Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2009, 10:10   #104
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Post opracowany z MG

Dalsza podróż odbywała się w kompletnej nudzie, przerywanej jedynie skrzypieniem wozu, oraz nieustannym biadoleniem z owego powodu Dru. Od czasu do czasu Sylphia dziwnie sobie życzyła, żeby wóz się rozsypał, miałaby wtedy przynajmniej okazję podziwiać Gnomkę z niewątpliwą pianą na ustach, i co najwyżej zrezygnowałaby z całej eskapady, olewając to wszystko i wracając do Waterdeep, oddając się poprzednim zajęciom. Nie żeby miała już tego wszystkiego dość, była po prostu przygotowana na takie koleje losu.
Noc upłynęła w podróży, z małym przystankiem na drzemkę, na niewygodnym pojeździe, pod gołym niebem, wśród chrapania i sapania towarzyszących jej osóbek. Do tego wszystkiego nie było nawet możliwości choćby przemyć twarzy, nie wspominając o jakiejkolwiek kąpieli. Typowi poszukiwacze przygód to jednak były spore prymitywy i brudasy... .

Ranek był równie "ekscytujący". Darcie japy Kastusa mylącego odgłosy zarzynanej świni ze śpiewem, sprawdzenie stanu wozu, kolejne pomrukiwania niezadowolonej Dru, wyczarowane przez Kapłana, ohydne śniadanie. Którego nawiasem mówiąc nawet nie tknęła, pijąc jedynie nieco wody i zjadając sucharek z własnych, skromnych zapasów.

Ruszono więc dalej, zjeżdżając wkrótce z głównego traktu na leśną drogę, która nie miała prawa prowadzić do jakiejkolwiek karczmy, prędzej już chyba do jej ruin, lub równie czegoś podobnego, na co wypiął się cały świat. Wóz trzeszczał więc i się telepał, Gnomka zawodziła, a Magini miała już powoli serdecznie dosyć takiej jazdy.


~


Karczma stała, i wcale nie była pokrytą kurzem ruiną, przeciwnie, sprawiała nawet miłe wrażenie. Wokół niej kręciło się zaś sporo ludzi zajętych rozmaitymi pracami, najwyraźniej szykowano tu w najbliższym czasie jakąś większą zabawę. Przyjęcie "Drużyny armaty", jak sobie wymyśliła nazwę Sylphia, okazało się dosyć nietypowe, pomyłkowe, i raczej dziwne.

- "A to jest zapewne rozrywka na wieczór kawalerski, tak? Zwykle zatrudniamy „tancerki” przebrane za chłopki, szlachcianki, paladynki lub kapłanki Sune, no ale czarodziejka, może być miłą odmianą." - Wypalił w pewnym momencie witający ich jegomość.

Bardzo dziwne. Niebezpiecznie dziwne... .

- Su... - Warknęła Magini, wychylając się właśnie w przód, i wykonując już odpowiednie gesty dłonią, za którymi miała pojawić się formuła słowna, przyzywająca "Błyskawicę", gdy tuż za nią znalazł się wyjątkowo szybko Kastus, początkowo chwytający ją w pasie, a drugą ręką łapiąc Sylphię za nadgarstek, szybko jednak jego dłoń z okolic jej brzucha znalazła na ustach Magini.

- ...Szanowny panie... - Kapłan próbował w jakiś sposób przekręcić urwaną wypowiedź Sylphii, mężczyzna jednak kompletnie to zignorował i trajkotał dalej i dalej.

Magini zamknęła na moment oczy, wzięła głęboki oddech, po czym nadepnęła mocno na stopę Kastusa swoim obcasem. Mężczyzna cicho jęknął, lecz nie puścił, wkrótce więc otrzymał łokieć w żebra. W tym też czasie zakończono powitalne biadolenie oraz przedstawianie propozycji warunków spędzenia czasu w karczmie.

A typek nie otrzymał prezentu od Sylphii prosto w twarz tylko z powodu faktu stojącego obok niego kobiety.

Roger zaczął pertraktacje na temat niespodziewanej oferty z jaką przyszło im się zmierzyć, Magini z kolei z głośnym "grrrwh!!" dosłownie strząsnęła z siebie Kastusa, po czym poszła w siną dal bluźniąc pod nosem do siebie i przypadkowych osób przed karczmą..

- Na wszystko co święte i Mystrę, żeby taki cioł... normalnie mnie szlag trafi!. Co się tak ślipisz?. Potrzebuję izby, wygodnego łoża i ciepłej kąpieli!. Normalnie żeby go cuchnąca Ogrzyca... zaznajomiony ktoś dobrze z igłą i nitką?!.

~


Do Magini przybiegła niespodziewanie ruda i piegowata dziewuszka w wieku 16 lat. Skłoniła się przed kobietą i rzekła.
- Proszę za mną pani. - Zapewne wziąwszy wrzeszczącą Maiginię za jednego z gości weselnych. Valdro widząc to machnął tylko ręką ze zrezygnowaniem. Wszak obiecał im pokoje w zamian za pomoc.

Komnata do której zaprowadzono Sylphię, była dość dobrze urządzona jak na karczemne standardy, przestronna i jasna, z wygodnym łóżkiem i szafą na ubrania. Służka zaprowadziła "możną panią", po czym dygnęła czekając na polecenia.
- No - Skwitowała wszystko w izbie Magini, a było to takie wyjątkowe, stanowcze "no" - A powiedz mała jak się nazywasz.
- Aniela...można pani.- odparła szesnastolatka dygając po raz kolejny. Widać było, że goście na ślubie będą należeli do elity kupieckiej Waterdeep, a tutejszy gospodarz chciał im się podlizać.
- Hmmm... to słuchaj Anielo, potrzebuję kąpieli i jakiejś dobrej strawy, byle jak najszybciej, poszukaj też kogoś kto umie zszyć suknię, rozdarłam ją w czasie drogi a trzeba się tym zająć. Na szczęście mam inne, naprawić jednak trzeba - Sylphia niespodziewanie wręczyła małej złotą monetę... .

Ta zacisnęła dłonie na monecie, uśmiechnęła się szeroko i rzekła.- Tak psze pani, już pędzę.

Po czym wybiegła z pokoju.

Sylphia czekając na małą zaczęła nagle grzebać w swoim dekolcie. Wyciągnęła stamtąd czarną chustkę, którą zaczęła rozkładać i rozkładać, aż materiał osiągnął obwód niemal metra. Następnie pacnęła ową czarną chustką o ścianę tuż przy podłodze, po czym... wsadziła do środka rękę i z magicznej dziury zaczęła wyciągać sporych rozmiarów kufer, zawierający nieco jej rzeczy osobistych, oraz sporo ekstrawaganckich kreacji, gorsetów, pończoch i tym podobnych... .

Wkrótce zjawiły się dwa chłopy rosłe i dość zarośnięte na twarzy, niosąc dużą balię wypełnioną ciepłą wodą. Na widok stojącej przy oknie Magini w koszuli nocnej rozdziawili szeroko usta i gapili się zaskoczeni tym widokiem. Sylphia rzuciła im z kolei surowe spojrzenie, i na widok gromowej miny, chłopi pospiesznie postawili balię pełną gorącej wody i oddalili się. Po chwili zjawiła się Aniela z przysadzistą babą której biust nawet maginię mógł wpędzić w kompleksy. Był to chyba jedyny atut tej kobiety, bo była gruba i szpetna jak noc. Aniela przedstawiła kobiecinę.- Krawcowa Jaga.

Ta się szybko ukłoniła przed "możną panią".

- Krawcowo Jadwigo, suknię mam w dwóch miejscach podartą - Magini wskazała strój leżący na łożu mówiąc wyniosłym tonem, niczym jakaś arystokratka, co wyjątkowo jej się podobało, minę jednak miała cały czas poważną - Przydałoby się tym zająć, i może również przeprać, będę wdzięczna.
- Tak psze pani
.- Baba ruszyła do sukni i oceniwszy ją mruknęła.- To dziurka ino...zaszyjom jom bez problema.
Zwinęła łaszek Sylphii i wyszła. Magini została sam na sam z Anielą. Służka dygnęła i spytała.- Coś jeszcze psze pani?
- Hmmm... - Zamyśliła się Sylphia, nastała drobna cisza, po czym wypaliła - No zjadłabym coś!. A zanim polecisz, powiedz no, czyją cerą ty jesteś?.
-Ja? Kucharki Jagny
.- rzekła służka i uśmiechnęła się.- ja tak nie mówię jak starsze pokolenie. Matka i ciotki są ze wsi, ale ja się już w mieście odchowałam.
- W Waterdeep może?. Bo ja mała z Waterdeep jestem, szalone miasto... a parę młodą znasz osobiście, słyszałaś coś o nich ciekawego? - Sylphia stanęła przy balii z wodą, po czym zanurzyła w niej palce, sprawdzając ciepło.
- Nie...państwo Caelin zabrali nas z małego miasta na południe od Waterdeep. Blackwater, wątpię by światowa osoba jak ty pani o nim słyszała.- odparła służka i dodała.- Państwo młodzi...wiem, że pan młody to syn szefa cechu złotników. A panna młoda jest córką szefa cechu piwowarów.
- Dobrze Anielo, a teraz pędź po jakąś strawę, głodna jestem prosto z podróży, śniadanie by się przydało...
- Lekko się do niej uśmiechnęła.
- Tak psze pani.- rzekła Aniela i opuściła maginię.

....

Aniela wróciła pół godziny później z pachnącym chlebem, dzbanem przedniego wina i mięsiwem. Widać tutejsi preferują swojskie potrawy. Sylphia w tym czasie się wykąpała, a służka nie zwracała zbytniej uwagi na kufer wypełniony sukniami i fatałaszkami. Może i się dziwiła skąd on tam się nagle wziął skoro nikt go nie wnosił?. Nawet jeśli jednak się zdziwiła to nie pytała... wiadomo bogaczy stać na magię.

- Pewnie masz dziś dużo roboty Anielo? - Spytała Magini, siedząc na łożu, i jedząc małymi kęsami przyniesiony posiłek - Chodź tu, co tak będziesz stała... - Poklepała miejsce tuż obok siebie.
- Usługiwanie gościom weselnym to moja robota pani, - rzekła dziewuszka i poprawiła się szybko.- ..psze pani.
Po czym usiadła obok magini mówiąc.- Pan Valdro powiedział iż to ważne wesele. Być albo nie być "Leśnego Ruczaju".
- A będziesz cały czas pracować, czy też się pobawisz na weselichu?. Kieckę pewnie jakąś masz i potańcowałabyś co?
- Sylphia stuknęła wesoło Anielę łokciem.
- Może bym i potańcowała. Ale na weselisku pracować będę. Tylko goście bawić się będą. - odparła służka.
- Oj bidulko ty - Sylphia teatralnie posmutniała, dodała jednak szybko - Ale ja wiem, że nawet służba znajdzie chwilę by gdzieś w kącie potańcować - Mrugnęła wymownie - A chłopca może masz?.
- Eeee nie...czekam, aż się jakiś ładny kupczyk nawinie, co mnie zauważy i porwie i będzie całował i...ożeni się ze mną..i będzie obsypywał klejnotami...i..
.- Aniela zatopiła się w marzeniach, coraz bardziej czerwieniąc na twarzy. Po czym dodała smutno.- Tylko, że tu mało kto zagląda. Zakątek urokliwy, ale podróżni tego nie doceniają. Mało kto nadkłada drogi. Ale to wesele ma to zmienić.

Sylphia słuchała Anieli skubiąc posiłek, a gdy ta skończyła, talerz trzymany w ręce skierowała w jej stronę - A ty już coś dzisiaj jadłaś?. Dla mnie to za dużo, jak chcesz to się podzielimy.
- Tylko nie mówcie pani Biance.
- rzekła dyskretnie Aniela dołączając się do jedzenia.- Ona biegła w rachunkach i krótko trzyma te sprawy.
- A wino już Anielu piłaś?
- Spojrzała na nią z zaciekawieniem - Chcesz się napić?. Łyczek ci nie zaszkodzi...
- Nie, matula zabroniła. Mówi że wino do rozbuchania emocji prowadzi. Że je rozpustnicy pijają.
- rzekła wstydliwie Aniela i dodała nieco głośniej.- Alem żem piwo piła. Ukradkiem, jak matula nie patrzyła. Nie jest dobre.
- A tam bójdy opowiadasz
- Sylphia potrząsnęła głową - Dobrego wina jeszcze nie piłaś to nie wiesz... - Po czym Magini zaczęła grzebać w swojej magicznej torbie i wyciągnęła własną, napoczętą już flaszkę wyjątkowo dobrego trunku - Masz, spróbuj.

Aniela łyknęła, najpierw jeden łyk, potem drugi.Uśmiechnęła się mówiąc.- Dobre.

I przyssała do butelki.

Na twarzy Sylphii pojawił się uśmiech, który jednak szybko zamienił się w zdziwienie. Jeszcze się mała uchleje i będą cyrki... .
- Spokojnie, jeszcze mi się tu nawalisz i będzie problem - Chwyciła butelkę, po czym sama się napiła - Ze mną Anielu nie zginiesz, i póki tu jestem o nic się nie bój, małych luksusów ci nie braknie - Poklepała ją przyjacielsko po ramieniu.

