Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2010, 13:11   #7
Whiter
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Zasiedliście zgodnie lub też nie do posiłku. Karczmarz jednym szybkim gestem wskazał wam stolik, który znajdował się trochę dalej od pozostałych. Wyobcowanie, albo środki bezpieczeństwa, tego nie wiecie. Zanim obróciliście się do niego plecami, kolejnym gestem wskazał wam schody na górę budynku, gdzie znajdowały się wasze pokoje. Było ich tyle, ile was drodzy poszukiwacze przygód. Karczma faktycznie, nie była dostatnia. Następnie gestem wskazał dziewczynę stojącą niedaleko was. Dopiero teraz ja dostrzegliście. Drobna, mizernej postury, i na pewno nie letnia. Wyglądała uchyłkiem zza drzwi na zaplecze. Kiedy karczmarz wskazał na nią grubym palcem, nie wypowiadając ani jednego słowa, dziewczynka ruszyła jak błyskawica za drzwi. Możliwe po wasz posiłek. Teraz dopiero mogliście zasiąść przy stoliku. Po chwili zgrabnie biegnąca małolata podała wam wszystko o co prosicie.

Jack the Willow

Po jednym zgrabnym kielichu wina, poczułeś w trzewiach miłe ciepło. Nie była to trucizna, ale ciepełko trunku. Przeprosiłeś pozostałych, i ruszyłeś w stronę wyjścia z lokalu. W drzwiach minąłeś się z elfem, ubranym pstrokato, który miał na plecach przerzuconą lutnie. Dźwinę, czy to de jawu, czy sprawka jakiejś sztuczki. Obróciłeś się szybko za siebie, a przy stoliku zobaczyłeś tego samego elfa co przedtem. Obaj wyglądali identycznie. Dosłownie. Byli bliźniakami. Nie wszystkim mogła obić się ich sława, ale znali się na swoim fachu. Wyszedłeś na zewnątrz. Dzień chylił się ku nocy, a ludzie szybko umykali do swych domów. Noc najwyraźniej nie przynosiła tu dobrych snów. Czujnym wzrokiem obrzuciłeś mieszkańców, po czym postanowiłeś w ramach pewności rzucić czar. Przyłożyłeś palec wskazujący i środkowy prawej ręki do skroni, i zacząłeś inkantacje. Spoglądałeś wolno na budynki, a ich aura była szara. Nic. W ramach ciekawości spojrzałeś w stronę klasztoru. Aura tego budynku, chodź znajdował się daleko, była krwiścię czerwona, a pośrodku niej była ledwo dostrzegalna aura czarna. To właśnie ta aura cię przeraziła. Nie wiedziałeś, a raczej nie byłeś pewny co to było, ale na pewno nic ciekawego. Z tej odległości niczego takiego się nie dowiesz. Postanowiłeś udać się z powrotem do karczmy. W ten dzień nic nie zdziałasz. Kiedy wróciłeś ponownie do pomieszczenia, powitała cię tam piękna muzyka.

Wszyscy

Kiedy posiłek imał się ku końcowi, a wina jednak nie ubywało, do karczmy wszedł bliźniaczo podobny elf, co ten siedzący pod ścianą. Na swój widok obaj ruszyli w swoją strone padając sobie w ramiona. Przywitali się bratersko. Noir, ty jako jeden z bardziej spostrzegawczych zobaczyłeś, że ich lutnie, jak by je złączyć, tworzą idealną całość. Nie wiedziałeś o co w tym chodzi, ale na pewno zaraz się dowiesz.

-Dziewczynko, podasz nam wina?- powiedzieli w tym samym czasie bliźniacy. Spojrzeli po sobie, po czym wybuchnęli śmiechem. Musieli się dawno nie widzieć. Kiedy ponownie skierowali swe głowy w stronę gdzie stała dziewczynka, ta już była przy nich trzymając w jednej ręce dwa kufle, a w drugiej gąsiorek z winem. Postawiła naczynia koło stolika, który znajdował się za plecami bardów, otworzyła gąsiorek, i polała do każdego po trochu. Bracia o dziwo nie zabrali się od razu za kufle, lecz podeszli do dziewczynki, i przyklęknęli przy niej jak przy królowej. Obaj w tym samym geście obrócili dłońmi młynkując, i w lekkim plasku pojawiły się w ich dłoniach dwie róże. Obie były szczytem kamieniarstwa. Jak by był tu krasnolud, to by upadł z wrażenia. Pierwsza z nich była czerwona jak rubin, druga zaś przeźroczysta jak diament. Obaj w tym samym czasie wręczyli je dziewczynce. Ta najwidoczniej zaszokowana bym podarunkiem przez chwile nie widziała co zrobić, lecz po krótkiej chwili odebrała kwiaty, i czmychła do karczmarza który stał tym razem przed ladą opierając się o nią. Ten chwycił ją pod pachy i posadził na blacie. Bracia, najwidoczniej zsynchronizowani jak nikt inny, wstali. Obaj już trzymali w dłoniach lutnie. Szybkim ruchem z kosztowali napitku, i siedli na blacie stolika. W całym pomieszczeniu rozbrzmiała muzyka.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=pQDt7dP3Ksk&feature=related[/MEDIA]

Pieśni jakie śpiewali, były nadzwyczajne. Nigdzie indziej nie słyszeliście tak zacnych utworów, a historie które opisywały były nadzwyczajnie ciekawe. Robotnicy, którzy siedzieli z wami w karczmie, przysłuchiwali się im z nadzwyczajną uwagą. W trudnych czasach pokrzepienie duszy było bardzo potrzebne. Po ukończeniu tej pieśni, podeszli do waszego stolika. Byliście zaszokowani, ale chcieliście się dowiedzieć co z tego wyniknie. Rozpoczęli kolejny utwór.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=9zueKq3z3Sk&feature=related[/MEDIA]

Zastanawiacie się, jak wile magi drzemie w tych oto dwóch bardach. Ich instrumenty wydobywały z siebie taki dźwięki, na jakie nie mógł by sobie pozwolić zwykły bard. Ona na pewno byli niezwykli. Mniej energicznie, ale żwawo rozeszli się po karczmie, tym razem krocząc wśród tłumu. Tak tłumu. W tym całym zafascynowaniu w muzyce, nie spostrzegliście, że do karczmy przybyła chyba cała wioska. Nie było tam ani jednej wolnej przestrzeni. Kiedy bracia przechadzali się u i ówdzie, ludzie się rozstępowali robiąc im przejście. Teraz tylko jeden z braci śpiewał, drui mu przygrywał.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=1GWQ-oDMG6g&feature=fvst[/MEDIA]

Pieśń ta napawała was smutkiem, ale tuż po niej uczucie to was opuściło. Jeden z dwojga podszedł do tego co śpiewał, i poklepał go pocieszająco po ramieniu. Następnie szepnął mu coś do ucha, i obaj niespodziewanie wskoczyli na blat stolika. Stanęli plecami do siebie i rozpoczęli kolejną pieśń.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=u_tORtmKIjE[/MEDIA]

Była to ostatnia z ich pieśni, gdyż po zebraniu gigantycznych braw i majestatycznych ukłonach, przerzucili z powrotem swe nadzwyczajne lutnie na plecy, i siedli na blacie stolika, na którym grali. Podano im dwa kufle po brzegi pełne winem. Z czoła bardów lał się pot jak z potoków górskich. Po krótkiej przerwie rozpoczęli prawić rozmaite historię dla zgromadzonych tu dzieci. oprosili starszych, by miejsce przy stoliku na którym się znajdowali, było zapełnione dziećmi. Po chwili tak się stało. Jeden z dwojga wyciągnął z tłumu dziewczynkę. Tą samą, co podawała im trunek. To jej przypadł zaszczyt siedzenia razem z bardami.

Spostrzegliście w okno, a noc była już w pełni. Gwiazd na niebie nie było, lecz przez chmury mocarnie przebijały się promienie księżyca. Czas spać. Bynajmniej na to wychodziło, jeśli rankiem chcieliście być wypoczęci.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny

Ostatnio edytowane przez Whiter : 19-01-2010 o 14:15.
Whiter jest offline