Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2010, 02:20   #3
maryoush
 
maryoush's Avatar
 
Reputacja: 1 maryoush nie jest za bardzo znany
Bohdan siedział za stołem pośród Panów Braci i nie narzucając się nikomu z rozmową z upodobaniem moczył wąsa w piwie, którym ich imć Kraski uraczył. Atmosfera ciężka była niczym tatarski dowcip toteż sącząc napitek milczał i dyskretnie przyglądał się zebranym.
Zygmunta i Aleksandra znał i darzył szacunkiem. Dziadyga był zagadką, ale najwyraźniej obaj wspomniani ufali mu wzywając go na radę. Kilku kolejnych szybko ocenił jako krzykaczy i pochlebców, mając jednak w głębi ducha nadzieję, że okażą się czegoś warci w potrzebie. "A potrzeba będzie i to nie mała" pomyślał ponuro.
Młody porucznik to inna sprawa. Ten go ciekawił. Jeśli tylko zyskał swój stopień dzięki umiejętnościom i charakterowi a nie rodzinnym koligacjom - mógł być więcej niż przydatny. O jego ludziach nie wspominając.

Z rozważań wyrwało go przemówienie pana zamku. "Było źle, a robi się jeszcze gorzej" pomyślał. Spojrzał na ostatniego nieznajomego w sali - mrocznego typa ze Wschodu. "Czyżby to ten człowiek ostrzegł nas przed zdradą? Jeśli tak, to czemu? Jeśli nie, to co na Boga strzeliło do głowy Zygmuntowi by go tu wprowadzać!?" dumał.

W sali zahuczało od słów słusznego oburzenia i gniewu. Bohdan starał się w tumulcie usłyszeć, który to z obecnych najgoręcej zapewnia, że nie winien. Ponad rozgardiasz wzniosło się gromkie ślubowanie porucznika Kuny. "A więc charakter ma" pomyślał, "zakładam więc, że i umiejętności są aby tak rychłe śluby spełniać". Poczuł, że czuje sympatię do tego młodego oficera.

Nad sytuacją zapanował Aleksander. "Jak zwykle" uśmiechnął się pod wąsem Bohdan. Sam nie brał udziału w ogólnej licytacji ilu to godnych zaufania ludzi ma pod sobą. Głównie dlatego, że żadnego człowieka pod sobą nie miał. Sam natomiast przyjechawszy dopiero co z drugiego krańca Rzeczpospolitej czuł się postawionym poza wszelkim podejrzeniem.

Kiedy już wyglądało na to, że towarzystwo przejdzie do konkretów do sali wpadł strażnik i dopiero co zaprowadzony porządek diabli wzięli. Wybiegając z sali, Bohdan trzymał się z tyłu przepuszczając wszystkich przodem. Będąc na zewnątrz szybko ogarnął spojrzeniem otoczenie. Szukał dymu ewentualnego pożaru. Nie wiedział bowiem, czy sabotażyście powiodła się misja, czy też straże przegoniły go odpowiednio szybko zanim zdołał narobić szkód. Poszukał też wzrokiem typka ze Wschodu. Potem widząc, że porucznik sam idzie w jedną z uliczek pośpieszył jego śladem.

"Szczęście nam sprzyja" pomyślał Bohdan kiedy wraz z Michałem natrafili na zamaskowanego spiskowca. Widząc kątem oka jak towarzysz dobywa pistoletów sam tego zaniechał.
- Zajmę się drugim! - krzyknął tylko do Michała i trzymając się przy ścianie tak aby nie zasłonić sobą celu i nie utrudniać i tak już niełatwego strzału pognał przed siebie.
 
maryoush jest offline