Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2009, 00:23   #2
Serge
 
Serge's Avatar
 
Reputacja: 1 Serge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputacjęSerge ma wspaniałą reputację
Długowłosy mężczyzna w średnim wieku wpatrywał się ponuro w tańczące w knajpianym palenisku jęzory ognia. Skończył na dzisiaj 'zabawę' ze sprzedażą kwiatów przy cmentarzu i mógł się zrelaksować przy kuflu zimnego złocistego napoju. Choć może relaks to było niezbyt dobre słowo. Bartosz rozmyślał bowiem nad sprawami minionych dni i tym, co może stać się w kolejnych. Ostatnio zaczął popadać w lekką paranoję - wszędzie widział spiskujących przeciwko niemu ludzi i przez to całkiem odciął się od nich, spędzając czas raczej w samotności i dokładnie obserwując okolicę. To nie był dobry znak, bo spokój umysłu był tym, co często ratowało go z różnych dziwnych sytuacji. Zwłaszcza że jego drugi, bardziej dochodowy zawód nie nastręczał mu potencjalnych przyjaciół. Wręcz przeciwnie, gdyby go złapano, skończyłby dokładnie tak, jak ci wczoraj...

I jeszcze to nietypowe zlecenie. Bartosz czasem się zastanawiał, czy nie pracuje dla jakiegoś szalonego czarownika. Bo Zeiter zdrowy na umyśle na pewno nie był, czego dowodziły coraz to nowsze i udziwnione zlecenia na zwłoki. Ostrowskiego nie interesowało po co medykowi te wszystkie ciała; póki płacił dobrze mężczyzna zajmował się swoją robotą i nie wciskał nosa w nie swoje sprawy. Tym razem będzie jednak trudniej... ziemia jest zmarznięta i łopatą trzeba by narobić trochę niepotrzebnego hałasu na cmentarzu... dlatego też za wczasu kupił od starego Stacha sporej wielkości kilof. Oczywiście wcisnął chłopinie bajeczkę o tym, że będzie poszerzał piwnicę w chałupie, co tamten oczywiście kupił. A taki kilof szybko poradzi sobie ze zmarzniętą ziemią; łopata powinna potem dopełnić reszty.

Jako swój cel obrał Stanisława Włodkowskiego – mężczyzna był wielokrotnie torturowany przez straż miejską, zanim pozwolono mu odejść na tamten świat zaledwie miesiąc temu. Informacje na ten temat nietrudno było zdobyć, zwłaszcza że jeszcze jakiś czas temu mówiono że 'Włodek' jak nazywali go miejscowi praktykował z siłami nieczystymi. Bartosz miał w dupie z czym praktykowal – teraz najważniejsze było to, co po sobie zostawił na tym padole, czyli jego nieszczęsne truchło. Podczas dzisiejszej zmiany na cmentarzu, Bartosz dokładnie rozeznał się w sytuacji; odnalazł grób swojego celu i w głowie nakreślił plan dostania się i wydobycia ciała.

Posiedział przy piwie do wieczora, następnie skierował się do domu i zaczekał aż kościelny dzwon wybije dwa dzwony od północy. Zabrał swoje narzędzia pracy i ruszył na cmentarz. Odnalezienie pogrążonego w ciemnościach grobu nie było zbyt trudne dla kogoś tak obeznanego z Domem Zmarłych. Najpierw zmiękczył zmrożoną ziemię kilofem, a potem wykopał trumnę łopatą. Przy użyciu łomu dostał się do środka i nie patrząc na twarz nieboszczyka szybko wpadkował go do worka. Zakopał grób tak, by nikt nie mógł domyślić się, że coś się tutaj działo i z trupem na ramieniu ruszył w drogę powrotną.

Jakież było jego zdziwienie, gdy przeskakując przez niewysoki mur cmentarza dostrzegł nieopodal dziwnie ubraną dziewczynę, która najwyraźniej nie wyglądała na taką, co zgubiła drogę do domu...

- Widzisz, Stasiu... – poklepał zwłoki po plecach szepcząc do nieboszczyka. - Mamy towarzystwo tej nocy... - po czym podszedł bezszelestnie niczym zjawa bliżej, by przyjrzeć się młodej kobiecie i temu, co ma zamiar wyczyniać o tej porze przy cmentarzu.
 
__________________
Non fui, fui. Non sum, non curo.
Serge jest offline