Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2009, 10:16   #4
Trojan
 
Reputacja: 1 Trojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skałTrojan jest jak klejnot wśród skał
„Grzeczny” Matt Burgen


Siedział zastanawiając się nad Ewrą. Czy ta suka go okradła, czy faktycznie przepił pół marki w jedną noc. Zważywszy na to, że już tak bywało, nie mógł tego wykluczyć. Pewnym jednak również być nie mógł. Próbował odtworzyć w pamięci przebieg wieczoru wczorajszego „po robocie”, ale nie szło mu ni w ząb. Wobec tak jawnego oporu pamięci pozostało mu zająć się teraźniejszością. A teraźniejszość siedziała, piła jego piwo i pierdoliła od rzeczy tak, że zleciały się już wrony. „Grzeczny”, potężny chłop, który w kłębie równać się mógł z najtęższymi krasnoludami, pozbawiony zupełnie szyi z powodu nadmiernie rozrośniętych mięśni grzbietu i karku, łysy, o uszach poznaczonych bliznami w licznych burdach z których większość wywołał sam, nie miał zamiaru oddawać łupu w ręce innych. Znali go w „Rzeźni”, znali w całym mieście. Znał on sam co najmniej kilka miast, gdzie znano go również a miejskie władze chętnie poznały. Miał utartą reputację zakapiora, człowieka od mokrej roboty i to takiego, który uwielbia się bić. Dbał o nią przez lata.


Nie wstając więc zza stołu przeciągnął się tak, że zatrzeszczały stawy a ogromne, nadęte wiecznymi ćwiczeniami mięśnie wypełniły kaftan, który nosił. Już go nosiło, ale się wciąż trzymał na wodzy. Co bynajmniej nie znaczyło, że nie wpierdoli komuś tego wieczora.


- Odpierdol się Matka i trzymaj gaci swego szefa, bo się kurwa potkniesz. Dobrze, jeśli o stół w locie, ale może być że i o własne jelita. - „Grzeczny” nie przebierał w słowach, ale nie musiał. W światku miał ustaloną opinię i nie musiał specjalnie się troszczyć takimi gnojami jak „Matka”. A okazywanie strachu było czymś, co nie leżało w jego naturze.


- Mówisz o robocie. A może jakieś konkrety? Bo w zasadzie jesteśmy już partnerami. Tak myślę, nie chłopaki?


„Grzeczny” wolał by i rozróbę, ale gotówka była nie mniej ważna. Podobnie ważnym było nie dopuścić do tego, by inna banda „zaopiekowała” się Miżochem. To oznaczałoby bowiem nie tylko utratę zysku, ale i reputacji. A niżej już ludzie Grabarza upaść nie mogli. Jeśli chcieli przeżyć.
 
Trojan jest offline