Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2009, 23:52   #7
Huang
 
Huang's Avatar
 
Reputacja: 1 Huang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skał
Reszta nocy mijała spokojnie. Przynajmniej na to wyglądało z zewnątrz. Niestety traumatyczne wydarzenia z cmentarza odcisnęły piętno na psychice Rosy. Gdy po powrocie do domu znalazła się wreszcie we własnym łóżku, obrazy tańczących szkieletów i widma wyłaniającego się z mroku, długo nie dawały jej spokoju. Usnąć udało się jej bardzo późno, jednak nawet we śnie nękały ją koszmary. Śnił się jej gwałciciel wykrzykujący bluźnierstwa i czarna zjawa stojąca obok i przyglądająca się wszystkiemu. Twarze martwych ludzi o różnym stopniu rozkładu wyłaniające się z mroku, szczerzące się w makabrycznym uśmiechu. Śnił się jej też odgłos sapiącego jak buhaj mężczyzny. Obudziła się z wrzaskiem, zmęczona i zlana potem. Było jeszcze przed południem. Pogodne słońce wdzierało się do pokoju przez okna za którymi zwisały z okna przeszło metrowe sople lodu. Nagle, rozległo się potężne walenie do drzwi.


Na Bartoszu, mimo że nie było tego po nim widać, wydarzenia z nocnego wypadu na cmentarz także wywarły spore wrażenie. Chodzące trupy wciąż zaprzątały jego myśli i za nic nie mógł się pozbyć wykrzywionych, obrzydliwych i śmierdzących rozkładem twarzy nocnych balowiczów. We śnie nawiedziły go obrazy pięknej czarownicy, jej kształty, jej jęk... Oboje otoczeni przez korowód tańczących trupów. I on obudził się niespokojny. To co stało się na cmentarzu pewnie nie uszło uwadze władz a ciało nie zostało w końcu dostarczone do Zeitera. Gdy po ubraniu się wyszedł z domu, na rynku zobaczył interesującą rzecz. Jakiś łysy facet zrobił zbiorowisko i wrzeszczał do ludzi. Po chwili Bartosz zorientował się, że łysy był krawcem. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.
-Nad rankiem! To było o świcie! - krzyczał krawiec - Ta lafirynda wparowała do mojej pracowni, zupełnie goła! I ukradła suknię! Zieloną! haftowaną złotą nicią! Buchnęła mi ją i zwiała! Chciałem ję łapać, ale ruszyć się nie mogłem! Ona... urok jakowyś na mnie rzuciła! Czarownica jebana! - wrzeszczał rozeźlony łysol - Na stos z nią trzeba! Poznałem tą ladacznicę co z diabłem się układała! Do ta lekarka co za miastem mieszka!
- Tak! - Zawtórował Ktoś z tłumu - To czarownica na pewno! Matka jej na stoję spalona niedawno była! Też za czary!
- Nie nie może być ona! - odezwała się jakaś stara baba - Plecy mnie wyleczyła, dziecko złote z niej i dobroduszne takie! Z diabłem się układać nie mogła!
- Moją córkę też wyleczyła! - krzyknął sprzedawca sukna - Dziewczyna z niej miła taka i bogobojna... Czarownicą być nie może!
Ludzie przekrzykiwali się nawzajem podając różne bardziej i mniej sensowne argumenty. Bartosz usłyszał nagle znajomy głos Zeitera.
-Ciekawa rzecz prawda? - zapytał podstarzały medyk, który właśnie przed chwilą stanął po jego prawej stronie.


-Wpuść panienko Roso! - usłyszała bolesne wołanie zza drzwi - Musisz mi pomóc bo zdzierżyć nie mogę! Wpuść panienko! - krzyczał mężczyzna za drzwiami dudniąc z mocą w drzwi.
 
__________________
"...i to również przeminie..."
Huang jest offline