Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2009, 00:25   #3
Ouzaru
 
Ouzaru's Avatar
 
Reputacja: 1 Ouzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumny
Matka na pewno nie życzyłaby sobie, żeby ją pochowała na cmentarzu. Szczęście, że o tej godzinie nikt się tutaj nie kręcił, mogła się spokojnie zająć rytuałem. Zrzuciła z siebie ubranie. Bose stopy marzły na twardej, pokrytej szronem ziemi, delikatne ciało trzęsło się przy każdym lekkim muśnięciu grudniowego wiatru. Odetchnęła, para uniosła się z jej ust i uleciała dalej, poza zasięg wzroku Rosy. Było późno, musiała się spieszyć. Ostrzem miecza zaznaczyła na ziemi krąg, podzieliła na cztery ćwiartki i w każdej ustawiła świeczkę. Jakiś szmer za plecami dziewczyny na chwilę ją zdekoncentrował, obejrzała się i... ujrzała jedynie ciemność. Księżyc dawał niewiele światła, a cały mur cmentarza skrywał się w nieprzeniknionym cieniu. Zmrużyła oczy, marszcząc brwi i wróciła do rytuału.
Przeszła do ćwiartki po wschodniej stronie i zapaliła świeczkę.
- Niechaj żywioł powietrza błogosławi tę przestrzeń światłem, miłością i powietrzem i niechaj podaruje mej matce upragniony spokój.
- Niechaj żywioł ognia błogosławi tę przestrzeń światłem, miłością i ogniem i niechaj podaruje mej matce upragniony spokój. - Następna świeca została zapalona przez młodą dziewczynę, podobnie kolejne dwie.

W nikłym świetle prezentowała się dość skromnie i tajemniczo, była młoda i bardzo szczupła, niemal chuda. Jej jasna skóra zdawała się być śnieżnobiała i nawet ciepły blask świec nie mógł rozgrzać tej lodowej damy. Bartosz przyczaił się za krzakami i położył ciało Stacha obok siebie – w tej niewygodnej, przykucniętej pozycji zaczynało mu ciążyć, a trup przecież i tak nigdzie już stąd nie pójdzie. Z zaciekawieniem przyglądał się temu, co wyczynia młoda kobieta – jak na jego oko, to wyglądała na młodą czarownicę, w końcu te stare babsztyle przy cmentarzu tyle się na ten temat rozwodziły dzień w dzień, że ciężko by było nie poznać takiej praktykującej z siłami nieczystymi. Zwłaszcza że Bartosz też miał nieczyste... ale myśli, gdy patrzył jak się porusza i eksponuje swoje ciało.

- Spokojnie, Stasiu... zobaczymy co ta młoda dziewucha tutaj szykuje... Przecież nigdzie nam się nie spieszy, nie? Noo, przynajmniej tobie nigdzie... - klepnął nogą zwłoki i wrócił do obserwacji.

Z niewielkiego worka wyjęła garść prochów matki i rozrzuciła je na wietrze cztery razy, w każdej ćwiartce z osobna. Szary pył szybko opadał na ziemię i zaznaczał na niej ciemne ślady.
- Oddaję czterem żywiołom to, co z nich powstało, niech szczęśliwie powróci do Ziemi. Oddaję Bogini i Bogu ich wierną kapłankę, niech przyjmą jej duszę i pomogą się narodzić na nowo...

Następnie zaczęła coś cicho szeptać i kreślić w powietrzu dziwne znaki oraz symbole. Zerwał się porywisty wiatr, ciągnący za sobą drobne płatki śniegu. Uderzały one o delikatną skórę dziewczyny, wbijając się na chwilę niczym drobne igły i natychmiast się topiły. Ona jednak nie zwracała na nie uwagi, tańcząc i nucąc coś pod nosem. Bladość jej ciała sprawiała, iż była teraz podobna do jakiejś lodowej nimfy. Przyspieszyła, słowa zaczęły płynąć z ust Rosy coraz głośniej, płomienie świec szalały targane podmuchami wiatru. Prochy poderwały się z ziemi i zawirowały razem z dziewczyną, zbierając się razem. W powietrzu dało się czuć moc, a śpiew sprawiał, że wszystko delikatnie drgało...

Bartosz z kamiennym wyrazem twarzy przyglądał się temu, co wyczynia dziewczyna. W końcu postanowił przerwać tę zabawę i wyśliznął się z krzaków klaszcząc w dłonie. Dziewczynę od razu to zmitygowało.
- Brawo, myślę, że straż miejska z chęcią zainteresuje się tym co tutaj wyczyniasz, dziewko... czy raczej czarownico... - roześmiał się gromko i podszedł do niej bliżej, świdrując ją wzrokiem.

- Ja... ale... - zająknęła się, zakrywając nagie ciało ramionami. Oddychała szybko, niespokojnie wypuszczając z ust obłoki pary. - Proszę, pan nie rozumie... Ja tylko chciałam pochować prochy matki... Nic złego nie zrobiłam! - powiedziała błagalnym, niemal łkającym głosem. Cofnęła się kilka kroków do swych ubrań, nie podobał się Rosie ten wzrok.
 
Ouzaru jest offline