Kastor z pewną dozą irytacji stwierdził, że chyba jest najstarszy w grupie. Co akurat nie irytowało go tak bardzo jak fakt, że chyba najmniej ze wszystkich orientował się w sytuacji.
Bardziej od spraw Imperium martwił się zwykle tym, czy systemy ogrzewcze jego osady wytrzymają kolejną mroźną zimę. A o mrocznych aniołach słyszał tylko tyle, że walczyły ze złymi potworami, orkami i Chaosem...czymkolwiek ten Chaos jest. Zmagajacy się z klimatem ludzie nie mają czasy na międzygalaktyczną politykę i wojny. Zwłaszcza, gdy są przez międzygalaktyczną politykę ignorowani.
Niemniej podzielał zdanie dziwacznie mówiącego dzieciaka.
Choć z innego powodu... liczba dziewczyn bowiem była nieparzysta. Dobrze że chłopaków było sześciu. Dziwnie by się czuł, gdyby miał dzielić pokój z obcą dziewczyną. Do tego te grupowe natryski.
Pomijając odrobinę ubrań i cóż... pokoje, nie posiadali nic. Sen może poczekać. Spojrzał na rudowłosą, która okazała się zapalnikiem konfliktu , podrapał po bokobrodzie próbując przypomnieć sobie jej imię.- A więc...Ashley, tak? O co chodziło temu... długowłosemu chłopaczkowi?
Tymczasem z pokoju ich dowódcy dochodziły odgłosy długiej przemowy jedenastolatka. Według Kastora był to zły pomysł. Facet nie wyglądał na kogoś, kto w spokoju wysłucha listy życzeń i zażaleń.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 05-12-2009 o 16:50.
Powód: poprawki
|