Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2009, 20:03   #2
Vampire
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
Diego siedział wygodnie na krześle dokańczając szklankę whisky. Jego gabinet składał się z biurka postawionego trochę dalej niż środek pomieszczenia, przy drzwiach stał wieszak, była tam szafa i elegancka komódka. Ściany malowane były na kolor ciemnoczerwony, a podłogę pokrywał czarny dywan z złotymi wzorkami. Na biurku stała lampka oświetlająca czytaną przezeń gazetę. Prócz owej lampki było w pomieszczeniu inne źródło światła, jednak pokaźna lampa była obecnie zgaszona. Mebel, przy którym siedział mężczyzna był z dębowego drewna, a na samym jego krańcu błyszczała złota wizytówka z wygrawerowanym napisem „Diego Salvery”. Jego nowe nazwisko pasowało mu doskonale i był dumne z jego wyboru. Dopił alkohol, uśmiechnął się i powolnym krokiem wyszedł z ciemnego pomieszczenia. Jego oczom ukazał się dorobek jego życia i jedno z głównych źródeł utrzymania. Utrzymany w półmroku bar otulony czerwonymi ścianami, na których wisiały rozmaite obrazy przyciągał tutaj nie jedną duszę. Bar ciągnął się przez całą długość lokalu, za nim stał czarnoskóry barman Joe podający napoje i ewentualne drinki. Po lewej stronie baru były dębowe drzwi prowadzące na ulice miasta, a przy nich stały pokaźne, dwa wieszaki. Po prawej zaś ciągnął się korytarz prowadzący do małych, specjalnych pokoików oraz łazienek. Resztę przestrzeni, w środku zajmowały okrągłe stoliki okrytych czerwonymi obrusami, na których stał świecznik z jedną czarną świecą w środku, a wokół każdego stoliczka ustawione było po cztery, również dębowe krzesła. Podłogi tutaj jednak nie pokrywał dywan, lecz ciemne jak smoła panele. Ruch był tego dnia średni, jednak jego kochane panie nie narzekały i wypełniały swoje obowiązki. Wokół gdzieś powinni się kręcić ochroniarze… Wreszcie przyuważył jednego i zdecydowanym gestem kazał mu podejść. Ubrany w garnitur mężczyzna z ogoloną głową i nieco kwadratową szczęką przybliżył się. Miał na imię John i charakter miał prosty i pospolity jak jego imię.
- John, mam dla Ciebie robotę, masz znaleźć dla mnie Andy’ego Wolskiego i zaprosić go do mnie na jutro na godzinę 20. Bądź grzeczny i postaraj się by przyszedł, jak się spiszesz to może Ci nawet coś odpalę dodatkowe.
- Dobrze. – odezwał się mężczyzna i wyszedł. Sam Diego usiadł sobie przy barze i począł rozmawiać z Joe, lubił z nim rozmawiać, zawsze znalazł się jakiś temat do dyskusji i był pewien, że gdyby wypłynęło coś w trakcie rozmowy Joe nie sypnął by go policji.
 
Vampire jest offline