedy opuszcza Francję. Inne zdanie ma na ten temat jego żona Anna, która niepokoi się i denerwuje ciągłymi wyjazdami męża. W chwili rozpoczęcia sesji małżeństwo państwa Brant przeżywa kryzys. Jean wyjeżdża do Konga, aby oderwać się od konfliktu z żoną. Co wcale nie znaczy, że nie zatęskni za rodziną w chwilach zagrożenia.


Okoliczności wyjazdu do Konga.

We wrześniu 1964 roku Jean zaangażował się w nowe, znacznie poważniejsze przedsięwzięcie niż dotychczasowe podróże. Znajomy z czasów studenckich profesor Alain Lecroux zajmujący się etnografią zaprosił go do zrobienia reportażu o folklorze jednego z plemion badanych w Francuskim Kongo. W połowie października 1964 Jean wraz z trzyosobowym zespołem etnografów wylądował w Pointe Norie, skąd udali się koleją do Brazzaville. Po kilkudniowym pobycie w stolicy nadeszła depesza o wycofaniu się sponsora ekspedycji. Ta niepomyślna wiadomość zbiegła się z chorobą profesora Lecroux. Pozostała dwójka badaczy wróciła do Francji negocjować ze sponsorem i poszukiwać funduszy na sfinansowanie badań. Jean pozostał w Brazzaville opiekując się profesorem, który coraz bardziej podupadał na zdrowiu.

Jean odbywał codzienne rozmowy z profesorem, który żywo interesował się nowymi doniesieniami z Francji, ale również z całego świata. Lecroux szczególnie zainteresowany był sytuacją polityczną w Kongu Belgijskim. W latach 50-tych odbył długą podróż po tym ciekawym kraju jak zwykł go określać. Jak się okazało profesor był świetnie zorientowany w sytuacji politycznej tego państwa i śledził jego losy od uzyskania niepodległości w 1960. Profesor zaczął go namawiać do wyjazdu do Leopoldville i podrzucił mu pomysł zrobienia reportażu o aktualnych wydarzeniach w Kongu Belgijskim.

Jean waha się, ale nuda i bezczynność w jaką popadł w Brazzaville przekonuje go do podjęcia jakichś działań. W końcu przystaje na pomysł profesora i postanawia spróbować swych sił jako korespondent wojenny. Kontaktuje się z Martinem Contre znajomym redaktorem naczelnym tunezyjskiego tygodnika „Jeune Afrique”. Telefoniczniezawiera z nim umowę na materiał zdjęciowy z frontu w ogarniętym wojną Kongu Belgijskim.

Dwa tygodnie przygotowań do ekspedycji upływają Jeanowi na czytaniu i dokształcaniu się w sytuacji jak panuje w Kongu. Przy okazji Jean poznaj trochę historię tego państwa ze szczególnym uwzględnieniem okresu od uzyskania niepodległości (1960). Brant dobrze przygotował się do wyprawy. W jednej z lecznic w Brazzaville przeszedł badania lekarskie i zaszczepił się przeciw chorobom tropikalnym. Z Jeune Afrique Jean otrzymał zaliczkę (jaka to kwota pozostawiam decyzji MG), którą przeznaczył na zakup najpotrzebniejszych rzeczy (nowe filmy do aparatu i inne rzeczy przydatne w podróży).

Jean pożegnał się z profesorem Lecroux i obiecał mu słać listy z Konga oczywiście w miarę możliwości. 10 listopada 1964 wsiadł w samolot i po szybkim przelocie z Brazzaville wylądował w Leopoldville na podmiejskim lotnisku Njili.

Jean zatrzymał się w hotelu Memling (autentyczny hotel osnuty złą sławą, wg Pasierbińskiego ulubione miejsce spotkań i burd najemników). Jak okazało się w tym czasie hotelu przeżywał napływ nowych gości w większości podejrzanych typków ostentacyjnie obnoszących się z bronią. Hotel Memling usytuowany jest w najruchliwszej części miasta w pobliżu Bulwaru 30 czerwca i Avenue Stanley.

Cel podróży:

Pierwotnym celem podróży do Konga Belgijskiego jest zrobienie reportaż na temat konfliktu jaki tam wybuchł. Na miejscu okaże się jednak, że nie można tego dokonać bez pewnego zaangażowania emocjonalnego w rozgrywane wydarzenia. Jednak w trakcie sesji cel podróży zostanie przewartościowany i ulegnie przesunięciu na bardziej przyziemne marzenie o przeżyciu i powrocie do domu w jednym kawałku.

Charakter:

Archetyp, który narzuca mi się gdy myślę o tej postaci to dziennikarz-intelektualista. Jean to człowiek, który dużo myśli, rozważa. Charakterystyczna dla niego jest refleksyjna natura. Niby ma swoje ustabilizowane poglądy, ale do jego myślenia czasami wkrada się relatywizm. Jean potrafi dostrzegać piękno natury jak również piękno, które można odnaleźć w drugim człowieku. Ciekawi mnie jak taki intelektualista będzie zachowywał się na wojnie. Zastanawiam się jak jego psychika wyglądałaby w warunkach wojennych.. Kiedy nie ma czasu na myślenie i spokojne snucie rozważań. Ale musi przede wszystkim działać i przeżyć.

