Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2009, 16:56   #1
Only The Shadow
 
Reputacja: 1 Only The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodze
[Storytelling][Niedaleka przyszłość, wojna w Iranie](18+)Sztuka propagandy.


Był to kolejny pogodny dzień w Nowym Yorku. Na ulicy pojawiły się, w ilości większej niż zwykle, plakaty nawołujące różnymi sposobami do wyjazdu na wojnę do Iranu. Hasła "Potrzebujemy Ciebie!", "Dołącz do najlepszych - wstąp do US Army", w połączeniu z dobrodusznymi twarzami oficerów oraz zwykłych szeregowców (którzy odznaczali się jednak rysami aktorów filmowych) napastowały przechodniów na każdym kroku.
Armia potrzebowała nowych rekrutów, a w obliczu malejącego poparcia dla samej wojny, coraz więcej pieniędzy wydawała na promocję. W telewizji nadawane były reklamy, podobne do tych widniejących na plakatach w całym mieście. Do zgłaszania się do punktów rekrutacyjnych nakłaniał sam prezydent Paulus - oświadczając przy tym, że osobiście i bez wahania wysłałby na wojnę własnego syna, gdyby tylko go miał.
Na jednej z ulic trwało właśnie uroczyste zaprzysiężenie żołnierzy, którzy za parę dni mieli wyjechać na Bliski Wschód. Na innej znów odznaczano weteranów tej jak i ciągle prowadzonej w Afganistanie wojny. Bez wątpienia dzień należał do wojska - ciężko było przeoczyć plakaty, mówców i żołnierzy, czy to wychodząc rano po zakupy, czy też idąc do pracy lub parku.



W całym tym gwarze, niepozorny mężczyzna w szarym płaszczu próbował przedostać się na drugą stronę ulicy, do punktu rekrutacyjnego. Wbrew pozorom, nie było to łatwe zadanie. Drogę co chwila zagradzali mu ludzie idący w różnych kierunkach i co chwila skręcający w inne - jakby nie wystarczał już sam tłok, uciążliwszy dziś niż na co dzień. Człowiek, rozgarniając tłum niezbyt dobrze zbudowanymi rękoma starał się nie spuszczać z oczu budynku, do którego konsekwentnie się zbliżał. Przez swe lekko przyciemniane, okrągłe okulary widział już wielki plakat nad drzwiami "Ojczyzna Cię potrzebuje - dołącz do nas!".
Howking, bo tak miał na nazwisko ów mężczyzna, zaklął cicho pod nosem stając wreszcie na progu i łapiąc oddech. Wciągnął powietrze jeszcze raz, wyprostował się na moment, odważnym ruchem otworzył drzwi i wszedł do środka.
Z miejsca uderzała obecność zaledwie trzech osób w tak dużym pomieszczeniu, kontrastująca wyraźnie ze scenami rozgrywającymi się na zewnątrz. Za biurkiem siedział rekrutujący, wyjaśniający prawdopodobnie jakiemuś zainteresowanemu wstąpieniem do armii obywatelowi perspektywy, jakie daje mu wojsko. Widząc Howkinga, mężczyzna skinął mu głową i wskazał mniejszy pokój, w którym siedział już inny człowiek, ubrany w niezbyt wyszukany, czarny garnitur.
Bez zbędnych ceregieli Howking przecisnął się między ścianą i krzesełkiem rozmawiającego z wojskowym cywila, by dostać się do wspomnianego pomieszczenia.
-Witaj, Howking. - facet w garniturze wstał i podał rękę wchodzącemu do pokoju. - Usiądź sobie, tutaj masz fotel.
-Dziękuje, panie... MacLine? Przepraszam, panie MacLinn. - Howking zdjął płaszcz i podał rozmówcy, by ten mógł go powiesić obok drzwi. - Pańskich ptaszków nie ma?
MacLinn przybrał lekko urażoną minę, ale w chwilę potem znów patrzył na niego z nieznacznym uśmiechem:
-Przyjdą, mają jeszcze trochę czasu. Jest dopiero za pięć pierwsza.
-Och, rzeczywiście - Howking spojrzał bez większego zainteresowania na zegarek - nie myślałem że tak szybko przebiję się przez te tłumy na zewnątrz.
-A więc widzi pan jak dobrze działa nasza polityka promocyjna - MacLinn uśmiechnął się szerzej, zakładając nogę na nogę.
-Tak, szkoda tylko że macie tutaj więcej personelu niż zainteresowanych. - uśmiech który przed chwilą pojawił się na twarzy eleganckiego mężczyzny zrzedł ponownie. - Ale cóż, nam też za dobrze ostatnio nie idzie, a budżet mamy jednak większy.
Po chwili ciszy Howking podjął dalszą rozmowę:
-Jest pan pewien tych osób?
-Jak najbardziej. Zaraz znajdę ich akta.
Człowiek wstał by przejrzeć półki z segregatorami przy oknie. W tym czasie Howking zaczął trochę rozglądać się po pomieszczeniu. Niewielki, pomalowany na jasno żółty kolor pokoik wyglądał dość schludnie. Do wnętrza prowadziły jedne drzwi, a światło wpadające przez okno na ścianie obok w zupełności wystarczało do oświetlenia wyposażenia - dwóch foteli, biurka i drewnianych regałów.
-Proszę, oto one. - MacLinn podał pięć niewielkich teczek na dokumenty.
-A, tak... dziękuję. Przejrzę je potem. - Howking schował teczki do swej aktówki i odłożył ją obok płaszcza. - Macie może kawę?

 

Ostatnio edytowane przez Only The Shadow : 26-12-2009 o 17:20.
Only The Shadow jest offline