-Ha! Wyborny dowcip! - krzyknął lekko stłumionym głosem Albrecht. Splunął ostentacyjnie na brukowane podłoże i poprawił kołyszący się u pasa miecz. Sam nie wiedział czemu nie ruszył za szpiegami i nie upuścił z nich krwi. - Nie zgadzam się. Jestem prostym rycerzem i nie wyruszyłem tu po świecidełka i tytuły. Wszystko wydaje się być jaśniejsze. Czesi na Śląsku gaworzyli wiele, jakoby Kościół manipulował krzyżowcami w celu zdobycia olbrzymich skarbów. Z całym szacunkiem dla głowy Kościoła, ale nie sądzę by Bóg Ojciec odpuścił mi me grzechy za napchanie mieszka złotem. Jeżeli chcecie pakować się w te interesy to ruszcie na tę misję. Ja wybieram się razem z innymi wojami na bitwę, nie na szczurze podchody. Ad rem, nie zamierzam uczestniczyć w tym przedziwnym przedsięwzięciu.
Kiedy skończył spojrzał po rycerzach, miał nadzieję, że poprą jego myśli. |