Wygląd i umiejętności:

Twarz widać na złączonym poniżej obrazku. Jean jest mężczyzną postawnym, ale daleko mu do atletycznej budowy ciała. Dosyć zwinny, ale czasami leniwy. W dżungli będzie musiał zmienić kilka swych przyzwyczajeń.
Ze zmysłów wyróżnić należy bardzo dobry wzrok, który wraz z instynktowną spostrzegawczością wydaje się dużym atutem fotoreportera. Natomiast pewnym ograniczeniom podlegają zmysł słuchu i węchu, które są cechami ujemnymi postaci najprawdopodobniej odziedziczonymi po rodzicach.



Umiejętności:

1. Znajomość historii Konga i miejscowych warunków politycznych oraz społecznych. Jean będzie wiedział kto jest kim w Kongu i jakie interesy tam reprezentuje. Nazwiska przewijające się w młodej historii Konga też nie są mu obce. Jako były student antropologii będzie mógł wiedzieć coś o obyczajach i wierzeniach plemion afrykańskich.

2. Umiejętność profesjonalnego fotografowania w terenie niezależnie od panujących warunków. Umiejętność zyskana dzięki praktyce w zawodzie fotoreportera.

3. Umiejętność obchodzenia się z bronią na poziomie podstawowym. Nabył ją dwu miesięcznym na przeszkoleniu wojskowym dla studentów. Strzelić potrafi, ale nie lubi militariów i nie zna się na broni. Dla Jean karabin maszynowy to karabin maszynowy, raczej nie rozróżni niuansów i modeli broni.

4. Znajomość języków (człowiek po studiach zna nie tylko swój ojczysty język)

Francuski – perfekcyjnie - język rodzimy (wykształcenie wyższe w dziedzinie związanej z językiem – dziennikarstwo - znacznie poszerza słownictwo postaci)

Angielski – podstawy umożliwiające porozumiewanie się; (dołożyłem ten język, bo trzeba będzie czasem otworzyć gębę do pani feministki i tego szlachcica angielskiego

Lingala i Suahili – zna kilka podstawowych zwrotów w tych językach;

Wyposażenie:

1. Teczka prof. Alaina Lecroux’a:

Jest to drewniane pudełko o wymiarach 25x20 cm wykonane z ciemnego hebanowego drewna. Ale ważniejsza od opakowania jest zawartość. W środku znajdują się dwa bruliony z zapisami prof. A. Lecroux’a opatrzonymi tytułem „Notatki z podróży po Kongu Belgijskim w latach 1952-53”. Korespondencja czylikilka listów od różnych osób adresowanych do profesora Lecroux. Wycinki z gazet dotyczące sytuacji w Kongu Belgijskim w ciągu 4 ostatnich lat (1960-64). Poza tym kilka ciekawych zdjęć, rachunków i innych luźnych notatek.

2. Sprzęt fotograficzny:

Wyprodukowana w 1956 roku Leica M3 z obiektywem 35 na 2,8mm. Jak na początek lat sześćdziesiątych jest to bardzo dobry sprzęt. Aparat znajduje się w specjalnym nieprzemakalnym etui zamocowanym na ramieniu Jean za pomocą dwu długich skórzanych pasków. Filmy do aparatu kilkanaście sztuk i zapasowy obiektyw. Ten aparat ma dla Jeana znaczenie sentymentalne. Ma nawet swoje imię: Sheila.



Drugi zapasowy aparat ten sam model Leica M3, aleten został zakupiony dopiero w Brazzaville i Jean dopiero oswaja się z nowym nabytkiem.

3. Dyktafon + 4 kasety magnetofonowe: jakiś stary model wyprodukowany w latach pięćdziesiątych.

4. Papierosy:

Trzy kartony papierosów Gauloises, typowo francuska marka. Dlaczego akurat ta marka papierosów i jaka jest związana z tym historia o tym dowiesz się z jednego z moich postów. O ile przyjmiesz mnie do sesji

5. Duży plecak +5 do nieprzemakalności oraz podręczna torba podróżna zwykle wisząca na ramieniu.





Wybrana literatura:

1. Andrzej Zajączkowski, Niepodległość Konga a kolonializm belgijski: zarys historyczno-socjologiczny, Warszawa 1969. (ciężka typowo naukowa książka – z całym aparatem naukowym w postaci przypisów, ale zawiera sporo interesujących faktów. Dobra do korzystania wybiórczego)

2.Tadeusz Pasierbiński - Śmierć w technikolorze, 1969 (szczególnie interesująca książka dla najemników, pozycja bardziej popularna niż naukowa – polecam)

3. Tadeusz Pasierbiński - Kongo - nie tylko tam-tamy (porusza większość ważnych kwestii dotyczących Kongo w latach 60-tych)

4. Patrick, Chauvel, Reporter wojenny, 2005 (świetny zbiór reportaży wojennych, książka naprawdę godna polecenia)

Z powodzeniem można korzystać z książek Ryszarda Kapuścińskiego.


PS. Jak Milly się zgodzi to przykleję także jej postać.
 
Adr jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem