Wieko komory kriogenicznej podniosło się z sykiem. Denis z ulgą otworzył oczy. Nienawidził hibernacji.
Leżał nieruchomo, w głębi duszy mając nadzieję, że świat o nim zapomni. Słowa:
- Wstawaj żołnierzu! - słowa wypowiedziane przez właściciela twarzy, która na moment pojawiła się w polu widzenia mężczyzny zmusiły go porzucenia takich nadziei oraz leżącej pozycji.
Usiadł na brzegu kapsuły i rozejrzał się leniwie po sali. Tak jak przypuszczał był jednym z ostatnich, którzy opuścili swoje kapsuły. Powoli stanął na nogach. Zimna podłoga zmusiła jego twarz do przybrania grymasu niezadowolenia. Szybkość, z jaką grymas znikł była równa szybkości, z jaką się pojawił.
Z obojętną miną Den skierował się w stronę szatni. Tam ubrał na siebie podkoszulek, spodnie, buty i kurtkę, w której odruchowo podwinął rękawy. Ze swej szafki wyjął jeszcze paczkę fajek i piersiówkę, z której pociągnął spory łyk. Jedno i drugie wetknął za pas.
Z niezmienionym wyrazem twarzy udał się na posiłek. Tam zajął miejsce jak najbardziej oddalone od reszty oddziału. Nie żywił do nich o nic urazu. Po prostu najlepiej czuł się we własnym towarzystwie. Reszta, jeżeli tego nie rozumiała to przynajmniej jak dotąd akceptowała.
Posiłek zjadł szybko, nie myśląc o tym, co znikało w jego gardle. Żarcie było kolejnym nielubianym przez niego elementem służby wojskowej.
"Żołnierz musi wykonywać polecenia przełożonego." Najczęściej słyszane przez niego zdanie utwierdzało go w przekonaniu, że w wojsku jest tylko dla broni, a w szczególności dla smartgun’a.
Teraz jednak nie było czasu na rozmyślania. Jako, że „żołnierz musi…” udał się do luku załadunkowego na zbiórkę.
Wysłuchał przemowy i odpowiedzi sierżanta. Rzeczywiście. Szykowała się kolejna standardowa i nudna misja.
__________________ Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Ostatnio edytowane przez Karmazyn : 10-01-2010 o 15:45.
|