„Grzeczny” Matt Burgen
Siedział zastanawiając się nad Ewrą. Czy ta suka go okradła, czy faktycznie przepił pół marki w jedną noc. Zważywszy na to, że już tak bywało, nie mógł tego wykluczyć. Pewnym jednak również być nie mógł. Próbował odtworzyć w pamięci przebieg wieczoru wczorajszego „po robocie”, ale nie szło mu ni w ząb. Wobec tak jawnego oporu pamięci pozostało mu zająć się teraźniejszością. A teraźniejszość siedziała, piła jego piwo i pierdoliła od rzeczy tak, że zleciały się już wrony. „Grzeczny”, potężny chłop, który w kłębie równać się mógł z najtęższymi krasnoludami, pozbawiony zupełnie szyi z powodu nadmiernie rozrośniętych mięśni grzbietu i karku, łysy, o uszach poznaczonych bliznami w licznych burdach z których większość wywołał sam, nie miał zamiaru oddawać łupu w ręce innych. Znali go w „Rzeźni”, znali w całym mieście. Znał on sam co najmniej kilka miast, gdzie znano go również a miejskie władze chętnie poznały. Miał utartą reputację zakapiora, człowieka od mokrej roboty i to takiego, który uwielbia się bić. Dbał o nią przez lata.
Nie wstając więc zza stołu przeciągnął się tak, że zatrzeszczały stawy a ogromne, nadęte wiecznymi ćwiczeniami mięśnie wypełniły kaftan, który nosił. Już go nosiło, ale się wciąż trzymał na wodzy. Co bynajmniej nie znaczyło, że nie wpierdoli komuś tego wieczora. - Odpierdol się Matka i trzymaj gaci swego szefa, bo się kurwa potkniesz. Dobrze, jeśli o stół w locie, ale może być że i o własne jelita. - „Grzeczny” nie przebierał w słowach, ale nie musiał. W światku miał ustaloną opinię i nie musiał specjalnie się troszczyć takimi gnojami jak „Matka”. A okazywanie strachu było czymś, co nie leżało w jego naturze. - Mówisz o robocie. A może jakieś konkrety? Bo w zasadzie jesteśmy już partnerami. Tak myślę, nie chłopaki?
„Grzeczny” wolał by i rozróbę, ale gotówka była nie mniej ważna. Podobnie ważnym było nie dopuścić do tego, by inna banda „zaopiekowała” się Miżochem. To oznaczałoby bowiem nie tylko utratę zysku, ale i reputacji. A niżej już ludzie Grabarza upaść nie mogli. Jeśli chcieli przeżyć. |