Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2010, 21:11   #2
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Uczta trwała w najlepsze, choć po prawdzie ucztą trudno ją było nazwać. Bo gdzież to na uczcie panowie szlachta siedzą z nosy spuszczonemi na kwintę i jeno je a pije? Na jakiejż to uczcie nie wznosi się ni jednego toastu, a wszyscy siedzą, jakoby właśnie się sąd nad nimi odbywał, a nadziei na łaskawy wyrok nie było? Nawet słowo "wieczerza" byłoby tu za duże. Rzeknijmy zatem, że posiłek trwał. A jadła i napitku nie brakowało, bo wszak pan zamku umiał gości swych należycie podjąć. Zaś winą za ponure gęby tych mężów, bo jeno mężowie w sali siedzieli, obarczyć należy świadomość lub przeczucie tego, o czym wkrótce przyjdzie im mówić, a o czym wszak żaden sarmata nie powinien mówić z lekkim sercem. O zdradzie.
Tymczasem jednak siedział Michał Kuna, młodzian jeszcze, ale już porucznik dragonii, i posilał się. Apetyt mu dopisywał, wszak ostatnie dni spędził w podróży, gdzie na wygody sobie pozwolić nie mógł. Jadł zatem dziarsko, ale wzroku z pozostałych uczestników zabawy nie spuszczał. Wiedział, że Zygmunt Kraski im ufa, bo inaczej nie zaprosiłby ich tu. Wiedział jednakowoż, że osąd jego może być mylny. Najczęściej jego wzrok błądził w kierunku pewnego męża o orientalnym wyglądzie. Znać, że człowiek to nietutejszy, a do tego źle mu z oczu patrzało. Właściwie jedynym człowiekiem, któremu Michał był skłonny już w tej chwili zaufać, oprócz Zygmunta Kraskiego i Aleksandra Czyszkowskiego rzecz jasna, których wszak od wielu lat znał, był jednooki starzec, siedzący po drugiej stronie stołu. Wyglądał na takiego, który już w życiu wiele wycierpiał, i który niewątpliwie nauczył się, że grosiwem szczęścia nie da się kupić, szczególnie takim, które za zdradę swych braci się zarobiło. Nie, on zdrajcą być nie mógł.
W końcu głos zabrał Zygmunt:
- Wiecie, przyjaciele po co was tu zebrałem. Otóż nieobecny teraz, przyjaciel mój poprosił mnie bym udzielił mu schronienia. Wiecie, że odmówić nie sposób, więc zgodziłem się. Teraz, gdy przebywa już w zamku ze swymi ludźmi, również i ja jestem narażony na niebezpieczeństwo. Jednak przejdźmy do rzeczy - powiedział i po krótkiej przerwie ciągnął dalej - Wróg umieścił w mojej niezdobytej twierdzy szpiega, który ma otworzyć bramę. Was drodzy przyjaciele proszę o pomoc w odnalezieniu go.
Ledwie skończył mówić, a powstał Michał:
- Ja, Michał Kuna, porucznik dragoński, ślubuję, że wraz ze swym oddziałem, z ludźmi, którym życie bym bez wahania powierzył notabene, odnajdę owego zdrajcę i dopilnuję, by kara go sprawiedliwa spotkała - oświadczył donośnie, a wymawiając słowo zdrajca, niechcący spojrzał w kierunku mężczyzny o orientalnych rysach.
Podobnie zaczęli mówić pozostali szlachcice, harmider czyniąc niesłychany, niczym na sejmiku.
Przerwał im Aleksander Czyszkowski:
- Dość! Spokój! - krzyknął i wszyscy umilkli - Nie mamy czasu na kłótnie, trzeba podjąć odpowiednie kroki nim będzie za późno! Ja ze swojej strony kazałem strzelać do każdego kto zbliży się bez mojego pozwolenia do kołowrotu bramy.
Gdy już miał ciągnąć dalej o tym co każdy powinien zrobić jeden ze strażników wpadł do sali. Ukłonił się i podbiegł do Aleksandra zdając mu raport
- Kapitanie! Ktoś próbował podpalić nasze zapasy! Niestety nie udało nam się go złapać, ale wciąż jest w zamku!
- Obstawić wejścia! - powiedział szybko dowódca, po czym odezwał się do pozostałych - Teraz macie okazję pokazać na co was stać.
Nie czekając na jakieś odpowiedzi wyszedł,a czarny płaszcz powiewał za nim. Gdy ten opuścił salę wszyscy wymienili porozumiewawcze spojrzenia, Michał zaś rzekł
- Ruszajmy, waćpanowie, póki trop jeszcze gorący.
Po tych słowach wcisnął na głowę futrzaną czapkę i jako jeden z pierwszych wybiegł w stronę dziedzińca.

Rozejrzawszy się po biegających tam i siam żołnierzach Michał ruszył w kierunku jednej z wąskich uliczek, które najwidoczniej zostały zaniedbane przez strażników. Najwidoczniej na podobny pomysł wpadł Bohdan Osiecki, gdyż już po chwili szli niemal ramię w ramię. Michał nie odzywał się, aleć wszak zawsze samowtór łacniej mogli zdrajcę złapać, więc rad był tej kompanii. Jak się już wkrótce miało okazać drogę wybrali dobrą, jeśli nie najlepszą z możliwych. Dostrzegli osobę w masce, rozmawiającą z kimś kogo skrywał cień. Kpem byłby każdy, kto by nie nabrał podejrzeń do owych jegomościów, którzy tak w nocy na uboczu się spotykają. Nie był kpem Michał Kuna, lecz spotkanie tak go zaskoczyło, że nim zadziałał rozsądnie jeden z rozmówców odszedł w boczną uliczkę, a drugi ruszył w kierunku muru. Nie można było zwlekać. Możliwe, że osoba, którą widzieli była niewinna, lecz w takim razie po cóż zakładała maskę. Michał zatem uczynił pierwsze co mu do głowy w tej sytuacji przyszło.
Przeklinając w duchu, że nie wziął ze sobą muszkietu dobył zza pasa oba pistolety. Huknął wystrzał, kula odbiła się od ziemi kilka kroków od zamaskowanego człowieka. Ale w tej sytuacji nie liczyła się celność. Wszak nie godzi się strzelać w plecy człowiekowi, którego złych zamiarów nie jest się całkowicie pewnym. Nie ulegało jednak wątpliwości, że strażnicy zostali zaalarmowani.
- Ani drgnij, Waszmość, bo prawą ręką nie chybię. - powiedział donośnie Michał upuszczając bezużyteczny na razie pistolet z lewej ręki i idąc krok za krokiem w stronę zdrajcy. Jeśli chciał mieć pewność trafienia, musiał być bliżej. Tym razem już celował w plecy.
 
Załączone Grafiki
File Type: jpg Taras17.jpg (16.8 KB, 111 wyświetleń)
lastinn player
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy

Ostatnio edytowane przez Radagast : 04-01-2010 o 21:15.
Radagast jest offline