Ashley siedząc i obserwując z zapartym tchem oddalający się "dom", nadal nie mogła pojąć co tu robi...
Wszystko działo się szybko, za szybko, by cokolwiek mogła pojąć w swojej małej główce. Gdy chcieli Ją złapać próbowała uciekać, wyrywała się, aczkolwiek nic nie dało rezultatu. W końcu poddała się, czekając co przyniesie przyszłość...
Gdy po raz kolejny usłyszała odmienny ryk maszyny zaczęła rozglądać się. Wtedy oślepiające światło uderzyło ją w oczy. Z jasności wyjawiło się coś gigantycznego. Skuliła się pod potężnie brzmiącym głosem. - Witajcie w waszym nowym życiu po życiu! Witajcie na The Rock!!!
Dziewczyna ze strachem w oczach rozejrzała się dookoła.
Gdy padł rozkaz, ledwo zmusiła swoje nogi do ruchu, by ruszyć razem z masą.
Przechodząc przez pomieszczenia w których widziała bardziej ludzkie postacie nabrała trochę odwagi. Ciekawość mieszana z lękiem, nakłaniała do bacznego obserwowania wszystkiego co było w pobliżu. Skróciło przynajmniej Jej to czas oczekiwania w kolejce.
Dziwne odgłosy, migające światła, i w końcu ten mężczyzna z mechanicznym okiem... - Rozbierzcie się do naga i zostawcie swoje łachmany w tamtym kącie. - powiedział sucho i wskazał miejsce na które odruchowo dziewczyna zerknęła.
Nie myśląc długo pozbyła się swojego ubioru i przeniosła w róg pomieszczenia, po czym wróciła na miejsce, nie przejmując się obecnością również nagich chłopców.
Po kolejnych zabiegach, w następnej sali czekała kobieta z okryciem. Gdy Ashley dostała swoją, uśmiechnęła się nieśmiało do Niej i kiwnęła głową.
Kolejnym etapem był sporej postury mężczyzna, przyglądający się grupce bacznie. Znów szorstki głos przeciął ciszę i oczekiwanie.
-A więc to koniec myślicie sobie, i choć to nieprawda to nie do końca. Tak, nie macie już rodziny, znajomych czy plemienia, i musicie uświadomcie sobie że jej nie będziecie mieli... dopóki sobie na to nie zasłużycie. Ale dosyć na dziś, idźcie za mną I pokaże wam gdzie śpicie. A jutro...
Odwrócił się i ruszył przed siebie. Chcąc, nie chcąc ruszyła za mężczyzną korytarzykiem i posłuszne weszła do windy. Gdy drzwi zsunęły się poczuła, że zjeżdżają w dół... Minęła dobra chwila nim się zatrzymali, a Ashley tą chwilę poświęciła na dokładne obejrzenie pozostałej ósemki jak i mężczyzny. Temu ostatniemu, oczywiście skrycie. Przywykła do tego iż nadmierne wlepianie w kogoś swych oczu może być niebezpieczne.
Winda w końcu zatrzymała się, drzwi schowały i jej oczom ukazał się korytarz z mnóstwem osób. Gdy "przewodnik" ruszył, wszyscy wysypali się za nim.
-Od dziś aż do dnia kiedy zasłużycie sobie na skrzydła to będzie wasz nowy dom, który macie utrzymywać w całkowitej czystości każdy jest w pokoju z inną osobą a grupowe natryski są z tyłu pomieszczenia pierwszy pokój po prawej z jednym łóżkiem jest mój. A teraz rozejść się do spania i do zobaczenia jutro - po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju.
Ashley zlustrowała otoczenie, niezwykle zdziwiona pozostawieniem ich samych sobie... Ciekawość przezwyciężyła jakiekolwiek lęki i podeszła do pierwszych lepszych drzwi, chcąc oglądnąć sobie nową kwaterkę, lub jak kto woli - klatkę... |