| - Pozwólcie, że porozmawiamy na osobności.- Anathan powstał i przemówił grzecznym tonem w kierunku zbieraniny.
Jego sługa Tarev poprowadził ich do kilku skrzyń, stojących w zachodnim rogu magazynu. Na rekrutów czekało tam kilka butelek wina i rumu. Panował tutaj półmrok, a jedynym źródłem światła było , to wpadające przez wrota. - Co o nich sądzicie ? - Ten zielono skóry... Typowy. Co prawda nigdy nie spotkałam innego półorka, ale reprezentuje sobą dokładnie to, czego się spodziewałam. Prosty, ograniczony i...- Krasnolud nie pozwolił jej dokończyć zdania. - Profesjonalny ?! Czego się krzywisz Ponpette ? Nie szukamy wojowników w rajtuzach, tylko takich , którzy poradzą sobie w każdej sytuacji, nie? A taka chodząca szafa, zawsze, ale to zawsze się przydaje !- wskazał energicznie w kierunku rekrutów. - Zatem... Przyjęty. Tak samo kapłan Helma. Myślcie, ze mógł znać Algena ?
- Cholera wie. Nigdy mnie nie interesowało życie ... zakonne. Moża się znają, moża ni. Co to zmienia ?
- Poniekąd zgadzam się z panem Gothurem. Poniekąd... - w jej głosie dało się słyszeć lekką dezaprobatę. - Jeśli go zna, może starać się bardziej. Za złoto nie da się kupić determinacji. A my możemy ją od niego uzyskać, bez dodatkowych monet.
-Następny... Był ten elf, czyż nie ? Myślę, że przyda się osoba wśród elfów wychowana. Kto lepiej , niż one znają się na dziczy ?
- Gapił się na mnie maślanymi ślepiami...- mruknęła- Ale muszę się z tobą zgodzić, Anathanie. Podkreślam, że jeśli zrobi to jeszcze raz...To za siebie nie odpowiadam...
- Na bimber mej ciotki ! Co zrobi do diaska? Chyba powinnaś się cieszyć, nie ?
- Nie wiem jak u krasnoludów... Ale mnie uczono, że gapienie się w dekolt kobiecie, to żadne okazywanie szacunku.
- Za parę lat , jesio zatęsknisz za takimi gestami.- zarechotał rubasznie Krasnolud, po czym sięgnął po wino. - White... Zdaje się, widział wiele. Gdybym miał na któregoś postawić sakwę złota, byłby to on.
- Ha ! Przegrałbyś , Gentrash. Stormak ! Kilka razy już mi służył, za odpowiednią opłatą co prawda...
- Krasnoludzka dusza...- Gothur spojrzał na nią zdziwiony. - A no ...Jaka inna miałaby w nim siedzieć, a? Bo chyba nie ta sama co w tym ylfie , ślepcu z Wysokiego Lasu. - uśmiechnął się wrednie. - Nie jestem pewien czy mag z takim temperamentem sprawdzi się w obecnej sytuacji, panie Szarooki. Wolałbym aby został w Waterdeep i...
- O ni ! - Krasnolud trzasnął w stół. Po sali rozeszło się głuche echo, nagle ucięte przez upadającą na ziemię , blaszaną tace z kawałem mięsa. - Jeśli chcecie tam posłać tego ELFA ! Elfa sodomitę , co to jeno pół okrętu w drodze nam wychędoży , to i mojego pobratymca tam pośleta. ! Albo ,klnę się na Clangeddina , szlag mnie trafi ! A tego nie chcecie, oj niee ! Złe rzeczy wtedy się z mordami innych dzieją !- Z każdym słowem jego twarz robiła się coraz bardziej czerwona, zlewając się z brodą. Energicznie gestykulował, pluł się mówiąc i groził palcem. Retoryką czy dyplomacją nazwać to ciężko... Jednak tak Anathan jak i Shila osłupieli. Patrzyli na swojego współpracownika z niemałym przerażeniem. - Do...dobrze Gothurze... Zatem twój krewniak tam popłynie .- Anathan dopiero po chwili, odważył się odezwać. - Czy ... jakieś jeszcze wnioski odnośnie reszty ?- Ponpette pokręciła przecząco głową, a krasnolud upił z kielicha wina.
Stojący nieopodal Hervel, zaśmiał się pod nosem i nachylił w stronę Sorina. - Popatrz no, jaka ta zielona baryła jest wylewna... Z chęcią upchałbym go w armacie i wystrzelił w kierunku wroga. To by była salwa !- ostatnie zdanie wypowiedział głośniej. Kupcy jednak pozostawili jego słowa niemal bez reakcji.
Tarev znów podprowadził najemników bliżej kupców. Zapewne każdy z nich mógł usłyszeć wybuch emocji Szarookiego. Dlatego też posępne miny pani Ponpette i Gentrasha nie były niczym zaskakującym.
Anathan powstał i zmusił się do nieszczerego uśmiechu. Jego ton nie był już tak przyjazny i spokojny, jak przed chwilą. - Postanowiliśmy, iż każdy z was zostanie zatrudniony. Każdy z was musi podpisać się pod odpowiednim papierem...- wskazał na sługę, który pojawił się jakby znikąd. Na dużej , srebrnej tacy niósł stos niewielkich zwojów. - Zaufajcie mym słowom, złota wam skąpić nie zamierzamy. Pięć sztuk złota za dzień służby na miejscu. Sto ! opłaconych po podpisaniu umowy, na wydatki związane z przygotowaniem do wyprawy. I pięćset , dla każdego po powrocie. Dodam jeszcze, iż sama podróż przez może nie jest wliczana w okres służby.- każdemu podano po zwoju, a na stole ustawiono kilka kałamarzy. - Każdy również zobowiązany jest utrzymać wszystko co z wyprawą związane, jak i sam jej fakt w tajemnicy... Czy są jakieś pytania ? Treść umowy Ja , niżej podpisany zobowiązuję się do służby na rozkaz Gildi kupieckich: Anathan Gentrash, Aelin Kuld oraz Rodzina Ponpette, na czas określony przez nich przed umowy podpisaniem.
Gildia zobowiązuje się do wypłacania ustalonego żołdu i właściwego traktowania swych podkomendnych.
__________________ "...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Ostatnio edytowane przez Mizuki : 06-12-2009 o 14:42.
|