Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2009, 23:14   #1
Huang
 
Huang's Avatar
 
Reputacja: 1 Huang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skał
[Autorski] Stosy - Ouz&Serge (+18)

Zaczynamy.
Ouzu, Serge, liczę na was. Zasady oboje świetnie znacie i nie muszę ich wam tłumaczyć.

Był 4 grudnia Roku Pańskiego 1424. W pobliskim klasztorze bernardynów już dawno oddzwoniono nonę.
Tarnów wciąż śmierdział palonymi ciałami. Lekki śnieg przyprószył popiół, którego kmiecie nie zdołali wymieść. Na rynku wciąż stały czarne drewniane pale. Ostatnie przystanki w życiu trzech czarownic i husyckiego żołnierza stały na placu przywodząc na myśl posągi upamiętniające ich śmierć. Jakiś kundel kręcił się przy nich i wylizywał z bruku tłuszcz wytopiony z palących się ludzi. Księżyc dawał blade światło niewystarczające by skutecznie oświetlić miasto. Nów był zaledwie kilka dni temu. Nocne spacery po Tarnowie, szczególnie w tak mroczną noc, nie należały do bezpiecznych. Podobno po ulicach biegały wredne gnomy i inne diabelskie pomioty o jakich pobożny człowiek nawet nie słyszał. W takich ciemnościach jeszcze bardziej przerażające zdawały się być wyprawy na cmentarz. Ponoć można tam było spotkać przeklęte duchy i żywe trupy. Grabarz utrzymywał, ze widział ostatnio przerażające dance macabre. Korowód szkieletów tańczących miedzy grobami. Dało się usłyszeć pohukiwanie puszczyka. Wycie wiatru przypominało potępieńcze zawodzenie spalonych niedawno zmarłych. Ludzie tracili ochotę do spacerów po ulicach. Mieszczanie rozchodzili się czym prędzej do swych domów na wieczerzę. Co poniektórzy szli do gospód, karczm i knajp, których w Tarnowie nie brakowało by zalać się w trupa i zapomnieć o problemach. Kilka osób zmierzało też do miejskiego zamtuza, prawdopodobnie najbardziej dochodowego interesu w tym mieście.
Miasto powoli cichło, zamierało i ciemniało w miarę gasnących świateł w oknach... Był to idealny czas dla osób które czarów się nie boją lub są z nimi zaznajomieni oraz dla śmiałków muszących ukryć swoje ważne interesy przed czujnym wzrokiem biskupich szpicli. Dobry czas dla tych, których zachowanie mogłoby budzić niepokój lub zgorszenie.
Bartosz miał tej nocy powody do niepokoju. Ostatnio ciągle przez skórę czuł na karku czyjś wzrok. Niemalże bez przerwy zdawało mu się, że ktoś go śledzi. Gdy sprzedawał kwiaty przy cmentarzu, kilka mieszczek wskazywało go ukradkowo palcami i prowadziły żywą dyskusję. Mogło to oznaczać albo cichą wielbicielkę, albo szykujący się donos dla biskupa. Wyglądało na to, ze nocne wypady zrobią niedługo bardziej niebezpieczne. W dodatku pan Zeiter, tarnowski medyk zaczął wymagać dziwnych rzeczy. Ten dziwak zażądał zwłok człowieka, który umarł w straszliwym cierpieniu. Tak jakby znajdowanie zwyczajnych, było łatwe. W dodatku ziemia była obecnie zmarznięta. Zapowiadała się nieprzyjemna noc.
W dodatku ludzie wyściubiali z okien nosy oglądając ulice. Po spaleniu czarownic, jeszcze bardziej wyglądano kolejnych spiskowców przeciw chrześcijańskiej wierze. Wyglądano kolejnych czarowników, bluźnierców i przeniewierców. Każdy mógł zasłużyć na donos. Tym bardziej ci, którzy łazili nocą po ulicach.
Obeznani w czarostwie mieli jednak dobry dzień. Taka noc jak ta, niedługo po nowiu, była dobra na czary.
Stare baby mówiły już, że po spaleniu tamtych trzech ladacznic, kolejne czarownice pojawiać się będą na cmentarzach by pomstować i bluźnić na Boga. By czynić uroki przeciw pobożnym ludziom i d*py dawać diabłu by ten uczciwych ludzi męczył.
 
__________________
"...i to również przeminie..."

Ostatnio edytowane przez Huang : 21-11-2009 o 23:31. Powód: ostrzeżenie o treściach dla pełnoletnich
Huang jest offline