Wbrew przewidywaniom Rosy i Bartosza, wiatr nie ustał i nie ucichł. Przeciwnie, wzmógł się jeszcze bardziej. Zaczął szaleć i wyć. Poderwał z jakiegoś nagrobka kwiaty, które przywaliły Bartoszowi w tył głowy. Prochy nieboszczki rozpoczęły okrężną wędrówkę wokół cmentarza. Nagle zrobiło się jeszcze zimniej a po całym cmentarzu rozległ się przerażający szum, czy też szuranie lub chrobot. Dopiero po chwili zorientowali się, że był to odgłos powoli ocierających się o siebie kamieni. W ciemności słyszeli jedynie dziwne hałasy. Źródła dźwięków nie dało się określić. Stukanie, chrobot i szczękanie roznosiły się po całym cmentarzu. Po krótkim czasie, hałas przybrał bardziej uporządkowaną formę. Dookoła całego cmentarzyka, ze wszystkich stron, słyszeli rytmiczny klekot kości. Wiatr wiał i wył potępieńczo bez przerwy targając włosami Rosy. Nerwy i strach wyostrzyły wszystkie zmysły Bartoszowi i Rosie. ich wzrok w końcu przebił się przez mrok i w bladym świetle świec, które w niewyjaśniony sposób miast zgasnąć wybuchły wysokimi językami ognia, dostrzegli je. Białe szkielety i zwłoki na których pozostało już niewiele ciała, tańczyły w korowodzie dookoła cmentarza. Bezgłośnie otwierały paszcze jakby próbując śpiewać lub odezwać się. Prochy spalonej nieboszczki krążyły nad korowodem. W pewnym momencie, Bartosz zauważył, że Stanisław w worku stara się dołączyć do Dance Makabre. Martwe dotąd ciało zaczęło się ruszać i czołgać w stronę korowodu. W centrum okręgu narysowanego przez Rosę, zrobiło się nagle bardzo ciemno. Nieprzenikniony mrok przesłonił wciąż płonącą świecę która stała za nim. Wyglądało to jak jakaś postać. Jak ciało, jak zjawa złożona z zupełnej nieprzeniknionej ciemności. Zjawa ta, wykonała gwałtowny ruch. Wydawało się że spojrzała na Bartosza. Po dłuższej chwili zastanowienia wśród hałasu, klekotu kości, wyjącego wiatru i przerażającej sceny tańczących trupów, zjawa odwróciła się gwałtownie w stronę Rosy. Postąpiła ku niej krok.
__________________ "...i to również przeminie..." |