Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2009, 20:49   #9
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Waterdeep… Kolejne miasto, kolejny punkt przejściowy. Tylko w ten sposób mógł myśleć o tej metropolii młody kapłan Pani Szczęścia. Mordimer był młodym zaledwie dwudziestojednoletnim mężczyzną o długich do ramion czarnych włosach i ciemnych granatowych włosach. Jasna karnacja skóry i szczupła budowa ciała uzupełniała obraz i sprawiała, że kapłan mógł uchodzić za przystojnego. Ubrany w łuskową zbroję, z przywieszonym u pasa buzdyganem i magiczną różdżką oraz zarzuconą na plecy tarczą z mithrilu prezentował się godnie i dostojnie. A przynajmniej miał taką nadzieję. Przybył tutaj zaledwie przed 3 dniami mając za sobą długą wędrówkę z półwyspu Vast. Ale kiedy napędza cię wiara i potrzeba wykonywania posłania bogini czas i miejsce nie mają znaczenia. Dlatego też kiedy przybył do niego posłaniec od kupca Anathana Gentrasha kapłan nie zastanawiał się długo. Wiedział, że to bogini ma dla niego misję. Będzie musiał ponieść jej słowo i wypełnić jej wolę na nieznanej nikomu, dopiero co odkrytej wyspie. Dodatkową zaletą całego przedsięwzięcia była możliwość przeżycia wspaniałej podróży, o której marzył od kiedy wędrowcy zatrzymujący się w jego rodzinnej świątyni opowiadali o własnych niesamowitych przeżyciach.

Dlatego pewnym krokiem zmierzał na miejsce spotkania z przyszłym pracodawcą. A właściwie zmierzał na tyle pewnie i szybko na ile pozwalał ścisk i lekki chaos panujący na miejskich ulicach. Mordimer musiał parę razy pytać o drogę, ale w końcu trafił na właściwe miejsce. Reszta poszukiwaczy już na niego czekała, ale dla pewności ten sam osobnik, który zaproponował kapłanowi pracę odczekał jeszcze parę minut czekając na ostatnich spóźnialskich. Potem wprowadził ich do magazynu. Grupa trójki najpotężniejszych kupców w mieście poprosiła ich, żeby powiedzieli o sobie parę słów. Kapłan spokojnie poczekał, aż inni spełnią ich prośbę, a w końcu sam wystąpił przed szereg i lekko pochylając głowę na powitanie powiedział:

- Moje imię Mordimer i jestem pokornym sługą bogini Tymory, Pani Szczęścia. Pochodzę z półwyspu Vast, ale byłem także w Cormanthorze, Cormyrze, Wysokim Lesie, a teraz wola bogini przygnała mnie do Waterdeep. A wy skierujecie nasze ścieżki na nową drogę. Co do moich umiejętności znam się na leczeniu i wojaczce. Dzięki łasce Naszej Uśmiechniętej Pani dysponuję także pewną gamą magicznych umiejętności i jestem gotów bronić jej czci za pomocą buzdyganu. – Mordimer poklepał lekko ręką wiszącą u pasa broń i czekał na reakcję kupców.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline