*Teraz niech się dzieje co chce, wszystko zależy od szczęścia i tego co zaplanował dla mnie los. Mam nadzieję, że pozwoli mi jeszcze pożyć.*
Tak myśl przebiegał przez głowę Silvana w sekundę przed tym jak zwolnił uścisk i wypuścił strzałę, która przeszywając powietrze i wydając charakterystyczny odgłos zniknęła w ciemności. Nagle uczy wojownika dobiegł przeraźliwy krzyk i skrzeczący oddech. To musiało znaczyć tylko jedno, strzała dosięgła tym razem celu. Silvan podszedł kilka kroków do swoich towarzyszy wyciągając i przygotowując kolejną strzałę, ale kiedy ujrzał cierpiącą Silvie jego serce nie pozwoliło mu jej dobić. Miał swój honor, a w końcu rycerce należy się godna śmierć w walce. *Przykro mi, ale to Ty nas zaatakowałaś.*
Młodzieniec powiedział w myślach, tak jakby miał nadzieję że kobieta go usłyszy. W pewnej chwili jego wzrok znów się podniósł na towarzyszy wojowniczki, którzy kolejno zaczęli podchodzić do swej dowódczymi. Silvan podniósł łuk w górę i wymierzył w pierwszego lepszego. - Dalsza walka nie ma sensu, odpuśćcie... a i my odpuścimy i pozwolimy wam ją zabrać...
Nagle jego przemowę przerwała kobieta. Z jej bełkotu trudno było cokolwiek zrozumieć, ale jedno słowo wystarczyło, aby przyspieszyć rytm jego serca i sprawić, aby najróżniejsze obrazy pojawiły się w jego myślach. *A więc mnie odnalazł, czyli ta kobieta... ta kobieta to najemnik... Ale skoro ma związek z Serafinem,to dlaczego chciała na początek dorwać tych dwoje. Coś mi się zdaje, że będziemy musieli poważnie porozmawiać* - Dacie rade wstać o własnych siłach, lepiej się stąd zbierajmy nim wpadniemy w jakieś inne kłopoty. Musimy opatrzyć rany i poważnie porozmawiać.
_______________________
Po krótkiej chwili widząc, że nie czeka na już dalsza walka, a moi towarzysze wstaną na równe nogi powoli oddalam się od ciała najemniczki małymi krokami. - Chodźcie, trzeba się stąd zmywać. Nie ma sensu tu dalej sterczeć. Chciałbym wam pomóc, ale lepiej, abym to ja pilnował tyłów z oczywistych względów. (Łuk) |