Tai-Huan
Gdy tylko przeszedł koło niego najpierw człowiek z północy a potem jakiś chyba grek odrazu się zdziwił. Od lat podróżował po Grecji i ani razu nie spotkał tu wikinga. "Dziwna rzecz" - pomyślał. i ruszył ich śladem.
gdy dotarł do nich od razu rozpoczął z nimi rozmowę <to cały dialog ponieważ nie będziemy go wklejać kilka razy>.
Leif odwrócił się i spojrzał na Dariusza.
- Owszem pytałem... Jakoś jednak nie udało mi się wysłuchać żadnej odpowiedzi.
- To prawda, mało wiemy o tej podróży. Właściwie wiadome jest tylko to jak się nazywa zleceniodawca i wieś do której możemy wyruszać. - odrzekł Dariusz
- No to wiesz więcej ode mnie. - Leif zmarszczył brwi. - No bo widzisz nie potrafiłem odczytać tego tekstu, ani nikt mi go nie raczył odczytać.
- To prawda, tekst został napisany w trudnym językiem i nawet ja miałem małe problemy z odczytaniem. - Grek rozpoczął wykład - Wieś nazywa się Hun-ji-ta a ogłoszenie zostało podpisane imieniem Kin-szu-aj. Skąd pochodzi jegomość możemy wnioskować z nazwiska i myślę, że będzie to Azja wschodnia, być może południowo wschodnia. Myślę, że powinniśmy wyruszyć do tego miejsca. A Ty co o tym myślisz?
- Zapowiada sie daleka podróż. Nie wiem czy mnie moja ochrona wypuści tak daleko samego - Szaman skinął głową w stronę portu. - A właściwie to jest jakiś zorganizowany transport przez tego zleceniodawcę? Czy mamy się sami tam telepać bez przewodnika?
- No właśnie. Trzeba będzie znaleźć zapewne przewodnika, który będzie chciał nas tam zaprowadzić. No właśnie... Po drodze spotkałem pewnego Azjatę. Widziałem jak zmierza do gospody u Talesa. Może on będzie w stanie nam pomóc. - rzekł Wariokes.
- Myślę że przewodnik jest nam potrzebny... Ale czy ten akurat się nada? - Leif postukał kosturem w roztargnieniu.
- Dariusz podrapał się po głowie - Chyba tylko on jest jedynym Azjatą w mieście. Możemy też poszukać naszego zleceniodawcy. A może ten Azjata to był właśnie Kin-szu-aj? Tyle pytań a tak mało odpowiedzi...
Tai-Huan w tej chwili podszedł do Europejczyków i zapytał
- Czy to co mówiliście było o mnie?
- Tam mówiliśmy o Tobie... Twoje rysy wskazują na to, że pochodzisz z Azji. Szukamy właśnie przewodnika - rzekł Grek z zachętą w głosie
- Tak, jestem z Chin. A gdzie mam was prowadzić? - zapytał mnich
- Słyszałeś o tej dziwnej wiosce, gdzie szukają pomocy? - Leif badawczo przyglądął się mnichowi
- Tak, też tam jurto wieczorem ruszam, nawet znalazłem statek -Azjata zniżył głos - Byłem kiedyś w tej wiosce.
Szaman uniósł brwi - Byłeś w tej wiosce? Dobrze, to dobrze. A więc postanowione. Ruszamy z Tobą. - Poprawił tobie zawieszona na ramieniu. - Muszę tylko udać się na drakar, którym przypłynąłem i uprzedzić towarzyszy, że muszę się odłączyć. - Dalej mówił jakby do siebie - To będzie ciężka rozmowa.
- Myślę, żeby umówić się jutro w jakimś miejscu, żebyśmy się nie szukali po mieście. - odezwał się wreszcie Dariusz.- Jakieś propozycje?
Elf popatrzył teraz na Greka
- Z jakiego kraju pochodzisz chłopcze?
Leif stał z otwartymi ustami jakby mu przerwano. - Chyba to nie jest najistotniejsze - mruknął - Zdążymy się lepiej poznać na statku, daleka droga przed nami w końcu.
- Żegnajcie - powiedział mnich i odszedł na spoczynek.
- Hej, a Ty gdzie idziesz? Gdzie się w końcu mamy spotkać? - Leif podniósł głos.
- W tym miejscu jutro o 18.40 - rzucił odchodząc Azjata.
- Dobrze. Żegnam panów. - Grek odchodzi w zagubiony we własnych myślach.
Leif wyraźnie rozłoszczony zaczął burczeć coś niewyraźnie pod nosem - ... ładny początek ... - reszta wypowiedzi brzmiała jak bełkot pijanego. Zarzucił kaptur na głowę i udał się w stronę portu. |