- Słuchaj Anielu, a masz może tu jakąś przyjaciółkę, albo pracuje tu z tobą jakaś siostra? - Zagadnęła dosyć nietypowo Magini, uważnie, lecz dyskretnie przyglądając się dziewczynie. Nie chciała, by miała przez nią jakieś problemy po paru zbyt szybkich łykach wina.
- Tak Natali...ona jest starsza i czasem chodzi do stajni z chłopakami. Nie wiem co tam robią, ale...są bardzo zadowoleni.- rzekła nieco na rauszu dziewuszka.

Na słowa Anieli Sylphia musiała ugryźć się w język by nie parsknąć śmiechem.

- Jak będziesz miała dzisiaj czas, powiedzmy za godzinę albo dalej, ale nie później niż przed zmierzchem przyjdź z siostrą do mojej izby dobrze?. Chciałabym z wami o czymś porozmawiać. Napijemy się znowu winka, przekąsimy coś dobrego.

Na słowo "winko", dziewczynie zaświeciły się oczy. Nie przywykła do luksusów Aniela chciwie wyczekiwała kolejnej okazji. Przytaknęła więc.
- Tak psze pani.
- Dobrze Anielu, a teraz chyba już musisz iść co, pewnie robota czeka?. No chyba że jeszcze posiedzimy... A jakby się ktoś czepiał, to powiedz, że usługiwałaś Sylphii van der Mikaal, Magini, co to potrafi zamienić kogoś w żabę jednym ruchem dłoni.


Aniela jednak sama wyjść nie chciała... .

Sylphia spojrzała na młodą, naiwną dziewuszkę, która nie miała zamiaru ruszyć się z jej izby, najwyraźniej spodobało jej się zbijanie bąków i popijanie wina, kto by się w końcu dziwił.
- A całowałaś się już kiedyś? - Wypaliła, starając się jeszcze jakoś podążyć do tematów, które bardziej ją w tej chwili interesowały.
- Eeee...nie.- odparła coraz bardziej zaczerwieniona Aniela, nie wiadomo czy od wina czy ze wstydu.
- Jeszcze nigdy? - Zdziwiła się kobieta - Ale pewnie ciekawa jesteś jak to co? - Sylphia wstała, po czym ponownie znalazła się przy oknie izby. Przez nie wdać było uroczy ogródek z altanką, oraz dwóch chłopów zdejmujących z altanki symbol Sune.

- Niee..psze pani.- gdy Sylphia odwróciła się, Aniela skorzystała z okazji i pospiesznie łyknęła nieco wina. - Horast próbował mnie pocałować, ale dałam mu po gębie. On jest pryszczaty i śmierci mu z ust czosnkiem.
- Hej!
- Syknęła Magini widząc popijającą wino Anielę - Ty mała żmijko, powinnam ci przylać, nic dla mnie nie zostanie - Po chwili się jednak uśmiechnęła, by załagodzić sytuację. Najwyżej mała dostanie joby, jednak Sylphia mogła zaradzić i na to.

Powróciła do siedzącej na łożu dziewczyny, i stojąc przed nią lekko się w jej stronę pochyliła. Spoglądając z dosyć bliskiej odległości prosto w jej oczy uśmiechnęła się.
- Pocałunki to bardzo piękna rzecz, cudowna. A są i jeszcze lepsze, jeszcze wspanialsze, takie pod kołderką albo na sianku... .

Wprost pękała na reakcję niedoświadczonej służki.

- Co, co?- spytała zaciekawiona służka, w której alkohol stłumił wszelki wstyd. Spoglądała z wyraźnym rumieńcem na twarzy, zbyt oszołomiona alkoholem by się bać.
- Później ci powiem - Magini niespodziewanie pogłaskała ją po policzku, po czym pocałowała w czoło - Jak przyjdziecie obie, a teraz już idź Anielu i pracuj grzecznie.

Z niewiadomych przyczyn dała jej ponownie na odchodne złocisza.

Aniela uśmiechnęła się i nieco chwiejnym krokiem ruszyła do drzwi. Przed ich opuszczeniem dygnęła grzecznie i rzekła.-Dziękuję psze pani.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 24-11-2009 o 13:41. Powód: Dopisek ogroooomu tekstu :P
Buka jest offline