Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2009, 00:52   #10
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Pośpieszne wyjście ucieszyło Tupika, gdyż zdjęło z jego barku wiele par oczu. Domyślał się, że zlecenie w tym nędznym padole pogranicza jest zawsze warte walki, szczególnie dobre zlecenie...

- Dobrze więc. Oto Mathieu i Animositas. Moi kumotrzy. Będą wam towarzyszyć i pilnować byście wywiązali się z zadania. A ja od północy do świtu czekał będę w starym młynie. Nie spóźnijcie się.

Tupik myślał przez moment nad sprawą Złotego Karla, dopóki nie zobaczył ciemnej sylwetki ruszającej śladem Miżocha. Poprzez sekretne znaki złodziejskie skierował Levana w ślad za mocodawcą, a dokładniej w ślad za cieniem zleceniodawcy. Levan w ocenie Tupika był najlepszy do tego zadania, nie tylko potrafił się skradać, ale po prostu był cichy we wszystkim co robił. Zresztą halfling i tak rzucałby się za bardzo w tym stroju a nie miał czasu na przebranie. Nie chodziło też wyłącznie o brak zaufania wobec zleceniodawcy i sprawdzenie jego słów, ale też o zwykłą troskę o jego bezpieczeństwo, gdyby coś mu się stało a ekipa Grabaża zabiłaby Złotego Karla to nie byłoby możliwości uzyskania reszty wypłaty a w dodatku wszyscy byliby umoczeni za darmo w gównie. Dalej posługując się znakami złodziei wskazał Levanowi, iż reszta w tym czasie spłaci dług Harpona, i że w miejscu spłaty się spotkamy.

Nie tracąc dalej czasu ruszył aby oddać szefowi co mu należne. Nie zamierzał dodatkowo narażać się innym bandom, którzy mogliby dla takiej kasy celowo wykończyć ekipę Grabarza, tylko po to by samemu przejąć robotę. Pojedynczy gang nie miał by wielkiej szansy na dokonanie tego, ale kilka gangów, sprowokowanych brakiem ochrony od Szefa i ciekawym zleceniem, mogłoby pokusić się już o atak. Halfling uważał się za biegłego w ratowaniu i chronieniu własnego dupska, na szczęście dla bandy Grabarza, byli oni w jego zespole, więc ich dupska były jego i również podlegały ochronie.

Tupikowi nie umknął pewien niuans wypowiedzi Miżocha, wcześniej straszył on poskarżeniem się Grabażowi, tak jakby zlecenie pochodziło bezpośrednio od Grabarza, teraz otwarcie już mówił, że to jego - Miżocha stać na wynajęcie grupy, co niewątpliwie wskazywało na prywatny charakter sprawy. Tupik był coraz bardziej pewny, iż zadanie które zleca im Miżoch jest jego własną inicjatywą. Wzrok swój skierował na dwójkę pozostawionych im ludzi, mogli udzielić mu kilku ciekawych odpowiedzi, może wiedzieli coś więcej o źródle zlecenia...Halfling rozpoczął rozmowę nie przerywając marszu.

- No dobrze panowie, może na początek przedstawię się wam , skoro mamy przebywać w swoim towarzystwie, jestem Tupik.

Halfling uśmiechnął się po raz pierwszy przyjaźnie i otwarcie i skłonił chwile później w geście przywitania. Całkowicie zacierając - lub też próbując zatrzeć poprzednie "pierwsze wrażenie" , po prawdzie ukazywał swą właściwą naturę i jak to zwykle leżało w jego zwyczaju, nie bez powodu.

- Chciałbym wiedzieć czym się na co dzień zajmujecie, bo to czym my się zajmujemy jest dla was chyba w pełni jasne... - uśmiechnął się po raz kolejny , oczekując odpowiedzi, jednocześnie nie tracił czujności, ufał swojej wrodzonej intuicji i zdolności wykrywania zagrożenia, jednak nie przeszkadzało mu to czasami obejrzeć się za ramię i przeczesać wzrokiem okolicę. Jako halfling widział dobrze w ciemności i wiedział, że prędzej on dostrzeże człowieka niż człowiek jego...no chyba, że nie będzie uważny.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 29-12-2009 o 02:42.
Eliasz jest offline