Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2009, 16:23   #9
Irmfryd
 
Irmfryd's Avatar
 
Reputacja: 1 Irmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie coś
- Zawsze jest drugie dno… Słowa Vautrina zawisły w powietrzu, czy chciał go przestraszyć, pokazać kto tu rządzi. Co do niezrozumiałej chyba dla wszystkich tajemnicy towarzyszącej ich przybyciu oraz pracy zapewniły kolejne go słowa Vautrina.

Nie chce sprowadzić nikogo z zewnątrz, nie chce aby ktokolwiek dowiedział się o naszym tu zebraniu. Czy staliśmy się więźniami tego zamczyska? Dla kogo tak naprawdę pracuje Vautrin? Co stanie się po ukończeniu dzieła? - Myśli kłębiły się w głowie starca. Kiedy ma się 62 lata życia, człowiek przestaje się bać śmierci. Wiele już przeżył, widział, czy jest coś co miałby jeszcze do zrobienia? Może dlatego Morr nie zabiera go do siebie?


Słów młodzieńca, któremu brakowało ogłady słuchał jakby przez mgłę.
Czy na wojnie z chaosem potrzebne jest wychowanie i dobre obyczaje? Przecież tam liczy się umiejętność walki. Może nie powinienem oceniać go pochopnie. To czy jest bardem w ogóle oraz czy poza wywijaniem mieczem posiada przydatne nam umiejętności rychło się okaże.

- Młodzieńcze może zostaniesz jeszcze z nami? - Po komnacie rozległ się głos Mistrza. Posiliłeś się, wyraziłeś swoją opinie, może podyskutujemy wszyscy na jej temat?
- Wybacz, panie, ale ledwo nogami powłóczę. Od jutra już liczyć możecie na moją muzykę i myśl lotną...Dziś, pora spać...Dwie noce nie spałem. – Odparł Jasper ziewając.
- Nie zatrzymuje więc, do tej pracy sprawny umysł jest najważniejszy.
- Na pewno łatwiej wyrazicie szczerą opinię, gdy ostaniecie sami. Mamy czas...
- kłania się stojąc w drzwiach - Mnóstwo czasu...Bywajcie!

Jasper zebrał worek z podłogi, sprawdził jego zawartość, upchnął tubus i wyszedł trzaskając drzwiami.

Gdy drzwi po raz drugi trzasnęły za wychodzącym Vautrinem głos zabrał Konstantin.
Starzec wysłuchał sprawnie, bez zająknięcia wyrecytowanych nudnych uniwersyteckich definicyj. Powieki zaczynały mu już ciążyć, gdy usłyszał kończąca wypowiedz Konstantina legendę o gwiezdnej włóczni. Najwyraźniej legenda zainteresowała pozostałych zebranych, a najbardziej tych, którzy jej jeszcze nie znali.

- Myśle, że Liselotte ma rację, nie powinniśmy skreślać Jaspera, tylko dlatego, że jego zachowanie odbiega od etykiety.- Zaczął wypowiedź Arwid.
- Zgadzam się, że w opowieści powinny znaleźć się miłość, walka, poświęcenie, śmierć. Nie przekonuje mnie natomiast pomysł zdrady. Dzieło Monumentalne w zamyśle ma powstać ku pokrzepieniu serc. Ma podbudowywać lud Imperium. Umieszczenie zdrajcy może wnieść nutę niepewności, strachu. Nie wiemy kto będzie głosił nasze dzieło, może bardowie zmienią coś w nim dodając, ujmując … w ten sposób może ono odbiegać od pierwowzoru, może np. okazać się że zdrajców było więcej. W ten sposób tworzą się plotki, budzące strach, zwątpienie. A my nie chcemy przecie tropić zdrajców i sprowadzać inkwizytorów, nie taki jest nasz cel. Dzieło powinno być czyste jak łza, jak górski kryształ…

- Proponuję, aby jednym z bohaterów był Ferredar - Elfi łucznik. Jest postacią autentyczną, więc może pierwej powinniśmy go zapytać o zdanie … albo – Starzec na moment zawiesił głos… - albo zmienić jego imię, ale tak by nie budziło wątpliwości czyja postać była pierwowzorem opowieści. Elfy to szlachetna rasa, dodanie jakiegoś czynu mogłoby sprowadzić gniew Ferredara... A to wielce szlachetna persona i nie chciałbym mu sprawić przykrości.

- Mości Konstantin wspomniał o gwiezdnej włóczni, przyznam, że słyszałem co nieco na jej temat. Ponoć została wykuta przez Krasnoludy z metalu, który spadł z nieba. Wykuły one włócznie i tarcze. Oręż ten potem został rozdzielony między dwóch najbardziej walecznych krasnali. Ale co się z nim potem stało, jaki jest jego los, tego nie wiem. Przychylam się do prośby Liselotte i chętnie wysłucham tej opowieści drogi Konstantinie.

Wzrok Mistrza utkwił w Hoeningu. Jego ręka zaś sięgnęła po kielich.
 
Irmfryd jest offline