Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2009, 04:55   #6
Boro
 
Boro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boro nie jest za bardzo znany
-Oooo, jezzzzuu... szlag, "parę piw", to zawsze jest parę piw, a potem kończę tak jak teraz. Rany boskie. - to było jedyne co był w stanie z siebie wydobyć śmierdzący lekarz od siedmiu boleści staczający się powoli z łóżka.
Z trudem uchylił prawą powiekę.
-Jest ciemno.... ciemno, co ja miałem zrobić dzisiaj wieczorem?
O kurrwa!!!! Dostawa pieprzonych leków!

Sięgnął z podłogi po budzik leżący na szafce nocnej, przy okazji strącając sobie prosto na głowę zegarek, telefon i brzytwę przed którą zdołał się uchylić w ostatniej chwili. Zebrał z podłogi budzik. 18:14.
-Uff... do 20-ej kupa czasu.
Podniósł się na nogi, z trudem zogniskował wzrok na drzwiach do łazienki widocznych w połowie korytarza na piętrze i powoli krok za krokiem odpychając od siebie wyraźnie próbujące go znokautować ściany ruszył w ich kierunku. Prysznic, powoli ale skutecznie sprowadził go z powrotem do świata żywych. Założył pomarańczowy szlafrok z głową jakiegoś bohatera kreskówki z lat 90 na plecach, sprzedawca twierdził, że to jakiś "Kenny" czy coś takiego.
Powlókł się do kuchni na parterze, zajrzał zrezygnowany do dzbanka w którym powinna być kawa, odstawił go na miejsce i rzucił w stronę ekspresu:
-Kawa, czarna, podwójny cukier, JUŻ!
Ekspres odpowiedział mu tylko błyskiem niebieskiego wyświetlacza i cichym szumem. Sięgnął po papierosa i zapalniczkę, która... której nie było widać w okolicy. Uniósł ręce w stronę nieba.
-Za co?- rzucił w przestrzeń.
Powlókł się na schody i wygrzebał z leżących tam spodni dogorywającą jednorazówkę.
Zjadł coś w rodzaju śniadania, dopił kawę, wciągnął na tyłek sciorane czarne jeansy, biały podkoszulek i "skórzaną" kamizelkę. Stary sprawdzony S&W Satyr, usadowił się przyjemnie za paskiem na plecach, a brzytwa w kieszeni spodni.
Wyszedł z domu, włączył alarm i udał się w stronę garażu. Sięgnął do kieszeni i nacisnął przycisk pilota - brama garażowa otworzyła się skrzypiąc donośnie.
Stał tam, na swoim miejscu, błyszczący i majestatyczny, zdobycie tej karoserii zeżarło mnóstwo czasu i pieniędzy, ale było warto.



Otworzył drzwi, ułożył się wygodnie w fotelu, umieścił kluczyk w stacyjce i delikatnie powoli przekręcił czekając na ten wspaniały dźwięk ośmiu cylindrów i dwóch turbin pod maską. Wyjechał na drogę i zamknął bramę.
-No, czas zająć się ekonomią, jak to mówią.

Pedał gazu uderzył o podłogę.
 
__________________
Jeśli chodzi o okultyzm, zabobony i marnotrawienie czasu to kiedyś bywałem w kościele.

Ostatnio edytowane przez Boro : 11-12-2009 o 14:06.
Boro jest offline