Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2009, 17:10   #4
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Całej scenie z obcym przypatrywał się mężczyzna, który siedział przy barze i popijał ostrożnie piwo, trzymając kufel w obu rękach, jakby był jakąś miską. Sądząc po przygarbionej postawie i mocno przyprószonej siwizną brodzie i włosach, ten ktoś lata swej młodości miał już daleko za sobą. Z kolei stary, złachany płaszcz sugerował, że napicie się piwa w tej karczmie kosztowało go sporą część oszczędności. Jedyną osobą, która kojarzyła go choć trochę, był karczmarz, któremu przedstawił się jako Mallai. Przychodził do karczmy codziennie od kilku dni, za każdym razem próbując innego trunku, a następnie siedział przez dłuższy czas, obserwując z uśmiechem wszystkich gości, jakby było to dla niego jakieś przedstawienie. Pewnie, niejednemu bywalcowi przeszkadzało czasem wręcz bezczelne gapienie się, ale nikomu nie chciało się robić staruszkowi krzywdy. A nawet jeśli, wystarczało dokładne spojrzenie w jego twarz i oczy - było w nich coś niezwykłego, wręcz dzikiego, budzącego prymitywny, pierwotny lęk przed drapieżnikiem. A uśmiech na twarzy tylko pogarszał sytuację.

Widząc, że mężczyzna zwany Jarenem wyszedł gdzieś po przeczytaniu jakiegoś obwieszczenia, Mallai dopił swoje piwo, wylewając odrobinę na krótką brodę, podziękował karczmarzowi za doskonały napój (co naprawdę zdziwiło właściciela ,,Tułacza" - jeszcze nikt nie chwalił piwa, które podał starcowi) i podszedł do ogłoszenia. Czytał je przez dłuższą chwilę, jakby miał kłopoty ze wzrokiem i musiał sylabizować.
- Niejednemu przyniesie śmierć z rąk bestii... - przeczytał powoli - Ciekawe, o jaką bestię chodzi - zapytał powietrze i zaśmiał się lekko, po czym, kuśtykając lekko, wyszedł z karczmy.
 
Sindarin jest offline