Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2009, 21:34   #5
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Szepczącego z Duchami przechodziły ciarki z ekscytacji, dumy, strachu i zimna, w tej mniej więcej kolejności. Oto spełniało się jego marzenie! Skrzydło Śmierci uwiozło go do gwiazd, tropem Przynoszącego Deszcz, Patriarchy jego plemienia! Raz na pokolenie Niebiańscy Wojownicy, wybrańcy Skrzydła Śmierci, przybywali do Świata Równin by najlepsi młodzieńcy otrzymali szansę na walkę w imieniu Imperatora Wielkiej Równiny i u boku ducha Primarchy Liona El'Johnsona, i on również został wybrany by wziąć udział w Odwiecznej Wojnie! Z iście religijną czcią wpatrywał się w legendarną Skałę, ponownie wieziony w brzuchu Ptaka Grzmotu, którym na Świat Równin przybyło Skrzydło Śmierci. Przypięci pasami do siedzeń wykonanych zapewne dla Tytanów, sądząc po rozmiarach, wybrańcy ze Świata Równin zachowywali godne milczenie (przerywane szczękaniem zębami). Szepczący z Duchami nigdy w życiu nie czuł się bardziej szczęśliwy i dumny - ba, zdawało mu się że nieco urósł! Choć z drugiej strony był już strasznie głodny... Ale mniejsza z tym, z powagą odrzucił mało wzniosłe myśli o pustym brzuchu w obliczu spełnienia marzeń...

- Witajcie w waszym nowym życiu po życiu! Witajcie na The Rock!!!

Gdy wyszedł z Ptaka Grzmotu czuł się jakby niebiosa nad nim się rozwarły. Zaraz jednak coś go zaniepokoiło. Usiłował kroczyć powoli i dostojnie, zgodnie z naukami ojca i powagą chwili, ale co i rusz ktoś go potrącał, nie zważając na wzniosłość sytuacji! W pewnym momencie poczuł na pięcie szczególnie dotkliwą "marchewkę"! Obrócił się i zmierzył oburzonym spojrzeniem jakąś zabiedzoną, śmierdzącą kupkę nieszczęścia, łachmanów i brudnych rudych kłaków, której niesamowicie wielkie i zielone oczy rozglądały się trwożnie naokoło i ...

- Squaw?! - Szepczącemu z Duchami zdawało się że świat wali mu się na głowę. Kobiety wśród Niebiańskich Wojowników?! Nie zdążył jednak dojść do siebie przed kolejnym rykiem który skierował tłum (w którym z przerażeniem ujrzał więcej ... dziewczyn!) w głąb korytarza. Musiał potruchtać z resztą, z trudem nadążając rejestrować te wszystkie nieznane i niezwykłe wspaniałości. Mało co sobie głowy nie ukręcił, spoglądając z podziwem na cuda ... techniki ... (z tego co pamiętał opowieści, tak się to zwało) Niebiańskich Wojowników. Rozglądając się oczywiście nie mógł zważać na wszystko i nic dziwnego że ktoś znowu dotkliwie przydeptał mu obute w mokasyn palce! Mało co nie wpadł w furię gdy zobaczył to same zakutane w łachmany stworzenie! Zanim jednak zdążył otworzyć usta, znalazł się w następnych pomieszczeniach gdzie nikt nie zważał na jego oburzenie i musiał grzecznie stać w długim rzędzie chłopców i (tak, tak, teraz musiał uwierzyć własnym oczom!) dziewcząt.

Polecenie obnażenia się przyjął z mieszanymi uczuciami. Na Świecie Równin całkowite publiczne pozbycie się odzienia równe było śmiertelnej obrazie, zwłaszcza przy squaw! Ponieważ jednak nikt zdawał się na to nie zważać, wybrał połowiczne rozwiązanie, odwracając się pośladkami do ... no, bezpośrednio rzecz ujmując - "bab". Na wszelki wypadek sępie pióro (które otrzymał w nagrodę za wypatrzenie stada jeleni w okresie największego głodu zeszłej zimy) wsadził do ust. Nie był zdziwiony widząc wśród dziewczyn chudą, rudowłosą prześladowczynię! Tak, wiedział że jego brak szczęścia odezwie się prędzej czy później! W lepszy humor wprawiło go to że pod tym niesamowitym urządzeniem, z którego coś gryzącego spadało na ich nagie ciała, trzęsła się bardziej niż on. To zrozumiałe, był przecież z plemienia Przynoszących Deszcz, spadkobierców Niebiańskich Wojowników! Spojrzał nieprzyjaźnie na wszystkie trzy dziewczyny. Chude jakieś, nie to co kobiety w jego plemieniu...

Założył jakiś miękki ubiór i stanął wraz z pozostałą ósemką przed ... hmm, Niebiańskim Wojownikiem, choć ten sprawiał dużo mniej majestatyczne wrażenie niż wojownicy Skrzydła Śmierci. Mimo to postanowił się odezwać z zachowaniem formy najwyższego szacunku i z godnością powitać go jako spadkobierca Przynoszącego Deszcz, gdy ten przemówił krótko, ucinając wszelkie plany Szepczącego z Duchami.

Kolejny trucht, kolejne pomieszczenie, tym razem ruchome! Szepczący z Duchami naprawdę musiał się wysilić by nie wrzasnąć ze strachu gdy podłoga niemal uciekła mu spod stóp! Rudowłosa zdawała przypatrywać mu się kpiąco, sama bez problemu zachowując równowagę fizyczną i umysłową, co strasznie go rozzłościło. Znowu jednak zanim zdążył się odezwać, czekał ich kolejny marsz...

-Od dziś aż do dnia kiedy zasłużycie sobie na skrzydła to będzie wasz nowy dom, który macie utrzymywać w całkowitej czystości każdy jest w pokoju z inną osobą a grupowe natryski są z tyłu pomieszczenia pierwszy pokój po prawej z jednym łóżkiem jest mój. A teraz rozejść się do spania i do zobaczenia jutro...

Dziewiątka Neofitów została sama. Nagle skóra pozbawiona tłuszczu, którym ojciec pieczołowicie natarł go przed odlotem w brzuchu Ptaka Grzmotu na Wielką Wędrówkę ze Skrzydłem Śmierci (higienicznie, dla ochrony przed pasożytami i zimnem, rzecz jasna) zaswędziała go szczególnie dotkliwie, brzuch rozbolał go z głodu i ... rozzłościł się.

- Co TO jest?! - wrzasnął i z oburzeniem wskazał palcem ... "baby". - Przecież to squaw, nosikiecki! - z podniecenia przeszedł na rodzimy język, zaraz się jednak poprawił w Niskim Gotyku - Co one tu robią wśród Niebiańskich Wojowników?! Skrzydło Śmierci będzie się gniewać!! - powiedział i z całą pogardą na jaką stać jedenastolatka (wyrośniętego jedenastolatka, dodajmy) machnął w kierunku trzech wpatrujących się w niego jadowicie dziewczyn. Ze wzburzenia wyprostował się na całą jeszcze niezbyt imponującą wysokość, zapomniał o ostrożności i odpowiedział oburzonym spojrzeniem, chcąc je zmusić do opuszczenia wzroku i zawstydzenia się. Zwłaszcza to rude, chude, wredne coś o perkatym nosie. No dobra, nos nie był taki znowu perkaty, ale w tym stanie ducha gotów był przysiąc że taki jest...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline