Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2009, 23:19   #7
Lance
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
Alejandro Javier Rodriguez Casilla de Rivera (czyli krótko Alejandro Casilla), prokurator Prokuratorii Stanu Nowy Jork, w zamyśleniu siedział nad dokumentami. W biurze Prokuratorii zawsze panował bałagan, a w gabinetach pozostałych prokuratorów wszędzie walały się papierzyska. Jednak w pokoju Casilli wszystko leżało na swoim miejscu – wszystkie akta miały swoją teczkę, półkę, czy szafkę. Dbałość o porządek była jedną z cech charakterystycznych prokuratora.

„Incydent” w porcie był bardzo tajemniczy. Bynajmniej nie ze względu na plotki o ludziach rozpadających się w proch – takie bajania można było spokojnie zostawić dla dzieci lub zabobonnych farmerów. Jednak tak duża liczba trupów ukrytych w skrzyniach była już nie lada zagadką. Jeśli były to ofiary mafijnej wojny, dlaczego nie utopiono ich po prostu w morzu? Może nie było na to czasu? Lecz Alejandro nie słyszał, aby w ostatnim czasie miała miejsce masakra na dużą skalę, po której miałaby pozostać tak duża liczba trupów. Ha! Ot tajemnica!

Prokurator wykonał telefon i umówił się na popołudnie z koronerem. Może uzyska od niego jakieś informacje?
Tymczasem jednak postanowił na własne oczy zobaczyć magazyn, a później porozmawiać z zarządcą portu. I w jednym, i w drugim wypadku istniała szansa, że spostrzegawczy i dociekliwy prokurator dostrzeże coś, co umknęło jego kolegom.

W pierwszej kolejności Casilla złożył wizytę na Brooklyńskim Posterunku Policji (Brooklyn Police Station – BPS). Przywitawszy się z obecnymi policjantami, ruszył do gabinetu szefa BPS – Johna Eastwick. Wyjaśnił mu cel wizyty. Jak zwykle, nie miał problemu z uzyskaniem pomocy.


Godzinę później Mercedes Casilli zatrzymał się przed wiadomym magazynem. Za nim stanął samochód policyjny, z dwoma funkcjonariuszami – Malcolem Greenhorn i Jamesem McLodd. Byli to solidni i dyskretni ludzie, choć młody Malcolm miał jeszcze w sobie ducha idealisty. Cóż, życie raczej wcześniej niż później zweryfikuje jego charakter.
Prokurator wysiadł. Policjanci stanęli obok. W dochodzeniu Casilla radził sobie doskonale sam. Uważał jednak, że przebywający w pobliżu, choć nie wtrącający się do jego pracy funkcjonariusze, dodają mu należytej „powagi” w rozmowach z kłopotliwymi ludźmi. Takim kłopotliwym człowiekiem mógł okazać się zarządca portu.

Tymczasem jednak prokurator przystąpił do oględzin magazynu – z zewnątrz i z wewnątrz. Czy pozostały jakieś ślady, które przeoczyli detektywi?
Może ślady krwi (wszak ktoś zginął, a nie znaleziono zabitego)?
Czy miała tu miejsce jakaś solidna strzelanina pomiędzy większą grupą ludzi, czy raczej krótka akcja?
Czy do magazynu się włamano?
Jakiego rodzaju łuski pozostały na miejscu?
Czy magazyn znajduje się tak blisko nabrzeża, że można było przenieść skrzynie wprost ze statku (zatem jakie statki cumują w pobliżu)? A może raczej trzeba było przewieźć skrzynie samochodem?
Pytań było wiele. Teraz trzeba było tylko poszukać odpowiedzi.

A później – zarządca portu.
 
Lance jest offline