Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2010, 23:59   #7
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Aleksander stał na bramie. Przyglądał się motłochowi który widział przed sobą. Wojska rozciągały cię na całej długości horyzontu, za nimi artyleria. Dowódca w myślach obalał plan wroga. Jego oczy błyskawicznie oceniły sytuację.
"Najwyraźniej dowódca to skończony idiota" - pomyślał i zszedł z bramy. Zastąpił go strażnik zbrojny w muszkiet.

Bohdan szedł do komnaty w której służba zostawiła jego rzeczy. W jednym z korytarzy zaczepił go Azjata, który podczas uczty jako jedyny nie wypowiedział słowa. Nic nie mówiąc chwycił Bohdana za ramię i przycisnął go do ściany.
- Teraz powiesz mi wszystko ... dla czego dałeś mu uciec ? Dla czego w ogóle tu przybyłeś ? Tylko mów prawdę, mości panie, bo źle skończysz!
Nim skończył jednak zza rogu wyszedł Zygmunt. Podszedł spokojnie do szarpiących się i zaczął łagodzić sytację
- Przyjaciele, żadnego z was nigdy bym o zdradę nie posądził. Zdrajca przyszedł z zewnątrz, i to nim powinniście się zająć zamiast walczyć między sobą.
Gdy skończył mówić Bohdan poczuł, że napastnik puścił jego rękę. Zmierzyli się jeszcze spojrzeniami i już każdy miał iść w swoją stronę, gdy nagle zza rogu wybiegło dwóch rosłych mężczyzn. Obaj byli zamaskowani, mieli na sobie ubrania charakterystyczne dla najemnych tureckich żołdaków. Dobyli zakrzywionych szabli i ruszyli na Zygmunta. Jednemu z nich drogę zagrodził Azjata, który błyskawicznie dobył swego Japońskiego ostrza. Drugi biegł w stronę Bohdana, który stanął między łowcą, a zwierzyną.

Do Michała podszedł strażnik. Wyglądał na rozgorączkowanego. Dowódca Dragonii wyczuł, że dzieje się coś złego. Strażnik przemówił do niego
- Mój pan, Aleksander prosi ... każe, aby mości pan raczył czym prędzej stawić się na bramie.
Michał wiedział, że coś jest nie tak. Nie miał wyboru, musiał iść. Ruszył za strażnikiem, który trzymał rękę na szabli.

Na bramie czekał już na niego Aleksander. Jednak to, co rzuciło mu się od razu w oczy, to armia zebrana u podnóża wzgórza. Kręcący się po całym polu ludzie z pochodniami, artyleria ustawiana na odpowiednich pozycjach, namioty rozkładane na tyłach - to wszystko mocno zszokowało Michała.
- Nie lękaj się, Michale. Nie odważą się zaatakować, widać tutaj, że tą hołotą dowodzi jakiś głupiec. Żołnierze rozstawili się tak, jak by szykowali się na otwarty szturm skierowany ku wzgórzu. Jednak nie to jest powodem tego, że kazałem Cię tu przyprowadzić. Otóż jesteś dowódcą oddziału Dragonii. Nie ufam temu drugiemu ... jak mu tam ... Bohdanowi. Chcę, byś miał go na oku. No i ten Azjata. Na niego też uważaj. Z tego co wiem, ktoś wpuścił kilka dni temu kilku dywersantów do zamku. Prawdopodobnie byli to najęci Turcy - spojrzał jeszcze raz na armię wroga i zaśmiał się po cichu - To oni są naszym największym problemem, nie zaś ta armia szykująca się do ataku.
Nie minęła nawet chwila, jak na bramę wbiegło trzech zamaskowanych ludzi. Niewątpliwie byli to najemnicy, o których mówił Aleksander. Jeden z nich krzyknął coś do reszty, a Ci zaatakowali. Huknął strzał i jeden z nich padł martwy. To strażnik na murze wypalił celnie z muszkietu. Pozostałych dwóch zaatakowało Aleksandra i Michała.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline