Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2009, 14:50   #101
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
- Ja też zaczynam żałować - odpowiedziała całkiem poważnie Sabrie. - Z pewnością byłaby bardziej... skłonna do współpracy. No ale cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Odprawiłam ją bo nasza misja miała być tajna, ale patrząc na ten bałagan chyba nie ma co zawracać sobie głowy tajemniczością. Zwłaszcza, że nadal jedyną rzeczą, która ukrywa ten złom jest zwykła płachta. Osiem osób eskortujących kupę złomu - roześmiała się szyderczo. - No, już siedem - spojrzała za odjeżdżającym magiem. - Na pewno nie będziemy na siebie zwracać uwagi, na pewno... A tego gdzie pognało tak w ogóle?
- W zasadzie równie dobrze moglibyśmy na płachcie wymalować napis "popatrz tutaj!" - stwierdził Roger. - A Logain... Może zatęsknił za Alarą... - pokręcił głową. - Mógłby chociaż coś powiedzieć przed odjazdem.
- Na jego miejscu też bym wolała jakieś bardziej normalne towarzystwo. Coś tam szeptał do aasimara... A jak poszły negocjacje z naszą szanowną zleceniodawczynią?
- Powiedziałbym, że stanęło na niczym. Przedłożyłem jej argumenty za pozostaniem tu do rana. Czy to do niej dotarło, to nie wiem. Więcej myślała o swoich kościach. To znaczy kościach do gry, które wpadły przypadkiem w moje ręce.
- Przypadkiem, co?
- uśmiechnęła się wojowniczka. - To dlatego ją przedtem tak potraktowałeś?
- Ja? Skąd... To Ron. Przegrał z nią w kości nieco grosza i wolał, żeby mu nie uciekła. Kości wypadły jej, gdy się szarpała z Ronem. Na szczęście on ich nie zauważył, bo by ją chyba od ręki udusił, nie zważając na żadne perswazje.
- Same z nią kłopoty... dobrze, że przynajmniej walczyć i leczyć umie. Co w ogóle sądzisz o tym zleceniu - zapytała prosto z mostu Sabrie.
- Szczerze? - spytał Roger. - Mówi się zawsze 'miłe złego początki'. Mam nadzieję, że ta odwrotna sytuacja się sprawdzi.
- Zaczęło się dość kiepsko, może zatem się nie pogorszy. - ton Morgana sugerował brak wiary w swe słowa. - Wszystko dziwnie zorganizowane. Istna prowizorka. Zaś członkowie tej niby-drużyny są wyjątkowo mało zgrani.
- Ciężko być zgranym znając się godzinę czy dwie, nieprawdaż? Dziwny jest raczej dla mnie sposób doboru drużyny do tak - ponoć - ważnego zadania. Niemalże łapanka z przypadku. Jakby ktoś nie chciał, żeby się udało. Albo wszystko organizowały gnomy i kapłanki Gonda, wtedy nasza sytuacja staje się jak najbardziej zrozumiała
- zażartowała.
- To mamy przerąbane - uśmiechnął się Roger. - Pewnie ten, kto organizował to wszystko, robił to po raz pierwszy. A my będziemy pierwszym wynikiem eksperymentu tego kogoś.
-
Pewnie tak... Bylebyśmy go swoją skórą nie przypłacili. No, wygląda na to, że jednak zanocujemy gdzieś w pobliżu - Sabrie wskazała na kokoszącą się wokół wozu Drucillę.
- Całe szczęście... Już się bałem, że pojedziemy nocą i rozwalimy wóz na pierwszej z brzegu dziurze. Potem, oczywiście, byłoby na nas.
- Oczywiście
- roześmiała się wojowniczka, choć wcale jej nie było do śmiechu. - W takim razie najwyższy czas zakręcić się wokół rozbijania obozowiska, bo jeszcze nasza szanowna kapłanka zmieni zdanie.
- Zbudować ci może szałas? - zażartował Roger. - No dobra, teraz poważniej. Nie pada, zatem można spokojnie spać pod gołym niebem. Oni - wskazał Dru, Sylphię i Kastusa - niech sobie śpią. Reszta popilnuje. Do świtu - spojrzał w niebo - zostało parę godzin. Dwie warty, po dwie osoby? Co ty na to?
- Jestem za. Myślę, że przynajmniej odnośnie potrzeby wystawienia wart nikt nie będzie się spierać. Chyba że Dru uraczy nas jakimś alarmowym czarem, bo na Sylphie chyba nie mamy co liczyć. A Teu... może lepiej nie prosić
- puściła do Morgana oko.
Oj, nawet nie wspominaj... Mowa wiązana... - stłumił uśmiech. - A o alarmie porozmawiam z Kastusem. A ty ustal z Castielem, z kim woli zostać na warcie. Ale obawiam się, że wybierze ciebie, nie Teu - dodał.
- A kto go tam wie... Możemy wartować razem, a niech reszta męczy się z wyborem partnera. Choć myślę, że im wszystko jedno. Ale kolejne noce zapewne podział na pary mag-wojownik będzie bardziej praktyczny.
Roger skinął głową.
- To ja idę do naszego kapłana, a ty porozmawiaj z Castielem.
- W porządku -
powiedziała Sabrie po czym ruszyła w stronę aasimara.

- Przydało by się wystawić warty; najlepiej w parach. Weźmiemy z Morganem pierwszą zmianę, co ty na to? - zagadała do Castiela.
- Jak dla mnie może być - odparł obojętnie mężczyzna.
- Co się stało Logainowi? Popędził jakby go goniło stado demonów?
- Miał ważniejsze sprawy do załatwienia gdzie indziej
- wojowniczka wzruszyła ramionami na tak enigmatyczną odpowiedź i poszła znaleźć odpowiednie miejsce do pełnienia warty.
 
Sayane jest offline